kemir kemir
2893
BLOG

Białe jest białe, a czarne jest czarne

kemir kemir UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 111

Zdrada! Klęska! Kłamstwo! Propaganda! Tak opozycja, jej sympatycy, oraz sprzyjające im media oceniły osiągnięcia negocjacyjne premiera Morawieckiego na szczycie unijnych przywódców, gdzie w końcu udało się osiągnąć porozumienie w sprawie bezprecedensowego programu ratunkowego o wartości 750 mld euro. Sukces! Zwycięstwo! Cele osiągnięte! To z kolei ton mediów prorządowych, polityków Prawa i sprawiedliwości i samego premiera Morawieckiego. Dla tzw. zwykłego człowieka, gdzieś tam z nie tak przecież odległej przeszłości, wybrzmiewa na to wszystko słynne przejęzyczenie Jarosława Kaczyńskiego: I żadne płacze i żadne krzyki nie przekonają nas, że białe jest białe, a czarne jest czarne.


No właśnie, co jest w końcu w tej sprawie czarne, a co białe? A właściwie czy ten negocjacyjny rezultat jest dla Polski czarny czy biały? To, że w jednej, dosyć prostej sprawie wygłaszane są oceny skrajnie odmienne świadczy wcale nie o tym, że jesteśmy totalnie podzieleni ( chociaż oczywiście też) ale o tym, że jesteśmy przeraźliwie podatni na oceny medialne, na te oceny zdajemy się całkowicie i nie potrafimy samodzielnie myśleć i wyciągać własnych wniosków w oparciu o prostą analizę - w tym wypadku dokumentów unijnych, które są konkluzją szczytu Rady Europejskiej. A to zaledwie kilka zdań. W pkt. 22. Zapisano: "Interesy finansowe Unii są chronione zgodnie z ogólnymi zasadami zawartymi w Traktatach Unii, w szczególności zgodnie z wartościami zapisanymi w art. 2 TUE. Rada Europejska podkreśla znaczenie ochrony interesów finansowych Unii. Rada Europejska podkreśla znaczenie poszanowania praworządności”. W pkt. 23. znalazł się wniosek: "Na tej podstawie zostanie wprowadzony zespół warunków w celu ochrony budżetu i instrumentu Next Generation EU [nazwa własna Funduszu Odbudowy]. W tym kontekście Komisja zaproponuje stosowne środki, przyjmowane przez Radę większością kwalifikowaną w wypadku naruszeń. Rada Europejska szybko ponownie zajmie się tą kwestią”.


Tyle. Mamy zatem do czynienia z oczywistościami: interesy finansowe UE są zgodne z traktatami i wartościami zapisanymi w art. 2 TUE. Z czego wynika, że ochrona interesów finansowych UE i poszanowanie praworządności są ważne. A kto mówi, że nie? W kwestii wniosków wynikających z 22. punktu konkluzji, a zawartych w 23 punkcie mamy za to klasyczne robienie wody z mózgu przez domorosłych interpretatorów i ich bezmyślnych orędowników. Załóżmy że, Komisja Europejska, "zaproponuje środki w przypadku naruszeń przyjmowane przez Radę większością kwalifikowaną”. Nie wiadomo jednak, co krajowi będącemu na bakier z praworządnością miałoby grozić, bo chociaż w konkluzjach podkreślono ochronę interesu finansowego, to o wstrzymywaniu wypłat z budżetu wprost nie ma mowy.


Pisząc najprościej jak tylko można, owszem: Mechanizm warunkowości będzie wprowadzony. To jest zapisane dosłownie w konkluzjach i jeśli  premier mówi, że go nie ma, to mija się z prawdą, ale... całą procedurę "praworządności" osłabiono w stosunku do pierwotnego pomysłu KE, która chciała, by ministrowie w Radzie UE odrzucali – a nie przyjmowali – jej wniosek większością kwalifikowaną. To oznacza, że trzeba będzie budować koalicję państw, by ukarać dane państwo, a nie, by je od kary uchronić. To oznacza także, że że żadne państwo nie będzie bezbronne. To diametralna różnica wobec faktu, że KE zgłosiła już dwa lata temu projekt rozporządzenia, które kreowało arbitralny system pseudo-sankcji, z faktycznym pominięciem jakiejkolwiek istotnej roli Rady Europejskiej. W tym "starym" projekcie Rada musiałaby zatem zebrać większość kwalifikowaną przeciwko wnioskowi KE, co w praktyce byłoby niemożliwe. PiS blokowało ten projekt dwa lata. Dziś taki właśnie mechanizm, w którym państwa byłyby bezbronne, został całkowicie odrzucony. I to jest sukces. To jest białe, a nie czarne.



Konkluzje szczytu łatwo zrozumieli zwykle nieprzychylni rządowi PiS dziennikarze zachodnich mediów, np. "The Washington Post” i "The New York Times”: "Zwycięstwem Węgier i Polski jest wycofanie z ostatecznego projektu rozwiązania, które uzależniało dostęp do funduszy od przestrzegania reguł praworządności” – napisano w komentarzu "The Washington Post”.  W Polsce jakoś tego nie potrafimy. W tym kontekście przypomina mi się historia z sprzed kilku dni, którą opisał jeden z użytkowników poznańskiego portalu z wiadomościami: Godzina 08:20, autostrada A2 kierunek na Warszawę pomiędzy węzłami Luboń i Krzesiny. Na pasie awaryjnym stoi, zepsuty samochód oznakowany pachołkami przez służby autostradowe. Za barierkami, tuż przy pasie awaryjnym, rodzinka gra sobie w piłkę siatkową. Brak słów... Chociaż nie - takich ludzi należałoby - jak mówił Bronisław Komorowski -  walić dechą w łeb, żeby upomnieć się o swoje. W tym wypadku, żeby upomnieć się zdrowy rozsądek i najzwyklejsze w świecie myślenie połączone z prostą analizą.


Analogicznie jest z konkluzją szczytu UE: ludzie, myślcie, bo to naprawdę nie boli. Gdy szwedzki król, Karol Gustaw, chciał oddać Zamoyskiemu województwo lubelskie w dziedziczne władanie za otworzenie bram Zamościa, sienkiewiczowski Onufry Zagłoba podpowiedział Zamoyskiemu: Ofiaruj, wasza dostojność, królowi szwedzkiemu w zamian Niderlandy. Morawiecki właśnie ofiarował Unii "Niderlandy" i to w zamian za całkiem sporą kasę. To naprawdę tak trudno zrozumieć?

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka