kemir kemir
615
BLOG

Czy Polaków stać na zryw społeczny?

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 46

"Tuska skazać i osadzić w więzieniu", "wystarczy pozbyć się jednego gada, a potem uroczyście unieważnić jego kompanów. Definitywnie.", "Obstawić pałac wojskiem i wyprowadzić bandziora w kajdanach", "Przyprowadzić lwa i nakarmić rudą wroną", "Hitler i jego zwolennicy tez tylko 'porządek' twierdzili ze zaprowadzą a potem szczęśliwość będzie", "tusk i wy, jego kolaboranci będziecie zbrukani od stóp do głów", "ruda wrona Orla nie pokona I nie bedzie jakas niemiecka pacynka Polski w batustan zamieniac"


Pisownia cytatów oryginalna. A one to zaledwie ułamek komentarzy i wpisów w tym tonie, które licznie pojawiają się na Salonie. Do tego mnóstwo analiz domorosłych analityków, będących czymś między wizjami jasnowidza Jackowskiego, a szklaną kulą Baby Jagi. Nie, żebym się z nimi nie zgadzał, bo także uważam, że Tuska i jego rząd trzeba możliwie szybko odsunąć od rządzenia Polską, ale z tyłu głowy kołacze mi myśl: dlaczego u tych ludzi zaniknęło elementarne poczucie realizmu? Albo - napiszę wprost - skąd u nich tyle politycznego kretynizmu?

Jak to narodowy wieszcz głosił: "Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, Ja z synowcem na czele, i? – jakoś to będzie!". Swoją drogą, to dziwię się bardzo, że tych kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu wojowniczo i patriotycznie nastawionych obrońców wolnej (czy może pisowskiej) Polski, jeszcze Tuska nie aresztowało, Bodnar siedzi w swoim gabinecie (zamiast w celi), Kierwiński nie składa zeznań, a Sienkiewicz nie został wygnany z "tenkraj". Doprawdy, to nie do pojęcia. No, ale łatwo być wojowniczym bohaterem na wygodnej kanapie, w ciepłych bamboszach, z zimową herbatką po góralsku - znacznie gorzej być pragmatycznym realistą, bo to i niechwytliwe, a i oberwać można.


Oczywiście obalenie niechcianej, wrogiej społeczeństwu i państwowemu bytowi władzy jest jak najbardziej możliwe i - jak pokazuje historia - takie przewroty wielokrotnie miały miejsce. Także w Polsce, że wystarczy przykład "Przewrotu majowego", czyli zbrojnego zamachu stanu dokonanego przez marszałka Józefa Piłsudskiego. Jak wiemy, powodem zamachu była pogarszająca się sytuacja polityczna i gospodarcza kraju, zaś bezpośrednią przyczyną – seria kryzysów gabinetowych. Jakby nie patrzeć, sytuacja bardzo podobna do Polski Anno Domini 2024, chociaż na pewno nie taka sama. Nie ma sensu zresztą rozpisywać się na temat tego przewrotu, bo - jak to w Polsce  - nie ma jednoznacznych i jednolitych opinii i ocen historycznych, ani w kontekście Marszałka, ani tego, czego dokonał. Ale dwie rzeczy są raczej bezsporne:  
- Przewrót znalazł akceptację po stronie szerokich rzesz społeczeństwa.
- Miał charyzmatycznego lidera.  
Wniosek: do skutecznego przewrotu trzeba szerokiego poparcia i jednoznacznego, charyzmatycznego, niekwestionowanego przywódcy. Nie licząc tak "bagatelnych" elementów jak wojsko czy policja.


Jak to się ma do aktualnej rzeczywistości? Nijak. PiS, pomimo formalnego zwycięstwa w wyborach, ma za duży "debet" w zestawieniu z elektoratem negatywnym. Można co prawda liczyć na rozczarowanych wyborców Trzeciej Drogi, PSL czy  nawet centrowych wyborców KO, ale debetu raczej zniwelować się nie da. Przynajmniej nie na tyle, żeby określenie "poparcie szerokich rzesz społeczeństwa" miało jakiś elementarny sens.  Na razie te "szerokie rzesze", to Panie i Panowie w wieku mocno przedemerytalnym, którzy policzyli się na "Proteście Wolnych Polaków", który to protest - owszem - był sukcesem PiS i wlał do pustawych baków partii z Nowogrodzkiej trochę paliwa, a trudno mówić o jakimś szczególnym, spektakularnym widowisku. Ci ludzie mają "wyprowadzić bandziora w kajdanach"? Powiedzmy sobie szczerze: brzmi śmiesznie, chociaż zabawne wcale nie jest. Prawda jest taka, że dopóki na protestach PiS nie będą dominować ludzie młodszych pokoleń, dopóty wszelkie dywagacje na temat narodowego buntu przeciwko rządom Tuska trącą żałosną groteską.


Rzecz druga: przywódca. Pis nie zniweluje "debetu", jeżeli nie podda się poważnej reorganizacji na wielu poziomach. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście poziom personalnego przywództwa. Nie znam nikogo, kogo "kręcą" jeszcze smętne opowieści prezesa Kaczyńskiego, w których przewijają się trzy słowa: musimy, Tusk, zwyciężymy. Pominę już, że te przemowy u młodych wywołują tzw. "bekę", ale czy ktoś może sobie wyobrazić, że to Kaczyński powiedzie ludzi na barykady? W towarzystwie wiernych, ale niestety bardzo miernych, tłustych kotów z Nowogrodzkiej, pełniących rolę klakierów prezesa? Widzicie tam na tą chwilę w ogóle kogoś, kto ma choćby zadatki na lidera z charyzmą? Bo ja nie. Nawet, jeżeli tacy są, to pełnią role trzeciorzędne, bo wiadomo - prezes nie toleruje mądrzejszych od siebie.



Zatem proszę tych wszystkich wojowników w bamboszach o zejście na ziemię. Sprzeciw wobec (nie)rządu Tuska jest pożądany i konieczny, ale wymaga mądrości i pragmatyzmu politycznego. Polityczny kretynizm łamane przez idiotyzm po prostu szkodzi, bo wywołuje tylko hejterskie reakcje strony przeciwnej. Takie działanie pogłębia rowy podziałów, a to jest szkodliwe. Trzeba zacząć się organizować w nieformalnych grupach i grupkach, przekonywać nieprzekonanych, zacząć używać argumentów w miejsce prymitywnego hejtu i hasełek bez pokrycia. Istnieje instytucja Obywatelskiego Nieposłuszeństwa, ale tu też potrzebna jest jakaś forma organizacyjna i ... lider.  Jednym zdaniem, skoro chcemy zmienić Polskę, lub Ją po prostu odzyskać, to czeka nas piekielnie trudna, ciężka, organiczna praca od podstaw. Trzeba do tego projektu pozyskać wszystko: jakieś media, dziennikarzy, politologów, prawników, przedsiębiorców i zwykłych ludzi dobrej woli. Stworzyć elity. Szczególnie, że Tusk to jedno, ale tzw. praworządność grozi dyktaturą fioletowych khmerów w togach.  Praca i cierpliwości to jedyna droga, żeby uruchomić jakikolwiek zryw społeczny. Na razie na taki nas zwyczajnie nie stać.


A tak trochę z innej beczki. Czy nie powinniśmy przede wszystkim stanąć w sprzeciwie wobec planów szalonych globalistów, komunistyczno-lewackiej UE i sanitarystycznemu dyktatowi WHO? Budzi się Rumunia,  tak jak wcześniej Niemcy, Francja, Austria. A to temat ponad podziałami...



kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka