Placyd Koń Placyd Koń
3253
BLOG

Żony apostołów czyli celibat duchownych

Placyd Koń Placyd Koń Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Celibat – problem niekatolików? Tak, właśnie tak: niekatolików bardziej niż katolików, a nawet bardziej niż samych zainteresowanych czyli księży. Ostatnio spotkałem się z tym przejawem „troski” o ich zbawienie na Salonie24, a autorem tekstu „Zagrożony celibat”, przez pewien czas wiszącego na SG, jak się wydaje, jest członek organizacji zapoczątkowanej przez Charlesa T. Russella.

Nie jest to pierwsza tego rodzaju dyskusja, którą dane mi było prowadzić. To, co uświadomiłem sobie w czasie dyskusji z przeciwnikami celibatu duchownych i poszukiwań w Piśmie św. odpowiedzi na ich zarzuty, można wyrazić krótko parafrazując tytuł popularnej swego czasu piosenki Danuty Rinn: „Gdzie te chłopy?”, czyli „Gdzie są te ‘apostołki’?” (bo chyba tak trzeba nazywać żony apostołów). Gdzie o nich mowa na kartach Pisma św.? To, co dla wielu jest tak oczywiste, (że apostołowie, biskupi i prezbiterzy mieli żony), wcale takie oczywiste nie jest. Jedno jest pewno: Biblia o nich milczy. I to milczenie jest bardzo wymowne… Ale dajmy głos adwersarzowi:

- „W Ewangelii według św. Łukasza (8, 1-3) czytamy, że Jezusowie towarzyszyły kobiety. Nie można wykluczyć, że były wśród nich żony apostołów”.

Słusznie, tego wykluczyć się nie da. Ale też jest prawdą, że nie ma tam napisane, iż wśród wymienionych kobiet były także apostołów. W dodatku, Łukasz, który wspomina o kobietach towarzyszących Jezusowi i apostołom, podając odpowiedź Pana Jezus Piotrowi, jako jedyny z Ewangelistów wymienił także „żony” opuszczone dla królestwa Bożego:

„Wówczas Piotr rzekł: ‘Oto my opuściliśmy swoją własność i poszliśmy za Tobą’. On im odpowiedział: ‘Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu albo żony, braci, rodziców albo dzieci dla królestwa Bożego, żeby nie otrzymał daleko więcej w tym czasie, a w wieku przyszłym - życia wiecznego’”. (Łk 18, 28-30 BT; por. Mt 19, 27-30; Mk 10, 28-31).

- „No, ale przecież Piotr! Jest w Ewangelii mowa o jego teściowej, no więc jest oczywiste, że miał żonę”.

Owszem, nie da się zaprzeczyć, że Ewangeliści wspominają teściową pierwszego z apostołów. Jednak zastanawiające i znamienne jest, że żaden z nich nie wspomina jej w relacjonując odwiedziny Pana w domu Piotra i Andrzeja, podczas których uzdrowił teściową tego pierwszego (Mk 1, 29-31, por. Mt 8, 14-17; Łk 4, 38-41).  Opis choroby implikuje, że była ona poważnie chora. Uzdrowienie jest natychmiastowe. Chora zaraz po odzyskaniu zdrowia zajmuje się gośćmi. Intrygują jest w całej tej scenie nieobecność jej córki, a żony Piotra. Oczywiście nie możemy wykluczyć, że podobnie jak Maria, siostra Łazarza i Marty, usiadła przy stopach Pana słuchając jego słów, a całą troskę o gości pozostawiła swojej mamie, ale gdyby tak było, to jest bardzo wątpliwe, że swoim zachowaniem w opisywanej przez Ewangelistę sytuacji zasłużyłaby na pochwałę Pana, która stała się udziałem siostry Marty (Łk 10, 42). Żaden z Ewangelistów nie czyni najmniejszej wzmianki o pierwszej „papieżowej” pomimo, mimo iż opowiadanie o uzdrowieniu teściowej Piotra zamieszczone jest przez wszystkich synoptyków. Komentatorzy podejmują różne próby wytłuczenia jej nieobecności, ale pozostają one w sferze domysłów. Najbardziej prawdopodobne wydaje się wyjaśnienie mówiące o tym, że Piotr w tym czasie był wdowcem. Pewne jest tylko jedno: żona Piotra nie jest wspomniana ani w tym opowiadaniu, ani na żadnym innym miejscu w całym Nowym Testamencie.

- „Zaraz, zaraz, ale czyż św. Paweł nie wspomina żony Piotra i mówi o niej, nie jak się mówi o zmarłej, ale właśnie jak o żyjącej i towarzyszącej w podróżach apostolskich męża”.

Zgadza się, że Apostoł Narodów wspomina Piotra i towarzyszącą mu w jego podróżach apostolskich kobietę, ale nie jest takie oczywiste, że była to jego żona. Czytamy o tym w 1 Kor:

„Czyż nie wolno nam brać z sobą niewiasty - siostry, podobnie jak to czynią pozostali apostołowie oraz bracia Pańscy i Kefas?” (9, 5). Jest to tłumaczenie Biblii Tysiąclecia. Ale protestanci tłumaczą np. w ten sposób:

“Czy nie mamy prawa zabierać [ze sobą]siostry – żony jak inni apostołowie, bracia Pana i Kefas?” (UBG - Uwspółcześniona Biblia Gdańska, wydana przez Fundację Wrota Nadziei).

Podczas gdy Tysiąclatka tłumaczy „niewiasta – siostra”, UBG ma w tym miejscu: „siostra – żona”. Trzeba przyznać, że protestanckie tłumaczenie wiernie oddaje kolejność słów w oryginale: w Biblii greckiej najpierw jest słowo oznaczające siostrę (adelfe), a dopiero później to drugie słowo – tak różnie tłumaczone: w Tysiąclatce przez słowo „niewiasta” czyli „kobieta”, zaś w UBG – „żona”. Różnica bierze się stąd, że greckie słowo γυνή (czyt. gyne), podobnie jak w jęz. niemieckim „Frau” – może oznaczać zarówno „kobietę” (w sensie „dowolną kobietę”), jak i „żonę”. Które tłumaczenie jest poprawne? Szukając odpowiedzi na to pytanie, zacznijmy od komentarza katolickiego:

„Pierwszym jest prawo do jedzenia i picia, co oznacza prawdopodobnie prawo do jedzenia i picia na koszt Kościoła, któremu służy, ale może oznaczać także oznaczać prawo do spożywania pokarmu ofiarowanego bożkom. (Później sprecyzuje warunki, pod którymi chrześcijanie mogą to czynić.) Drugim jest prawo do zabierania z sobą żony chrześcijanki, dosłownie: ‘siostrę kobietę’ lub ‘siostrę żonę’. W pismach apostolskich słowo ‘siostra’, podobnie jak ‘brat’ odnosi się do chrześcijan. Chociaż kilku Ojców Kościoła uważało, że Paweł nawiązywał do usługującej kobiety, podobnie jak kobiety, które służyły Jezusowi i Jego uczniom w Łk 8, 1-3, to jednak sprawiłoby, że słowo ‘gyne’ (‘kobieta, żona’) byłoby zbyteczne, i dlatego słuszne jest tłumaczenie New American Bible (Biblia używana w liturgii Kościoła katolickiego – amerykański odpowiednik Tysiąclatki – dopisek PK) – ‘żona’, z czym zgadza się większość współczesnych uczonych.[1]

W podobnym duchu wypowiada się protestancki autor Marvin R. Vincent. W „Word Studies in the New Testament” pisze w ten sposób:

„Siostry, żony. Błąd. ‘Siostra’ oznacza chrześcijańską kobietę, będącą członkiem Kościoła, jak to jest w Rz 16, 1; 1 Kor 7, 15; Jk 2, 15. To słowo stoi w apozycji do słowa ’żona’: ‘Żony, która jest siostrą’, albo ‘wierzącą’. (Tak tłumaczy Revised Version of the New Testament). Także ona, podobnie jak jej mąż, ma prawo do utrzymania przez Kościół. Niektórzy Ojcowie Kościoła twierdzą, że chodzi tu nie o żonę, ale o żeńską pomoc, ‘serviens matrona’, która przyczyniała się do utrzymania apostołów, podobnie jak kobiety służące Chrystusowi. Jednak nie ma podstaw do takiej interpretacji. Stoi ona bowiem w sprzeczności z przykładem Piotra, którego imię zostało wymienione na końcu wiersza; por. Mt 8, 14; a oprócz tego, według Pawła ta pomoc [kobiety towarzyszącej apostołowi] powinna być kontynuowana. Ta praktyka rozwijała się w Kościele aż Soboru w Nicei, który z powodu nadużyć zabronił jej dalszego kontynuowania”.[2]

Vincent odczytuje słowo „gyne” jako „żona”, a za nim część komentatorów protestanckich, a nawet katolickich, o czym mieliśmy się okazję przekonać trochę wcześniej. Niektóre komentarze, przed wszystkim nie-katolickie, idą po tej linii jeszcze dalej, twierdząc, że św. Paweł w 1 Kor 9, 5 mówi o prawie apostołów do zawierania przez nich małżeństwa. Jednak nie wszyscy, bo inni z nich, także protestanccy, chociaż zdają sobie sprawę z „atrakcyjności” takiej interpretacji, widzą także jej słabość.[3]

Odpowiadając na komentarze Montague’a i Vincenta trzeba powiedzieć, że:

1. Na podstawie 1 Kor 7, 7-8 jest sprawą oczywistą, że św. Paweł był człowiekiem bezżennym. Co więcej, to był jego świadomy wybór, który zaleca innym. Jeśli zatem mówi o prawie brania ze sobą „siostry niewiasty”, jest oczywiste, że nie mówi o swojej żonie-chrześcijance, ale o kobiecie-siostrze. Dlatego słowo „gyne” nie oznacza tu „żony”, ale „kobietę”. „Niektórzy ludzie, nie rozumiejąc tego fragmentu, tłumaczyli to słowo ‘żona’. Dwuznaczność greckiego słowa zwiodła ich, bo to samo słowo oznacza żonę i kobietę. Jednakże Apostoł umieścił te słowa w taki sposób, żeby ludzie nie powinni dać się wprowadzić w błąd, bo przecież nie powiedział jedynie ‘kobieta’, ale ‘siostra kobieta’, i nie powiedział ‘poślubić’, ale ‘wziąć z sobą’ (św. Augustyn, „The Work of the Monks”, 2).[4]

2. Tak, to prawda, że Sobór Nicejski na skutek istniejących nadużyć zabronił misjonarzom brać z sobą towarzyszki – chrześcijanki, która nie była jego żoną. Ale właśnie sam ten fakt potwierdza, że taka praktyka istniała. Nie ma tu znaczenia, że Apostoł wypowiedział się za jej utrzymaniem, bo przecież Sobór Nicejski był trzysta lat później. (Jest tu pewna analogia do praktyki spożywania krwi. Chociaż w Dz 15 została ona zabroniona, to jednak z biegiem czasu Kościół uznał, że rozporządzenie to nie ma już mocy obowiązującej.)

3. Najważniejszym jednak argumentem jest kontekst interesującej nas wypowiedzi. Z 1 Kor 9, 1-18 w sposób oczywisty wynika św. Paweł mówi tylko o jednymprawie – prawie do utrzymania przez Kościół w Koryncie za głoszenie mu Ewangelii. Chociaż ma takie prawo, nie tylko do utrzymania siebie, ale także towarzyszącej mu kobiety (gdyby taką brał ze sobą), to właśnie żeby nie stawiać przeszkód głoszonej przez siebie Ewangelii, dobrowolnie z tego prawa rezygnuje (w. 12.15), a swoją zapłatę za głoszenie Dobrej Nowiny widzi właśnie w tym, że czyni to bez zapłaty, i nie korzysta z prawa[5], które mu daje Ewangelia (w. 18).

4. W czternastu wersetach Dziejów Apostolskich (np. 1, 16; 2, 29) mamy wyrażenie analogiczne do „siostry-kobiety” w 1 Kor 9, 5). Chodzi o zwrot ἄνδρες ἀδελφοί (czyt. andres adelfoi) „mężczyźni bracia”, gdzie tym pierwszym słowem jest „andres”, które może oznaczać zarówno „mężowie” jak i „mężczyźni”, czyli podobnie jak słowo „gyne”, które może oznaczać zarówno „żonę”, jak i „kobietę”.

We wszystkich tych wersetach w Biblii Tysiąclecia czytamy tylko jedno słowo: „bracia”, nie zaś „mężowie bracia”. O ile w jęz. polskim słowo „mężowie” słusznie zostało uznane za zbyteczne, jest ono zachowane w oryginale greckim. Podobnie czynią tłumacze New American Bible. We wszystkich tych czternastu wersetach oryginalne „mężowie bracia” oddają jednym słowom: „bracia”. Niestety, nie stosują tej samej zasady w 1 Kor 9, 5, i apozycję „siostry-kobiety” nie oddają słowem „siostra”, ale „a Christian wife” – „żona chrześcijanka”. Nie są jedyne przykłady. Na inne wskazuje protestancki autor Archibald T. Robertson w książce: „Gramatyka grecka Nowego Testamentu w świetle historycznych badań”:

„Użycie słów ‘mężczyzna, człowiek, kobieta’ w apozycji wydaje się zbędne, jednakże jest w pełni zrozumiałe. Słowo [stojące] w apozycji określa bliżej to drugie słowo, jak np. ‘mężczyzna prorok’ (Łk 24, 19), ‘człowiek pan domu’ (Mt 21, 33); por. ‘mężczyźni bracia’ (Dz 1, 16), i ‘mężczyźni zabójcy’ (Dz 3, 14); także ‘mężczyźni Izraelici’ (Dz 2, 22), ‘mężowie Ateńczycy’ (Dz 17, 22). (…) Także ‘do kobiety wdowy’ (Łk 4, 26), ‘do człowieka ojca rodziny’ (Mt 13, 52)”.[6]

W Biblii Tysiąclecia we wszystkich tu wymienionych miejscach słowa „mężczyzna, człowiek, kobieta” zostały pominięte, i tak dla przykładu, w Łk 24, 19 nie czytamy, że „Jezus był mężczyzną prorokiem”, ale: „Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu”; w Łk 4, 26 nie czytamy, że Eliasz był posłany „do kobiety wdowy”, ale: „(…) do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej”; a w Mt 21, 33 nie ma napisane: „był pewien człowiek gospodarz”, ale: „Był pewien gospodarz, który założył winnicę”. Podobnie czynią tłumacze New American Bible. We wszystkich tych miejscach pomijają słowa: „mężczyzna, człowiek, kobieta”. Wyjątek czynią tylko w 1 Kor 9, 5.

Dla nieprzekonanych mam jeszcze jeden argument. Szukając w Piśmie św. apozycji złożonej z tych samych słów, to ta w 1 Kor 9, 5: ἀδελφὴν γυναῖκα, ale o odwrotnej kolejności, znalazłem ją w 1 Krl 11, 19 BT w Septuagincie, czyli żydowskim tłumaczeniu Starego Testamentu na jęz. grecki): „Ponieważ Hadad pozyskał wielkie łaski u faraona, ten dał mu za żonę siostrę (γυναῖκα ἀδελφὴν) swej żony, siostrę królowej Tachpnes”. Skoro γυναῖκα ἀδελφὴν w 1 Krl 11, 19 oznacza „wzięcie (czyjejś) siostry za żonę”, to ze względu na kontekst dalszy Pierwszego Listu do Koryntian te dwa słowa 1 Kor 9, 5 trzeba przetłumaczyć: „Czyż nie wolno nam brać z sobą kobietę jako siostrę, podobnie jak to czynią pozostali apostołowie oraz bracia Pańscy i Kefas?”. Zatem nawet jeśli Paweł i inni Apostołowie mieli żony, to z 1 Kor 9, 5 wynika, że traktowali je jak brat siostrę. Taką interpretację potwierdza Klemens Aleksandryjski, który w odróżnieniu od innych Ojców Kościoła uważa, że Apostołowie udając się w podróże misyjne brali ze sobą συζυγους (czyt.: zysygus, greckie słowo, które tu używa Klemens, można przetłumaczyć za pomocą słów: „żony” lub „współpracownice”), ale nie współżyli z nimi w sposób właściwy małżonkom, bo były one dla nich właśnie jak siostry. Pomagały one apostołom w docieraniu z Ewangelią do pomieszczeń kobiet. W ten sposób unikano ewentualnych zgorszeń, które mogłyby powstać, gdyby udawali się tam mężczyźni.[7]

„No dobrze, ale przecież sam Apostoł (Paweł) pisząc do Tymoteusza czy Tytusa, wyraźnie podaje, że biskupem, prezbiterem czy diakonem powinien być mężczyzną mający żonę”:

„Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego zadania. Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? Nie [może] byćświeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie. Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie”. (1 Tm 3:1-7 BT)

„W tym celu zostawiłem cię na Krecie, byś zaległe sprawy należycie załatwił i ustanowił w każdym mieście prezbiterów. Jak ci zarządziłem, [może nim zostać] jeśli ktoś jest nienaganny, mąż jednej żony, mający dzieci wierzące, nie obwiniane o rozpustę lub niekarność”. (Tt 1:5-6 BT)

„Diakonami tak samo winni być ludzie godni, w mowie nieobłudni, nienadużywający wina, niechciwi brudnego zysku, [lecz]utrzymujący tajemnicę wiary w czystym sumieniu. I oni niech będą najpierw poddawani próbie, i dopiero wtedy niech spełniają posługę, jeśli są bez zarzutu. Kobiety również - czyste, nieskłonne do oczerniania, trzeźwe, wierne we wszystkim. Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami. Ci bowiem, skoro dobrze spełnili czynności diakońskie, zdobywają sobie zaszczytny stopień i ufną śmiałość w wierze, która jest w Chrystusie Jezusie”. (1 Tm 3:8-13 BT)

Tak, biskupami, prezbiterami (kapłanami) i diakonami mogli zostać mężczyźni – „mężowie jednej żony”. Czy to znaczy, że musieli być żonaci? Nie, chodziło o coś innego. Wyrażenie to oznaczało, że nie wolno było nakładać ręce (udzielać święceń) mężczyźnie, który był dwa razy żonaty. Analogiczne wyrażenie tylko w odniesieniu do kobiet – kandydatek do stanu konsekrowanych wdów– można spotkać w cytowanym 1 Liście do Tymoteusza:

„Do spisu należy wciągać taką wdowę, która ma co najmniej lat sześćdziesiąt, była żoną jednego męża, ma za sobą świadectwo o [takich]dobrych czynach: że dzieci wychowała, że była gościnna, że obmyła nogi świętych, że zasmuconym przyszła z pomocą, że pilnie brała udział we wszelkim dobrym dziele”. (1 Tm 5:9-10 BT)

Należące do stanu wdów w Kościele mogły zostać kobiety – „żony jednego męża”. Ale przecież ich mężowie nie żyli, bo inaczej nie byłyby wdowami. Analogicznie wyrażenie „mężowie jednej żony” może odnosić się do mężczyzn, którzy byli wdowcami.

Interesującym jest fakt, że w powyższych fragmentach odnoszących się do kandydatów na biskupów, prezbiterów i diakonów jest mowa o wymaganiach donoszących się do ich kobiet – żon kandydatów -  tylko w przypadków diakonów. We wszystkich tych fragmentach (także w tym odnoszącym się do wdów) jest mowa o DZIECIACH kandydatów, natomiast o WSPÓŁMAŁŻONKACH tylko w przypadku diakonów. Brak wzmianki o żonach kandydatów na biskupów i prezbiterów jest bardzo wymowny. Jak wiadomo, i dzisiaj święci się na diakonów mężczyzn żonatych (chodzi tu o urząd diakona stałego, czyli takiego, dla którego diakonat nie jest drogą do kapłaństwa).

Można zapytać o powody, dla których św. Paweł w powyższych fragmentach odnoszących się do biskupów i kapłanów, nie wspomina ich żon. Może właśnie z tych samej przyczyny, dla której nie są wspomniani mężowie wdów – już nie żyli. Zatem jest możliwe, że już w czasach św. Pawła na biskupów i prezbiterów powoływano tylko kawalerów lub wdowców.

W komentarzu autor wspomnianego na początku tekstu na Salon24 napisał:

„Dogmaty i tradycja ważniejsze od wzoru Chrystusowego?”

Celibat nie jest dogmatem KK, ale jest prawdą, że Kościół wymagając bezżenności od kandydatów na kapłanów odwołuje się do tradycji i wzoru Chrystusowego, który sam był bezżenny i pochwalał bezżenność podejmowaną dla królestwa Bożego:

„Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!” (Mt 19:12 BT)

Pan wypowiadając te słowa był świadomy, że ich zrozumienie nie będzie oczywiste.

 

[1] Montague, G. T. (2011). “First Corinthians” (p. 151). Grand Rapids, MI: Baker Academic.

[2] Vincent, M. R. (1887). “Word studies in the New Testament” (Vol. 3, pp. 228–229). New York: Charles Scribner’s Sons.

[3] “Those who see this as a second issue over his apostolic rights suggest that all of this means ‘Don’t I have the right to be married?’ and that it might thus be related to the issue of his singleness in chap. 7. Again, that has some attractiveness to it, but here such a view is even more difficult to sustain”. (Fee, G. D. (1987). “The First Epistle to the Corinthians” (p. 403). Grand Rapids, MI: Wm. B. Eerdmans Publishing Co.)

[4] Bray, G. L. (1999). 1-2 Corinthians. “Ancient Christian Commentary on Scripture” NT 7 (80–81). Downers Grove, IL: InterVarsity Press.

[5] Inaczej niż w Biblii Tysiąclecia, tekst grecki ma liczbę pojedynczą. Dlatego nie „praw”, ale „prawa”.

[6] “The use of ἀνήρ, ἄνθρωπος, γυνή with words in apposition seems superfluous, though it is perfectly intelligible. The word in apposition conveys the main idea, as ἀνὴρ προφήτης (Lu. 24:19), ἄνθρωπος οἰκοδεσπότης (Mt. 21:33). Cf. ἄνδρες ἀδελφοί (Ac. 1:16) and ἄνδρα φονέα (Ac. 3:14). So also ἄνδρες Ἰσραηλεῖται (Ac. 2:22), ἄνδρες Ἀθηναῖοι (Ac. 17:22), an idiom common in the Attic orators. Such apposition, of course, is not confined to the subject, but is used in any case in every sort of phrase. So πρὸς γυναῖκα χήραν (Lu. 4:26), ἀνθρώπῳ οἰκοδεσπότῃ (Mt. 13:52, but note also 21:33), Σίμωνος Βυρσέως (Ac. 10:32).” (Robertson, A. T. (1919). “A Grammar of the Greek New Testament in the Light of Historical Research” (p. 399). Logos Bible Software.)

[7] “Even Paul did not hesitate in one letter to address his consort. The only reason why he did not take her about with him was that it would have been an inconvenience for his ministry. Accordingly he says in a letter: ‘Have we not a right to take about with us a wife that is a sister like the other apostles?’  But the latter, in accordance with their particular ministry, devoted themselves to preaching without any distraction, and took their wives with them not as women with whom they had marriage relations, but as sisters, that they might be their fellow-ministers in dealing with housewives. It was through them that the Lord's teaching penetrated also the women's quarters without any scandal being aroused. (Klemens Aleksandryjski, “Stromata”, księga III, 53; http://www.earlychristianwritings.com/text/clement-stromata-book3-english.html )

Placyd Koń
O mnie Placyd Koń

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo