kemir kemir
847
BLOG

Ostatnia prosta. Czyli Nowy, Wspaniały Świat

kemir kemir Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 37

Na początku był chaos. Ale zaraz po nim była rodzina, potem ród, następnie plemię, a na końcu naród. W efekcie powstały państwa jako instytucje mające na celu realizację i ochronę interesów narodu. Wykształciły się elity narodu, których zadaniem było reprezentowanie interesów państwa, czyli dbanie o dobro ludu. Normą stało się francuskie "Noblesse oblige" - pojęcie oznaczające, że szlachta wykracza poza zwykłe uprawnienia i wymaga, aby osoba posiadająca taki status wypełniała obowiązki społeczne, zwłaszcza w rolach przywódczych. "Kto twierdzi, że jest szlachetny, musi zachowywać się szlachetnie. Musi działać w sposób zgodny ze stanowiskiem, z reputacją, którą zarobił". Tylko tyle i aż tyle.


Tak skonstruowany system działał ( z różnymi efektami, ale to już inny temat) w Europie do mniej więcej XX wieku. Najpierw Lenin, później Hitler i Stalin odwrócili przyjęty ład:  odtąd to naród miał by dla państwa. "Noblesse oblige" zostało wykreślone, to naród miał służyć elitom, które zostały wyposażone w narzędzia przymusu dla opornych, czyli tych wciąż wierzących, że państwo ma służalczą misję wobec narodu. Chociaż ta fundamentalna zmiana doprowadziła do wojen światowych, których skutki okazały się bezprecedensowe w historii świata, ta nowa doktryna pozostała niezmienna: część Europy opanował komunizm formatujący z uporem homosovieticusa, państwa zachodnie postawiły na złotego cielca konsumpcjonizmu. W jednym i drugim przypadku elity uznały, że społeczeństwa są zbyt głupie i za mało okrzesane, aby móc działać swobodnie i decydować o profilu państwa. Uznano, że tylko owe elity są uprawnione do tego, żeby narzucić społeczeństwom  kierunki kulturalne i gospodarcze i są zdolne rozstrzygać, które są słuszne i skuteczne. Pojawił się coraz większy dystans pomiędzy politykami, a szarymi ludźmi. W Europie Środkowo-Wschodniej dystans spowodował demontaż Muru i upadek ZSRR, na Zachodzie trzeba było użyć potężnych sił policyjnych i wojskowych, żeby tłumić separatystyczne ruchy wolnościowe i antyglobalistyczne. Ale proces erozji relacji społeczeństwo (naród) - państwo wciąż postępował w ciągu geometrycznym i na dziś rozumienie rzeczywistości przez warstwy rządzące jest właściwie zerowe. Proponowane rozwiązania narastających problemów (nawiasem pisząc w znacznej części spowodowane przez "elity")) są coraz bardziej absurdalne i nie akceptowane przez społeczeństwa.


Demokracja? Bądźmy poważni: Przedmiotem walki o przychylność społeczeństwa ( wyborców) jest słuszność. Nieistotna jest prawda. Logika jest wręcz zakazana, a żeby mieć opinię o jakiejś sytuacji, wiedza jest zbędna. Wystarczy krótki kadr, który wzbudzi w nas emocje. W złości, oburzeniu czy zadowoleniu podejmujemy ocenę w ułamku sekundy. Powtarzamy słowa wypowiedziane przez dziennikarzy, którym nie wiadomo dlaczego w ogóle ufamy. Prymat słuszności zrzuca z nas walkę i trud dojścia do prawdy, a prawda przeważnie nie sprawia przyjemności. Innymi słowy,  nie lubimy prawdy,  ponieważ wiąże się to z bólem i dyskomfortem. Budujemy opinię na podstawie wyrwanych z kontekstu fragmentów jakichś wydarzeń. Wieczorne wiadomości, są zlepkiem kilkuminutowych klipów o sprawach, których omówienie każdej z osobna powinno trwać godzinę. Nie mamy zatem pojęcia o warunkach, przyczynach powstania konkretnego casusu. Nie wiemy nic (lub bardzo mało) o jego przebiegu i możliwych konsekwencjach. Nie ma analizy logicznej, brakuje finalnie osądu, który powinien być wybrany przez widza i możliwie najbliższy obiektywnej  prawdy. Ale takie wiadomości wymagałyby czasu, pracy i pokory. Nie pisząc już o tym, że stanowiłyby niebezpieczeństwo dla doktryny naród dla państwa. A nuż wyborca zacząłby myśleć i wyciągać wnioski. Ból spowodowany poznaniem obiektywnej prawdy zmiótłby większość elit politycznych w kilka chwil, a Rewolucja Francuska okazałaby się niewinną zabawą gówniarzy.


Przez to wymagania stawiane politykom  stały się minimalne. Na szefów ministerstw, rządów, ba - na prezydentów i wpływowe stanowiska w organizacjach międzynarodowych ( ONZ, UE, TSUE itp.) wybierane są osoby, które kiedyś nie miałyby szans na posady ciecia. Nieudacznicy wymyśleni przez wszechwładne media, często z "odchyłami" psychicznymi, zafiksowani utopijnymi ideami, które kiedyś rozwiązywali lekarze psychiatrzy w zamkniętych ośrodkach. Ale to my - społeczeństwa  ponosimy winę, że dajemy tym osobnikom władzę. Nie rozumiemy wciąż, że ci ludzie pozbawieni są zdolności rozumienia czym jest ekonomia, gospodarka, polityka międzynarodowa i strategia rozwoju państwa. Pewnie dlatego, że sami tych rzeczy nie jesteśmy już w stanie pojąć. Daliśmy się omamić, zgłupieliśmy do niebezpiecznej granicy własnego bezpieczeństwa.


Polska. Wojna PiS z anty-PiS przynosi Polakom niewymierne straty, za które będą płaciły kolejne pokolenia. Hasła, które podejmują strony konfliktu, nie mają nic wspólnego z działaniem czy funkcjonowaniem państwa. Wiadomości, gazety, portale mają wiecznie wzbudzać emocje, których zadaniem nie jest budowanie wiedzy i świadomości społeczeństwa, a dzielenie go tak, aby liczby własnego elektoratu były jak największe. To podręcznikowy przykład, jeden do jednego, rzymskiej maksymy: divide et impera – dziel i rządź. W znacznej mierze przez zaprzańców, zwykłych zdrajców i wiernym im pożytecznych idiotów coraz bardziej miotamy się między mocarstwowymi interesami światowych potęg i naszych odwiecznych wrogów: Niemiec i Rosji. Bezradni patrzymy, jak nasze państwo umiera i jego resztki mielone są w młynach politpoprawności "Nowych Ładów", które jak żywe ilustrują znaną antyutopię "Nowy, Wspaniały Świat". Coraz częściej staje mi przed oczami obraz jak Polska, a wraz z nią Polacy, po raz kolejny zostają starci z kart historii przez polityczny huragan. Marnym pocieszeniem jest fakt, że owa antyutopia dotyczy dziś praktycznie wszystkich społeczeństw.


U Aldousa Huxley'a, obywatele Republiki rodzą się dzięki sztucznemu zapłodnieniu, a także klonowaniu. Od dziecka są poddawani warunkowaniu psychologicznemu, ale również biologicznemu, które ma ich przygotować do życia w podzielonym społeczeństwie kastowym, odrzucającym wszelką emocjonalność. Poczucie stabilizacji ma dawać obywatelom także narkotyk Soma, który wraz z narzuconymi rozrywkami zapewnia ludziom poczucie pozornego spełnienia oraz spokoju. Jesteśmy na prostej ( to jest właśnie ta ostatnia prosta) do stania się obywatelami Republiki, bo niezwykle skutecznie wmówiono nam, że " Wolność jest nieefektywna i przykra. Wolność to okrągły kołek w kwadratowej dziurze'.

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości