Marcin Tomala Marcin Tomala
1399
BLOG

Sikorski - samochodem dookoła świata

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 27

Polsce realnie grozi wyludnienie i paraliż państwa - gospodarczy, prawny, demokratyczny. Ostatnie lata raz za razem ukazują totalny upadek zarówno pod względem czysto pragmatycznym (przepisy, podatki, system wyborczy, skuteczność polityki zagranicznej i racja stanu) jak i moralnym. Uczciwość i polityka to oczywista sprzeczność - od incydentów pokroju nieudolnego "cwaniakowania" (Hofman i jego kamraci), po afery gigantyczne, zamiatane pod dywan przez rządzący system - którego arogancja i hipokryzja, nawet gdy są nagrywane, uchodzą płazem.

Bierność i marazm wymierającego społeczeństwa - nie, to nie przesada. Liczby oraz prognozy są nieubłagane - ilość (o jakości litościwie nie wspomnę) lat, którą przeżywają Polacy na emeryturze. Statystyka urodzin, opieka zdrowotna, zapadający się pod ciężarem budynków i nepotyzmu system ubezpieczeń. Emigracja, epidemia samobójstw. To wszystko dzieje się na naszych oczach - dla mnie swoistego rodzaju drogowskazem (zbyt prostu byłoby powiedzieć - początkiem) okazał się Smoleńsk - państwo, które w taki sposób potraktowało swoich obywateli, niezależnie od prezentowanej opcji politycznej, samo skazuje się na zagładę. 

Dla rządzących liczy się wyłącznie "tu i teraz" w połączeniu z pompowaniem własnych kieszeni, dbaniem o zachowanie obecnego układu sił, pogłębienie zniechęcenia obywateli do próby aktywnego wpływania na procesy decyzyjne. Rządy populizmu, taniego marketingu politycznego, szastanie i tworzenie stanowisk - ze strażnikiem i mentorem tego systemu, prezydentem Bronisławem Komorowskim

Trudno o przykład bardziej jaskrawy niż najważniejsze osoby w państwie - premier, której udowodniono wyjątkowo ohydne kłamstwa, których nie da się tłumaczyć ludzką pomyłką - wyrafinowane, wypowiedziane z premedytacją, smoleńskie opowieści. Były premier, któremu (wspominając tylko te "zabawne wpadki") 1300 godzin lekcji angielskiego i sukienki żonie fundowali podatnicy. Minister spraw zagranicznych - traktujący służby państwowe niczym taksówkarzy, dostawców pizzy.

Ten sam człowiek, który po "awansie" na marszałka ma przeprowadzić audyt sprawdzający wakacje i wycieczki, jakie urządzają sobie posłowie i posłanki po całym świecie. Jakość ich pracy, zaangażowanie, samodzielność - widzimy na co dzień. Więc, bez owijania w bawełnę, z nielicznymi wyjątkami - polityczne delegacje służą państwu polskiemu? Czy raczej są sankcjonowaną przez prawo dodatkową premią - do tego fatalnie zorganizowaną, dziurawą, niejasną.

Szef firmy "Sejm" sprawdza, czy się wszystko zgadza - po czym dowiadujemy się z tygodnika Wprost, że ten sam szef w celach służbowych i własnym autem w ciągu pięciu lat przemierzył dystans odpowiadający dwóm okrążeniom kuli ziemskiej. Wynik imponujący jak na osobę, która większość czasu spędza w Warszawie pod opieką BOR lub w delegacjach zagranicznych.

Na medialny lincz nie ma co liczyć - bezstronni i niezależni dziennikarze dobrze wiedzą, czyje interesy są także ich interesami. Żadna z czterech władz nie spełnia w naszym kraju minimalnych oczekiwań prawnych, moralnych - niezależnie, czy mówimy o sądach, ustawodawcach, wykonawcach prawa - czy tych, którzy powinni wszystkim patrzeć na ręce - liczy się wyłącznie osobisty interes, kosztem elementarnych zasad uczciwości i losu obywateli.

Polska dawno przekroczyła granicę, która zmusiła Islandczyków do wzięcia spraw w swoje ręce (nowa konstytucja i pokojowa rewolucja w 2008 roku). Nie zmieni systemu podłości ten, kto go stworzył i stoi na jego straży. Już prędzej Sikorski samochodem świat objedzie. 

 

Zachęcam do śledzenia: twitter.com/MarcinTomala

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka