Z góry przepraszam czytelników za swoistego rodzaju nadużycie semantyczne jakim jest określanie Tomasza Lisa i jego medialnych podwładnych ogarami. Minimalne pokłady zdrowego rozsądku i trzeźwego osądu sytuacji, zwłaszcza w kontekście ostatnich wyczynów redaktora naczelnego Newsweeka, sugerują raczej (zagłębiając się w zwierzęcą symbolikę) średnio poczciwego i ślepo wiernego kundelka. Z objawami całkiem mocno zaawansowanej wścieklizny.
Z drugiej strony prezydentem kraju i zdecydowanym kandydatem do reelekcji jest człowiek, którego elementarne braki w kulturze i wychowaniu są połączone z marionetkową pozycją i realizowaniem wytycznych określonych grup interesu. Do tego ten martwiący obywateli stan zdrowia Bronisława Komorowskiego - luki w pamięci, skleroza i dysortografia, czy wręcz obserwując ostatnie popisy - starcze zdziecinnienie.
Felietony Lisa na temat Dudy uwłaczają godności dziennikarza. Odsuwając na bok sympatie polityczne, to nie tylko bezrefleksyjny objaw partyjnego zaangażowania i kiepska manipulacja, ale przede wszystkim teksty słabe, pisane na kolanie kalumnie. Pierwszy lepszy gimnazjalista tworzy ciekawsze i sprawniej napisane komentarze na informacyjnych portalach - zasługuje na pałę, wyrób Hofmanopodobny, wysyła wojska na Ukrainę, gotowy do powiedzenia każdego idiotyzmu, Ogórek lepsza - cóż, od osoby odznaczonej Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za szerzenie niezależnego dziennikarstwa oczekuję mimo wszystko czegoś więcej. Jeśli nie bezstronności, to chociaż minimalnie sprawnego pióra - tu mamy do czynienia z obniżeniem lotów proporcjonalnym do osiąganych szczytów hipokryzji, co jest wyczynem wręcz wybitnym.
Dziś kolejny lisowski ogarek, dziennikarz polityczny Michał Krzymowski, zaatakował Dudę, obwieszczając czujnie światu, iż ten spiskował w ułaskawieniu wspólnika zięcia śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i tylko on mógł mieć interes w niszczeniu ważnych dla śledztwa dokumentów. Przypomnijmy - sprawa absolutnie nie jest niczym nowym, już w 2011 roku Andrzej Duda tłumaczył: (...) Z dostępnych mi - bo powszechnie już znanych - informacji na temat merytorycznych aspektów sprawy mogę obecnie jedynie przypuszczać, że dałbym w tej sprawie opinię pozytywną co do aktu ułaskawienia, w szczególności gdyby takie stanowisko wynikało także z projektu opinii przedstawionego mi przez Biuro Obywatelstw i Prawa Łaski (...) prośba spełniała kryteria, na które prezydent Kaczyński zwracał szczególną uwagę - naprawienie szkody i dobro osób trzecich. O ile wiem, Adam S. dobrowolnie poddał się karze, spłacił swoje zobowiązania, uiścił grzywnę, jego firma dawała pracę osobom niepełnosprawnym, zaczął działać charytatywnie na rzecz innych, cieszył się dobrą opinią. W dodatku miał wyrok w zawieszeniu, więc ułaskawienie nie wiązałoby się z przerwaniem odbywania kary więzienia.
Groteskowe jest kpienie Krzymowskiego z "niepamięci" Dudy, zwłaszcza w kontekście pomijanych przez mainstream ostatnich zeznań Komorowskiego w nieporównywalnie poważniejszej sprawie. Sprawa tego słynnego już ułaskawienia (nie uniewinnienia, warto podkreślić - każda taka sprawa zawsze budzi kontrowersje) nabiera po raz kolejny nowego życia - po niszczeniu pamięci i dobrego imienia Lecha Kaczyńskiego dziś służy do próby przedstawiania PiS-owskiego kandydata na prezydenta jako sprytnego krętacza.
Cóż, po 8 latach rządów aroganckiej i kłamliwej sitwy mało co jest mnie w stanie zdziwić, ale wypuszczone na łowy ogary na ten moment radzą sobie wyjątkowo średnio - świeżej zdobyczy brak, a jedyne na co ich stać to promptery, narciarska ustawka i śmierdząca stęchlizną na kilometr padlina. Z drugiej strony wielu potencjalnych wyborców to padlinożercy - odporni na aferę taśmową, wyczyny Komorowskiego, arogancję Tuska i kłamstwa Kopacz uaktywniają się na niszczącego potajemnie dokumenty Dudę.
Cóż, nie takie ogary miał Stefan Żeromski na myśli, ale jaki pan i las... To i psy na miarę możliwości.
Zachęcam do śledzenia: http://twitter.com/MarcinTomala
Można mnie także polubić (lub znienawidzić, co kto woli), porozmawiać, zapytać, zganić: https://www.facebook.com/okiememigranta
Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka