Donald Tusk rezygnując ze startu w wyborach prezydenckich podjął odważną decyzję. Przerwał bowiem trwającą cztery lata kampanię prezydencką. Tym czasem nastąpiło nowe otwarcie tegorocznej kampanii. Rosną szansę kandydata lewicy – Jerzego Szmajdzińskiego. Każdy kandydat PO będzie miał mniejsze szanse na zwycięstwo niż Tusk. Lech Kaczyński ma posiada tak duży elektorat negatywny, że tego szklanego sufitu głową nie przebije.
Jednocześnie decyzja Tuska w istotny sposób zmienia logikę polskiego systemu politycznego. Do tej pory pięcioletnie cykle funkcjonowania partii politycznych podporządkowane były wyborom prezydenckim. To one były najważniejsze. Dzisiaj wydaje się, że palmę pierwszeństwa przejmą wybory parlamentarne. W 2011 roku Tusk będzie chciał poprowadzić PO do zwycięstwa. Jak w systemie niemieckim będzie on „kandydatem na kanclerza”. Opozycja będzie musiała przeciwstawić mu swoich kandydatów. Dla PiS-u (jeśli przetrwa on wybory prezydenckie) będzie to zapewne Jarosław Kaczyński. Również lewica musi wystawić swojego „kandydata na kanclerza”.
Dzisiaj jednak dla lewicy najważniejszy jest kandydat w wyborach prezydenckich, Jerzy Szmajdziński. Wielka gra rozpoczęta.
Inne tematy w dziale Polityka