Często mówimy, że musi ktoś zginąć albo stracić zdrowie, aby władza zauważyła jakiś problem. W warszawskim metrze zdrowie stracił niewidomy student. Dwa lata temu. Od tego czasu w metrze nie zamontowano ułatwień dla osób niewidomych. Zamiast je zainstalować władze Zarządu Transportu Miejskiego organizują konferencje, na których tłumaczą, że w Berlinie metro do potrzeb osób niepełnosprawnych dostosowywano ponad ćwierć wieku. Być może. Ale co interesuje to niepełnosprawnych warszawiaków?
Miasto nie może odwracać się do nich plecami i traktować ich problemów po macoszemu. A dowodów na takie traktowanie jest aż nadto.
Co kilka miesięcy słyszymy, że zagrożone jest funkcjonowanie „Niepełnosprawnika”, strony WWW z informacjami ułatwiającymi życie osobom niepełnosprawnym w Warszawie. Co prawda zawsze znajduje się instytucja, która ulituje się nad tą inicjatywą i przedłuży jej funkcjonowanie. Nie chodzi jednak o dawanie jałmużny. Strona będąca przewodnikiem po warszawskich miejscach przyjaznych dla niepełnosprawnych powinna być finansowana z miejskiej kasy.
Jeszcze ważniejsze jest jednak to, aby niepełnosprawni mogli przeczytać na jej łamach, że warszawskie metro jest przyjazne dla osób niepełnosprawnych.
Inne tematy w dziale Polityka