Marcin Tomala Marcin Tomala
3934
BLOG

Gdy opowiem córeczce o Smoleńsku...

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 140

To jeden z tych dni, które zostaną w tobie do końca życia. Szczegóły zaciera czas, wspomnienia mieszają się z uczuciami. Smutek, łzy, niedowierzanie, pytania, szok. 10 kwietnia 2010 roku - najnowsza historia, która po raz kolejny wymierzyła silny i brutalny cios w polskie serca.

Dziewięć miesięcy temu na świat przyszła moja córka, wspaniała i mądra osóbka - dokładnie jak jej mama, dziadkowie. Gdy przyjdzie czas, by uczyć jej polskiej tradycji, historii - nie zapomnę o Smoleńsku. Wręcz przeciwnie - będzie to jedna z pierwszych, najważniejszych opowieści. To ona w dużej mierze pozwala zrozumieć strach i ucieczkę przed polską państwowością XXI wieku, która za cenę osobistych, partyjnych i często szemranych interesów poświęca narodową jedność, prawdę i dumę. 

To nie będzie radosna opowieść, córeczko. Bez zakończenia, bez happy endu. 

Głowa polskiego państwa wraz z małżonką oraz wybitni przedstawiciele polityki, kultury, oficerowie udała się na obchody rocznicowe tragicznych wydarzeń II Wojny Światowej, ukrytej i zakłamanej przez dziesięciolecia brutalnej śmierci polskich żołnierzy. W miejsce, będące symbolem rosyjskiej zdrady i hańby. Miejsce, które bez litości, z bezwzględnym okrucieństwem raz jeszcze ukazało swoje prawdziwe, śmiertelne oblicze.

Intelektualna elita kraju roztrzaskana w smoleńskiej mgle, utopiona w rosyjskim błocie. Śledztwo dotyczące wyjaśnienia okoliczności samej katastrofy zostaje zawierzone w pełni prezydentowi Rosji, Putinowi. Temu samemu, przed którym ostrzegał śp. Lech Kaczyński, a którego przewidywaniom sprawiedliwość oddała historia. Przyjaciele Tuska i Komorowskiego w 2010 roku 5 lat później okazali się wrogim, agresywnym i gotowym do bezpośrednich działań państwem.

Nie wiem, co się stało, córeczko. Wiem jedno - państwo polskie tak ważnego egzaminu nie zdało. Trumny z pomylonymi ciałami, błędnymi analizami sekcyjnymi, sprzeczne sygnały i zeznania świadków, miejsce katastrofy w pośpiechu zalane betonem. Oficjalny raport strony rosyjskiej jest miażdżący dla Polaków - zaniedbania, fatalnie wyszkoleni piloci, pojawiają się sugestie o pijanym generale, które bezrefleksyjnie podchwyciły ojczyste media. 

Pojawia się zjawisko absurdalnej wojny między wybranymi hipotezami oraz teoriami, w której wszyscy zapominają o najważniejszym - skandalicznych zaniedbaniach w pierwszej fazie śledztwa, obojętności premiera, oddania tak kluczowej dla losów państwa sprawy w ręce, jak pokazuje historia, kłamcy i agresywnego, niebezpiecznego polityka. Minister (później premier) łapana na bezczelnym kłamstwie (przekopywanie ziemi w Smoleńsku). Wściekłość i histeryczna reakcja mainstreamowych mediów. Mataczący prokurator generalny, arogancki premier. Wrak nazywany "nikomu niepotrzebną pamiątką", która ciągle (?) rdzewieje w rosyjskiej szopie (a właściwie to, co z niego zostało).

Żarty, kampanie reklamowe, obrażanie, brak szacunku dla zmarłych. Polska flaga utopiona w smoleńskim błocie, rosyjski żołnierz niszczący wrak. Polski premier wymieniający uśmiechy z rosyjskim dyktatorem. Podobno jesteśmy krajem rozwijającym się, prężnym gospodarczo i politycznie, znaczącym międzynarodowo. Szkoda tym bardziej, że na międzynarodową pomoc się nie zdecydowano. W zamian podarowano wybranym wściekłość i rozczarowanie - wobec państwa, które w taki sposób potraktowało swoich obywateli. Innym - pogardę względem tych, którzy śmią wątpić w przyzwoitość i uczciwość ojczystych władz.

Wbrew logice tli się w sercu nadzieja, że gdy będziesz już wystarczająco duża, by smoleńską opowieść zrozumieć córeczko, będę mógł ją zakończyć inaczej niż dziś, 5 lat po tragedii. Prawdą - niezależnie od tego, jak trudna by ona nie była. Cześć pamięci zmarłych.


Zachęcam do śledzenia: http://twitter.com/MarcinTomala

Można mnie także polubić (lub znienawidzić, co kto woli), porozmawiać, zapytać, zganić: https://www.facebook.com/okiememigranta

 

 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (140)

Inne tematy w dziale Polityka