Marcin Tomala Marcin Tomala
1243
BLOG

Broń jądrowa obroni Warszawę?

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 7

Obyś żył w ciekawych czasach - stare chińskie przysłowie jest przekleństwem współczesności. Konflikty na tle religijnym, politycznym, terrorystyczne zbrodnie, ogniska zapalne rozrzucone na całym świecie stają się na naszych oczach ponurą, tragiczną rzeczywistością. Pobudzona chorobliwą ambicją Władimira Putina ukraińska wojna jest już zagrożeniem realnym, rola amerykańskiego żandarma świata, Amerykanów, mocno wątpliwa. 

Prawdopodobieństwo konfliktu na szeroką skalę z zaangażowaniem sił Paktu Północnoatlantyckiego jest nikłe. Powiązania finansowe UE z rosyjskim biznesem są poważne na tyle, by ktokolwiek rozsądny mógł ryzykować zburzenie istniejącego ładu. Smutną i cyniczną nadzieją zachodniej Europy wydaje się być zatrzymanie Rosji na wschodniej Ukrainie, zapewnienie lądowego "korytarza krymskiego", co może zastopować dalszą eskalację konfliktu a w najgorszym wypadku - kupić potrzebny na opracowanie planów i zbrojenia czas. Nie bez przyczyny na "przywódców" unijnych wybrano wyraźnie przyjaznych Putinowi Tuska i Magherini.

Trudno jednak opierać swe prognozy wyłącznie na zdroworozsądkowych argumentach. W grę wchodzi nieprzewidywalna jak nigdy wcześniej Ukraina i ambicje człowieka, który jeszcze nie tak dawno uznawany był za zaufanego przyjaciela, godnego wyjaśniania przyczyn wypadków lotniczych i organizacji igrzysk olimpijskich. Dziś świat stoi w obliczu nowej "zimnej wojny" a strategia NATO ulega przewartościowaniu, powrotu do określenia Rosji jako państwa potencjalnie wrogiego. .

Europa będzie się zbroić. Wielka Brytania już złożyła największe od 30 lat zamówienie na pojazdy bojowe. Każdy kraj ma na względzie przede wszystkim własny, narodowy interes, co robi państwo polskie, by zapewnić maksimum bezpieczeństwa swoim obywatelom w przypadku ewentualnego konfliktu?

Ma rację Radosław Sikorski mówiąc, że dla Europy Polska jest swoistego rodzaju miną przeciwczołgową. Położenie geopolityczne jest jej historycznym utrapieniem, w przypadku iskry zapalnej i konwencjonalnego konfliktu zbrojnego terytorium naszego państwa automatycznie staje się polem bitwy, linią frontu. Historia uczy, że by realną pomoc uzyskać, trzeba zrobić wszystko, by puste słowa gwarancji zastąpić skutecznymi działaniami.

Rozumiał to świetnie tragicznie zmarły Lech Kaczyński, który jak nikt inny przewidział rozwój wydarzeń. Jego próba zbudowania skupionej wokół Polski grupy państw Europy środkowo-wschodniej jako przeciwwagi dla ewentualnych zapędów mocarstwowych Rosji skończyła się śmiercią jego i znakomitej części politycznej, wojskowej elity państwa. Śmiercią, która w obliczu dzisiejszych wydarzeń musi budzić, zwłaszcza w kontekście skandalicznego śledztwa smoleńskiego, więcej wątpliwości, niż kiedykolwiek wcześniej.

Na to jest dziś za późno. Rosja naruszając integralność terytorialną Ukrainy złamała wcześniejsze umowy międzynarodowe, nie rozumiem zatem dlaczego NATO dotrzymywać ma swoje. Prezydent i premier swoje działania na rzecz bezpieczeństwa kraju ograniczają do zabezpieczenia osobistych interesów i budowania politycznej kariery. 

Bawiąc się w wojskową, bajkową fikcję - uzasadnione są pytania i żądania, by NATO-wskie bazy powstały przy wschodniej granicy jej struktur, a szansą obrony życia i polskiej państwowości w razie hipotetycznego konfliktu zbrojnego na większą skalę, przed zamianą naszej ojczyzny w pole bitwy staje się szalony pomysł umieszczenia rakiet jądrowych na jej terenie. Z solenną obietnicą, że jakiekolwiek naruszenie integralności terytorialnej stanie się ich moskiewskim przeznaczeniem.

Pozbawione przesłanek straszenie i zwykłe bajanie, może. Ale skoro Rosja zaczyna być traktowana jako państwo wrogie, jakie środki bezpieczeństwa zapewniające realną obronę naszego państwa podejmują na ten moment polskie władze? Nie w interesie Ukrainy, UE, NATO, USA, ale w tym ojczystym, polskim?

 

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka