Prezydent zamierza tchnąć życie w Narodową Radę Rozwoju. Zapowiadany przez media Pluralistyczny zestaw jej przyszłych członków należy zaliczyć prezydentowi na plus. Również sam pomysł powołania Rady. Trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, że dyskusja na temat przyszłości w Polsce ma charakter incydentalny, często nie wychodzi ona zresztą poza etap pogłębionej diagnozy… teraźniejszości.
W tej beczce miodu jest jednak kilka łyżek dziegciu. Po pierwsze, takie ciało należało powołać na samym początku kadencji. W sytuacji gdy o planowaniu rozwoju kraju prezydent myśli na niewiele ponad dziewięć miesięcy przed wyborami, to trudno odeprzeć zarzut, że jest to tylko element kampanii wyborczej. Złośliwi powiedzą, że prezydent zaczyna myśleć o przyszłości, gdy tej pozostało mu już niewiele. Przynajmniej w fotelu Prezydenta RP.
Po drugie, nie sposób zapomnieć że to właśnie rząd PiS zlikwidował Rządowe Centrum Studiów Strategicznych, spełniające role instytucji zajmującej się prognozowaniem najważniejszych trendów rozwojowych. 31 marca minie trzecia rocznica likwidacji RCSS. Nie dziwi, że za czasów IV RP środki budżetowe przerzucano z przyszłości na przeszłość. RCSS likwidowano a budżet IPN rozdymano ponad miarę. Martwi, że niewiele w tej kwestii zmieniło się po wyborach roku 2007. Raport zespołu ministra Boniego jest dokumentem wartościowym, ale będącym przede wszystkim ciekawą fotografią współczesnej Polski.
Jest rzeczą zadziwiającą, że polskie elity nie czują wewnętrznej potrzeby funkcjonowania państwowej instytucji zajmującej się systematycznym prowadzeniem badań nad trendami rozwojowymi współczesnego świata. Próżni tej nie wypełnią bardzo pożyteczne skądinąd organizacje pozarządowe jak Ośrodek Badań nad Przyszłością Edwina Bendyka. Na pozytywną ocenę zasługują na pewno owoce prac zespołu, który opracował Narodowy Program Foresight „Polska 2020”. Członkowie zespołu narzekają jednak, że po zakończeniu tego projektu kurek z rządowymi pieniędzmi został zakręcony. Na skutek pozornych –dodajmy – oszczędności marnuje się wielki potencjał intelektualny i organizacyjny.
Zamiast więc tworzyć – na użytek kampanii wyborczej – kolejne instytucje warto wykorzystać potencjał, tych które już powstały. Ewentualnie pomyśleć o reaktywacji instytucji nieopatrznie swego czasu zlikwidowanych.
Inne tematy w dziale Polityka