Marcin Tomala Marcin Tomala
1566
BLOG

Przaśność, radość i klasyka w Soczi

Marcin Tomala Marcin Tomala Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Zimowe Igrzyska Olimpijskie zostały otwarte! Ceremonia otwarcia budzi stosunkowo sprzeczne reakcje wśród polskich widzów i komentatorów, nuda i komunistyczna swojskość z jednej strony, zachwyt i peany z drugiej. No cóż, o gustach się podobno nie dyskutuje, choć pewnych rzeczy w mej opinii trudno nie zauważyć.

Na plus zdecydowanie oprawa muzyczna i ciekawa interpretacja "Jeziora Łabędzi" Czajkowskiego, gdzie tancerki "przebrane" w meduzy zrobiły na mnie wrażenie ogromne, choć zabrakło finałowego szlifu, akcentu podkreślającego całość. Klasyczne utwory znakomicie natomiast współgrały z podkreśleniem sportowych zmagań oraz dynamiką widowiska. Brytyjscy komentatorzy zauważyli słusznie, że po popowym Londynie, czas na troszkę poważniejsze Soczi.

Pozytywnie oceniam pochód i prezentację sportowców, których stroje i różnorodność przyprawiały o zawrót głowy. Wyróżnili się tęczowi Niemcy (choć polemizowałbym, czy na plus), oraz wszyscy w sandałkach i krótkich spodenkach - zima przecież. Polacy bez specjalnych szaleństw, poprawnie i elegancko.

Trudno nie zauważyć paru zgrzytów. Błędy techniczne to jedno, nieobecność ważnych przedstawicieli innych państw - no cóż, niezależnie od podawanych powodów, to już jednak zupełnie inna sprawa. Sposób przedstawienia rosyjskiej historii na pewno spodobał się... Putinowi. O ile oczywiście nie oczekiwałem czegoś innego, chwała i gloria mateczki Rosji, sierpik, młocik itp., to całość mimo wszystko mnie znużyła. Bez niespodzianek, sprawnie, czuć było swoistego rodzaju rosyjską... przaśność.

Proszę mnie źle nie zrozumieć, jak podkreślałem na początku - o gustach nie dyskutujemy. O ile natomiast Chińczycy zachwycili perfekcjonizmem i dumą z własnej kultury, Brytyjczycy rozbawili i pozytywnie nastawili radością, entuzjazmem i muzyką, Rosjanie okazali się dla mnie, jak trafnie oceniła moja Mama, swoistego rodzaju połączeniem "rosyjskiego cyrku z sylwestrową imprezą". Dorzućmy do tego Czajkowskiego oraz miny niektórych aktorów (pomylę się i Sybir czeka) i mamy obraz, który trudno według mnie oceniać jednoznacznie.

Zapalenie znicza na pewno nie przejdzie do historii igrzysk. Mało spektakularny "wybieg" ze stadionu Trietjaka i Rodniny po przypominającej pas lotniskowy trasie oraz "zwykły" sposób wzniecenia płomienia sprawiają, że bardziej chyba utkną w pamięci widzów bardzo ładne Szarapowa, Isinbajewa czy dziewczyna rosyjskiego prezydenta, Kabajewa.

Podsumowując - wielki pokaz rosyjskiego sukcesu nie okazał się widowiskiem zmieniającym oblicze olimpijskiego świata. Pozostaje mieć nadzieję, że bardziej utkną w pamięci widzów zmagania samych sportowców. Igrzyska czas zacząć!



 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości