W pierwszych dniach czerwca agencja prasowa Reuters opublikowała zdjęcia z Ukrainy ( stąd angielsko języczny tytuł notki). Na jednym z nich był: “miejscowy mieszkaniec sprawdzający uszkodzoną furgonetkę po rosyjskim ataku, w dzielnicy mieszkalnej w Charkowie na Ukrainie, 8 czerwca 2022 r.”. Uwagę bystrzejszych czytelników przykuł tatuaż tego lokalnego delikwenta.
Po obejrzeniu tego zdjęcia - oraz zbliżenia interesujące fragmentu - pomyślałem sobie, że w agencji Reuters z siedzibą w Londynie pracuje jakiś bliski kumpel "Szczęśćboża" z Konfy - czyli jakaś sprzymierzona "ruska onuca". Ale "Konfa" w Londynie, u Reutersa? Chyba nie.
Zatem co? Może ów mało gustowny, acz wymowny tatuaż ma charakter wojenny, antyrosyjski i dlatego noszenie jej w tej sytuacji jest jak najbardziej zrozumiałe.
I to by się zgadzało. Co prawda kilka dni temu duże poruszenie wśród gawiedzi wywołał tekst Witolda Jurasza na portalu Onet.pl, w którym autor stwierdził, że z jego informacji wynika, iż polski rząd w imię dobrych relacji z Ukrainą zamierza wyciszyć spór o Stepana Banderę, ideowego ojca OUN-UPA, ale po pierwsze Onet to - wiadomo - V kolumna, a po drugie, jak uważają zwolennicy unii ukraińsko- polskiej, walcząc z nacierającymi orkami Ukrainiec ma prawo sprzymierzyć się nawet z diabłem. Innymi słowy, na tę swastykę należy bezwarunkowo spojrzeć oczami “sprzymierzonego z diabłem” ukraińskiego patrioty. Nie inaczej!
Założę się , że za “chwilę”, ukraiński banderyzm jako nowa orientacja "trendy" zostanie zgłoszony do kanonu politycznej poprawności. Niewykluczone też, że antybanderyzm nazywany też ukrofobią stanie się jednym z grzechów głównych “nowej wiary” i dołączy do antysemityzmu, ksenofobii i homofobii - rzeczy najczęściej urojonych, ale wszem i wobec potępianych zaciekle.
Pole do działania jest olbrzymie. Historię trzeba napisać na nowo i tylko patrzeć, jak historycy ( tudzież "nasza" @Wiesława) udowodnią, że na Wołyniu Polacy - w imię dobrze pojętej przyjaźni z Ukrainą - sami nadziewali się na widły, sami się zarzynali prując bebechy i gardła, sami wbijali sobie w głowy siekiery.
Nowe idzie. Wieści są optymistyczne: Od 2010 skala poparcia dla OUN-UPA wśród Ukraińców wzrosła czterokrotnie, a od 2015 roku – dwukrotnie. Obecnie przekracza już 80 proc. w skali kraju. Lidera OUN, Stepana Banderę, pozytywnie ocenia 3/4 Ukraińców, dwa razy więcej, niż jeszcze kilka lat temu. LINK
Nie ma wątpliwości - pozostaje się antyputinowsko wytatuować. Na pohybel orkom!
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Komentarze