Marcin Tomala Marcin Tomala
258
BLOG

Wszystkiemu winne są drzewa

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 1

Trzy dziewczyny i czterech chłopców. Kolejny tragiczny wypadek na polskich drogach, nastolatkowie (dzieci) w wieku od 13-17 lat spotkali się na nocnej imprezie, ognisku, w ramach rozrywki postanowili wypróbować swe motoryzacyjne zdolności, podprowadzonym od jednego z rodziców samochodem na niebezpiecznym zakręcie wpadli na przydrożne drzewo. Samochodem jechało 9 osób, wspomniana siódemka nie żyje. Kierujący pojazdem przeżył, z racji młodego wieku oraz doskonałości polskiego prawa, nie będzie względem niego prokuratorskiego śledztwa.

Wydarzenie, które miało miejsce w Klamrach k. Chełmna po raz kolejny rozpętały ożywioną dyskusję o winie, odpowiedzialności, polskich kierowcach. Doszły elementy nowe, obok pijaństwa pojawiają się kwestie bezstresowego wychowania czy... roślinności.

Tak, moi drodzy, to nie żart. Według znanego polskiego kierowcy rajdowego Krzysztofa Hołowczyca oraz polityka rządzącej Platformy, winne są drzewa (kwintesencja polityki tej partii swoją drogą). Wtórują mu wybrani internauci, przecież nie są one nikomu potrzebne, to już nie czasy furmanek, drzewa by tam nie było, to wjechałby w pole itp. Brakuje tylko, żeby odnaleźć sprawdzę zasadzenia winnego badyla i oskarżyć o nieumyślne spowodowanie śmierci.

Pisałem o tym przy okazji tragedii w Kamieniu Pomorskim (okiememigranta.salon24.pl/558550,ludzka-tragedia-a-igrzyska-populizmu), powtórzę tutaj raz jeszcze: wszechobecny pośpiech, brawura, przekraczanie przepisów (głupie są przecież, prawda?). Jadę zgodnie z przepisami i już czuję za sobą oddech oburzenia. Zawalidroga i pacan jestem. Traktowanie pieszych? Najgorsze, co się może zdarzyć, to jak się trafi jeden grzeczny kierowca, co mnie chce na przejściu przepuścić - śmierć na miejscu, gdy zza jego pleców szykuje się do startu trzech Kubiców i Wojciechowska. 

Do tego dorzućmy pobłażanie wobec pijanych i nieodpowiedzialnych (uczestnicy wypadku w Klamrach po drodze chcieli zabrać kolegę, ten racjonalnie odmówił, żeby komuś zgłosić nie przyszło do głowy), bezstresowe wychowanie oraz pobłażliwość prawa i mamy obraz całości. Możecie wyciąć wszystkie drzewa w Polsce, zasypać wszystkie rzeki, rowy, naprawić fatalne drogi - nic się zmieni.Problem leży głębiej, marketingowe sztuczki rządzących i chwilowe awantury niczego nie zmienią, niestety. 

Zapyta się ktoś, a istnieje rozwiązanie doraźne, coś, co choć częściowo poprawiłoby sytuację na polskich drogach? Moim zdaniem tak. Zastosowanie angielskiego wzorca ubezpieczeń kierowców. Przypisanie kierowcy do samochodu, nie ma bezkarnego pożyczania aut od rodziców. Cena ubezpieczenia zależna od wieku, płci, miejsca zamieszkania, szeregu innych czynników. W UK niejednokrotnie cena ubezpieczenia dla młodego kierowcy jest tak groteskowo wysoka, że wielu z nich po prostu na nią nie stać.

A jak w końcu zarobi/wybłaga najbliższych, to dobrze wie, że najmniejsze wykroczenie drogowe z jego strony sprawi, że o następnym roku jeżdżenia autem może sobie pomarzyć nim skończy trzydziestkę, ewentualnie wygra w totka. Malutki mandacik za przekroczenie prędkości, następny rok często tysiąc funtów drożej. Uwierzcie, działa.

Nie było nas, był las... Możemy szukać tematów zastępczych, usprawiedliwień. Drzewa, drogi, inni kierowcy, złe przepisy. To wszystko na nic, jeśli nie zostaną podjęte realne, skuteczne kroki poparte refleksją całego społeczeństwa. Rozmarzyłem się, prawda?

 

 

 
 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka