Trudno mieć w chwilach tak tragikomicznych jak afera podsłuchowa choćby namiastkę satysfakcji, ale jak już nawet resortowe dzieciaki na swego ukochanego wujka Donalda się gniewają, to sobie takowej nie odbiorę. Więc cynicznie, acz prosto: a nie mówiłem? (pisałem, tak gdzieś mniej więcej w co trzeciej notce). Uporczywe podkreślanie, że nawet nie sama smoleńska tragedia, a śledztwo oraz to, w jaki sposób zachowały się polskie władze i z jaką reakcją zdecydowanej większości mediów, społeczeństwa się to spotkało, będzie niosło za sobą niewyobrażalne, rażące, przerażające skutki.
Z jednej strony Polska traci respekt jako liczący się podmiot w polityce międzynarodowej. To nie jest, tak, że nas w Europie nie lubią, nas po prostu nikt nie szanuje (i trudno się nawet temu dziwić). Z drugiej, której finał dziś w sposób spektakularny odbywa się na naszych oczach, władza Donalda Tuska dostała w 2010 roku wyraźny sygnał - przejdzie dosłownie wszystko. Afery polityczne (od śmieciowej do zegarkowej), korupcyjne, niekompetentne ustawy, nepotyzm, kłamstwa, prawne buble, agresja względem społeczeństwa połączona z potulnością względem silniejszych sąsiadów, realizacja bliżej nieokreślonych interesów. Brak wizji i strategii rozwoju - jednym, jakże popularnym zdaniem: chu*, dupa, i kamieni kupa.
Smoleńsk to precedens. Każde kolejne polityczne, społeczne wydarzenie potwierdzało tylko upadek polskiego państwa. Marketingowe rządzenie stało się normalnością, zakłamywanie rzeczywistości i brak wstydu weszło premierowi Tuskowi w krew. Antydemokratyczne, totalitarne wręcz zachowania (referendum warszawskie) były traktowane przez medialny mainstream pobłażliwie, z uśmiechem. Wszak w krzakach wcale nie chowa się Boni, a straszny Jarosław z jeszcze okropniejszym Macierewiczem.
Dlatego na dzisiejsze wydarzenia i oburzenie dziennikarzy patrzę nie tylko z dezaprobatą, lecz także z lekkim rozbawieniem. Wy tak na serio? To wszystko co się działo przez ostatnie cztery lata nie wystarczyło, musiał bohater Latkowski jak lwica bronić swego kochanego laptopa, by się oczęta zaślepione pani Olejnik i innym otworzyły? Rodzi się w takim momencie uzasadnione aż nadto pytanie. Czy mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją, która zgrabnie premiera zastąpi, a autorytet gadającym, najmądrzejszym głowom zachowa, czy z totalnym idiotyzmem agentów ABW i prokuratury?
Nie wiem bowiem, jakie oni tam mają w ABW rekrutacyjne kryteria, ale kogoś tak otępiałego, żeby się na show jak wczorajszy uparcie narażać to nazwać cymbałem i miernotą - zdecydowanie zbyt łagodnie. Zdaję sobie sprawę, że czerpią wzorce z lepszych od siebie zwierzchników, jednakże granice śmieszności to nawet stokrotki mają, jak widać.
Więc szeroko zakrojona ustawka czy tragikomiczny finał upadku rządów Donalda Tuska? Wybuchowa mieszanka? Cóż, niezależnie od odpowiedzi, przyszłość kroi się wbrew triumfującym upadek Donalda (zdrajcy swoją drogą czy nie, tak na marginesie Marysią zapytam) komentatorom w wyjątkowo szarych barwach. Ten statek już zatonął, panie i panowie, właśnie szuramy dziarsko po dnie. Smoleńsk - był tylko początkiem...
Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka