kemir kemir
3277
BLOG

Siema! W niedzielę strzyżenie!

kemir kemir Charytatywność Obserwuj temat Obserwuj notkę 232

Siema - pozdrowienie zapożyczone z gwary więziennej, czyli tzw."grypsery", wymieniane pomiędzy "grypsującymi". Ale też słowo - klucz, używane przez guru sekty zwanej Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, faceta w żółtej koszuli i czerwonych spodniach, który oprócz stworzenia jedynej w swoim rodzaju formie żebractwa,  wiernie służy idei okładania kijem zwolenników odbudowy Polski wolnej i suwerennej. Jerzy Owsiak - dla jednych ikona dobroczynności i uosobienie stylu życia "róbta co chceta", dla innych propagator wszelkich patologii, anarchii, narkomanii i rozwiązłości, egocentryczny oszust i nieprzejednany ateista.

A jednak to właśnie on jest autorytetem dla znaczącej liczby Polaków. Syn człowieka, który wstąpił do MO na ochotnika w 1945 r. i na nienawiści do Kościoła zbudował swoją milicyjną karierę, był słabym uczniem - z powodu nieuctwa nawet uciekał z domu. Nie dostał się na Akademię Sztuk Pięknych. Potem migał się od wojska: przed komisją stawił się w zalepionych plastrami okularach, wza małej kurtce i w przykrótkich spodniach. Karierę w mediach zaczął od radia, potem były programy w telewizji.

Pierwsza zbiórka pieniężna, w której uczestniczył Jerzy Owsiak, została zorganizowana spontanicznie po apelu kardiochirurgów z Centrum Zdrowia Dziecka o wsparcie finansowe zakupu sprzętu medycznego dla umierających dzieci.Pierwszy finał odbył się w 1993 r. Uzbierano wtedy równowartość 1,5 mln dolarów, które przeznaczono na ratowanie dzieci z wrodzonymi wadami serca. Później powstała fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Z czasem czysta charytatywność z pierwszej akcji, przepoczwarzyła się w sekciarsko - medialne przedsięwzięcie, które porwało miliony Polaków.

Mechanizm fenomenu WOŚP i jej guru opiera się na dosyć prostej metodzie - tworzenia mitu szlachetności i apolityczności osoby i przedsięwzięcia, które nie są ani apolityczne, ani tym bardziej szlachetne. Owsiak jest przecież osobą o bardzo jasnych poglądach, które uzewnętrzniają się od czasu do czasu groźbach „dania z baśki” tym, którzy ośmielają się drążyć temat WOŚP, w wypowiedziach na temat Kościoła, albo w prostackich odzywkach pod adresem osób o jasno ukształtowanych, prawicowych poglądach. Dla środowisk lewackich i związanych z ideologią czerskich politruków, Owsiak jest "darem niebios", bo z jednej strony doskonale maskuje ułomności III RP, z drugiej jest jej symbolem i autorytetem. Dzieło budowy i konserwacji mitu Jerzego Owsiaka, przez lata przybrało rozmiary monstrualne, graniczące z groteską - nigdzie na świecie nie ma tak napompowanej medialnie akcji charytatywnej. Na potrzeby Owsiaka co roku uruchamia się potężny aparat propagandowy, a sama WOŚP  bardziej przypomina koncern medialno- rozrywkowy niż fundację charytatywną.

Istotnym przejawem mitu Owsiaka jest pełna personalizacja fundacji: mówiąc czy pisząc o Owsiaku, myślimy o WOŚP i na odwrót. Mit stworzył coś w rodzaju świeckiego - ba - ateistycznego świętego, o którym nie można wyrażać się inaczej, niż jak o świętym. On tyle dobrego robi dla dzieci - zdanie, które chroni Owsiaka w każdym obszarze, nawet wtedy, kiedy jego jawne prowokacje, działania i słowa przekraczają cienką linię przyzwoitości i ustanowionego prawa. Powstało swoiste "pole siłowe" chroniące Owsiaka i jego sektę, które przyjęło formę moralnego szantażu. Spektakularnym przykładem takiego szantażu jest brak w klapie kurtki wpiętego serduszka WOŚP - taki delikwent jest co najmniej podejrzany o postawę aspołeczną, często skazany na ostracyzm. Krytykujesz Osiaka? To nienawidzisz dzieci  - argument kompletnie absurdalny, ale doskonale funkcjonujący w trzódce WOŚP. Ten podręcznikowy wręcz "owczy pęd"  owsiakowej trzódki, miał wyłączyć ( i wyłączył ) myślenie większości "owiec", które " dają na Owsiaka ”, bo " przecież tak trzeba " i "wszyscy dają ”. Wraz z każdą edycją WOŚP pompowany jest wizerunkowy kapitał człowieka, który pod pozorami dobroczynności, głosi bardzo jednoznaczne poglądy społeczne i polityczne - zbijając przy okazji własny kapitał, przeliczalny na konkretne pieniądze.

Ludzie wrzucający złotówki do puszek WOŚP,  raczej nie mają świadomości, że tylko za część zebranych pieniędzy (ok. 50%) kupuje sprzęt dla szpitali. Reszta idzie na koszty obsługi imprez i koszty własne fundacji. Nie wszyscy artyści na finałach WOŚP grają za darmo, niektórzy pobierają spore gaże,  jak za typowe koncerty. Fundacja wydaje milionowe kwoty na własną siedzibę, nowe samochody, sprzęt studyjny, tzw. „działania propagatorskie”, etaty pracowników itp. Fundacja to w znacznej mierze wąż zjadający własny ogon. Zresztą zebrane pieniądze Owsiak przetrzymuje do jesieni na lokatach, a z odsetek (kilka milionów zł) - jak sam twierdzi - organizowany jest Przystanek Woodstock - impreza dla młodzieży wszelakiej pod hasłem "róbta co chceta", na której nikt nie przejmuje się zasadami moralnymi, a w powietrzu unosi się zachęta do korzystania z uciech cielesnych, brania narkotyków i "dania sobie w palnik" alkoholem.

Fundacja WOŚP jest 100%  udziałowcem spółki „Złoty Melon”, a Jerzy Owsiak jej prezesem. Spółka w przeciwieństwie do fundacji nie musi ujawniać sprawozdania finansowego. Po co w takim razie istnieje i dlaczego jest ściśle powiązana z WOŚP? Jak naprawdę wyglądają finanse WOŚP? Już wielu ludzi próbowało precyzyjnie na tak postawione pytania odpowiedzieć - z różnym skutkiem, ale jedno wydaje się być w tych wyliczeniach pewne: wokół WOŚP powstało całe mnóstwo wątpliwości - za dużo jak na fundację dobroczynną. Jednak tak naprawdę wszystko sprowadza się do kluczowego pytania o efektywność WOŚP.

Czy wspieranie akcji Owsiaka z punktu widzenia publicznego interesu jest gospodarne i celowe? Czy przypadkiem nie jest tak, że gdyby zebrać te wszystkie pieniądze idące na gigantyczne oprawy medialne, nie można by za nie kupić znacznie więcej sprzętu medycznego dla dzieci, niż sam Owsiak go nakupił? Czy w ogóle zakupy sprzętu medycznego przez fundację Owsiaka są zasadne z punktu widzenia efektywności ekonomicznej?

Są fakty, które przeczą wszelkiej logice ekonomicznej zakupów dokonywanych przez WOŚP.  Przykładem niech będzie zakup jakiejś wielkiej liczby stolików do badania niemowląt, za które Owsiak zapłacił po cztery tysiące złotych, chociaż na rynku były dostępne niemal takie same stoliki innej firmy, kosztujące złotych czterysta. W niektórych szpitalnych piwnicach leżą stosy nowego sprzętu, (zakupionego za zawyżone mocno ceny) w nierozpakowanych pudłach, bo albo ten sprzęt był niepotrzebny, albo szpital nie ma odpowiednich pomieszczeń, żeby go tam wstawić. Do tego pojawiają się problemy proceduralne - brak przetargów, luki w dokumentacji, kontrakty szpitali z NFZ itd.

Zatem taki bilans efektywności jest niewątpliwie potrzebny - chyba właśnie ze względu na dobro chorych dzieci, którym oczywiście pomagać należy. Pokłady dobra i chęci niesienie pomocy ludziom -szczególnie dzieciom - których dotknął zły los, to jedna z tych bezcennych  wartości, która nas łączy  bez względu na poglądy polityczne. Sam przez lata dałem się ponieść owczemu pędowi trzódki Owsiaka, uznając jedyny chyba racjonalny argument  tego corocznego cyrku: tak czy siak, ale Owsiak pomaga. Otóż nie - nie pomaga, a nawet paskudnie szkodzi,  pochłaniając niczym upiorny wampir naszą energię i dobroczynną bezinteresowność. Za chwilę znów pojawi się z tym żenującym "Siema", gotów do strzyżenia wiernej trzody.

Czas chyba najwyższy nauczyć się hasła: chcesz pomóc chorym dzieciom - nie dawaj pieniędzy Owsiakowi. Istnieje sto innych sposobów, żeby tym biednym dzieciom pomóc.
 
A panu w żółtej koszuli i czerwonych spodniach powiedzieć: Siema, spadaj.

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo