Jakby ktoś nie wiedział, jakie słowo najlepiej opisuje wieloletnie, samodzielne rządy Platformy Obywatelskiej, podpowiada tonem mędrca redaktor naczelny Newsweeka Tomasz Lis - nudne. Krajem zarządzają sprawni administratorzy spod ręki Donalda Tuska (za co pensje im rosną rzecz jasna), ale obywatelom brakuje w tym wszystkim wizji, konceptu, rozmachu. Pozwolę się nie zgodzić z panem Tomaszem - jest wręcz przeciwnie.
Polacy tęsknią za nudnymi politykami, zarządcami, ekspertami. A z całym szacunkiem - rozmach rządów Tuska i show arogancji, kłamstw, nieudolności i nepotyzmu jest wręcz porywający. Zresztą Lis wie o tym najlepiej - sam przecież raz za razem funduje premierowi owację na stojąco, śliniąc się wręcz w ekstazie i uwielbieniu.
Felieton najnowszy dziennikarza jest pouczający i klarowny - stanowi swoistego rodzaju wyznanie o totalnej kompromitacji mediów w Polsce. Czwarta władza i jej kontrolna funkcja praktycznie nie istnieje - mamy w zamian polityczne marionetki, śpiewające tak, jak im mocodawcy, idole zagrają. Nie, żeby to była jakaś nowina wielka - ale miło, że się "niezależny" redaktor tak jasno określił.
Wspominać o tej deklaracji nie warto byłoby wcale, ot, kolejny wyczyn Rafalali polskiego środowiska medialnego, gdyby nie charakterystyczna zmiana narracji. Właściwie powrót do histerycznych, antytotalitarnych wrzasków z krótkich czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Wybór liderującej w sondażach partii opozycyjnej to "skok na główkę do basenu bez wody", "Kaczyński zwiększający rozrodczość Polek", "rządy większości, nie rozumu", "czas przecież coś spieprzyć, czas na kaprys narodowego seppuku". Do tego nudny już standard - wszyscy w Europie i na świecie takiego premiera jak Jarosław oleją i zapomną. No tak, Donalda przecież szanują.
Wyszukany język, wyrafinowane poczucie humoru - jasne, że się wyczerpuje arsenał błyskotliwości wraz z upływającym czasem nieuchronnie - widać także od razu, do kogo skierowana jest narracja. Do wiecznie przerażonych dyktaturą PiS-u wyznawców rządzącej subkultury, którym do szczęścia wystarczy otwarcie bramek na autostradzie i przejrzenie bloga córki premiera. W nich nadzieja, kto wie, może się uda raz jeszcze?
Na koniec przykład szacunku i tradycyjnej wrażliwości, którą nas częstuje lider tej lemingowej subkultury - ewentualne zwycięstwo PiS-u uznaje za historycznie uwarunkowane - hucznie ostatnio obchodzoną rocznicą Powstania Warszawskiego. Polacy aż palący się do kolejnego zbiorowego samobójstwa. Jest przecież dobrze - czas na niebanalne elektrowstrząsy. A Lis, cytując go raz jeszcze, będzie na to egoistycznie, z masochistyczną przyjemnością patrzył i... umierał ze śmiechu. Komentarz zbędny - premierowi gratuluję kronikarza, godni siebie nawzajem, nie powiem.
Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka