Decyzja Stanów Zjednoczonych o rezygnacji z umieszczenia na terytorium Polski elementów tzw. tarczy antyrakietowej stanowi porażkę rządu Donalda Tuska. W zeszłym roku mówiliśmy, że podpisywanie porozumienia z ustępującym rządem jest postępowaniem nieroztropnym. Dzisiaj okazało się, że było ono zwyczajnym błędem.
Zadaniem władz państwowych jest zapewnienie swoim obywatelom bezpieczeństwa. Niestety umowa ws. tarczy bezpieczeństwa Polski nie zwiększała lecz zmniejszała. Ściągała na nasz kraj nowe zagrożenia nie oferując niemal nic w zamian. Co gorsza przynosiła również inne konsekwencje. Przede wszystkim nieprzychylne reakcje najważniejszych państw Unii Europejskiej.
Z zażenowaniem obserwowałem, jak niektórzy w sprawie tarczy działali w myśl zasady, „co jest złe dla naszych >odwiecznych wrogów< jest dobre dla nas”. To bardzo prymitywne rozumienie stosunków międzynarodowych. Uznające, że są one grą o sumie zerowej. Dla mnie, przeciwnie, to gra o sumie dodanej. Nagrodą zaś jest bezpieczeństwo międzynarodowe.
Co najmniej jeden akapit należy poświęcić osobie ministra Sikorskiego. Jego amerykańskie obycie miało być wielką zaletą. I było za czasów neokonserwatywnej ekipie George’a W. Busha. Sikorski w tym otoczeniu mógł się czuć jak wśród swoich. Wszystko zmieniło się wraz z przejęciem władzy przez Demokratów. Dlatego porażka rządu w sprawie tarczy to przede wszystkim porażka ministra Sikorskiego.
Inne tematy w dziale Polityka