Aleksandra Aleksandra
884
BLOG

Sprawa Janusza Walusia – sąd przyznaje ministrowi władzę absolutną

Aleksandra Aleksandra Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

O sprawie Janusza Jakuba Walusia pisałam już wiele razy. Przypomnę, że chodzi o Polaka, który w roku 1993 zabił sekretarza Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej Chrisa Haniego. Skazany został na karę śmierci, przy czym w tym czasie obowiązywało moratorium na wykonywanie wyroków śmierci, a w 1997 r. karę tę oficjalnie zniesiono. Ostatecznie w roku 2000 karę zamieniono na dożywocie. Po 12 latach i czterech miesiącach pobytu w więzieniu Janusz Waluś mógł starać się o warunkowe zwolnienie, co też uczynił, jednakże zwolnienia mu odmówiono.  Wcześniej (w 1997 r.) starał się o amnestię przed Komisją Prawdy i Pojednania. Amnestia przysługiwała osobom, które do roku 1994 (przejęcie władzy przez Afrykański Kongres Narodowy) popełniły przestępstwa w pobudek politycznych (niezależnie od strony po której działali). Amnestii odmówiono, gdyż czyn nie został uznany za „polityczny”, bowiem Waluś nie miał oficjalnego zlecenia ze strony partii politycznej. Wprawdzie pomysłodawca zamachu - współoskarżony Clive Derby-Lewis był prominentnym działaczem Partii Konserwatywnej, Komisji to nie przekonało, bo nie było oficjalnego zlecenia ze strony kierownictwa tej partii.   Jest w tym pewien paradoks, bowiem gdy Janusz Waluś i Clive Derby-Lewis później starali się o warunkowe zwolnienie, przysługujące zwykłym sprawcom czynów kryminalnych, w kolejnych odmowach (również tej ostatniej) wskazywano na polityczne aspekty czynu, jako na powód odmowy, a przecież, zgodnie z ustaleniami komisji czyn nie miał być polityczny.
Derby-Lewis w końcu otrzymał warunkowe zwolnienie z powodu śmiertelnej choroby (raka płuc), na którą zapadł. Zmarł półtora roku po wyjściu z więzienia (3 listopada 2016 r.).
Janusz Waluś przebywa już w więzieniu od niemal 28 lat (28 lat upłynie 10 kwietnia 2021 r.). W piątek (12 lutego 2021) spotkał się z kolejną odmową warunkowego zwolnienia. Tym razem sprawa jest poważniejsza, bo o ile poprzednie sądy odsyłały kolejne odmowy kolejnych ministrów do poprawki, obecna sędzia Elizabeth Kubushi uznała, że minister sprawiedliwości i więziennictwa ma w kwestii udzielenia bądź nieudzielenia warunkowego zwolnienia całkowitą swobodę, nie musi więc niczego uzupełniać.  Jak wyraził się adwokat Walusia Julian Knight:

Wyrok ten oznacza, że minister ma prawo odgrywać rolę Boga, a to nigdy nie było intencją ustawodawcy [w sprawie decydowania o warunkowym zwolnieniu dla odbywających karę dożywocia].

Piątkowy wyrok zapadł w Sądzie Okręgowym dla Prowincji Gauteng (the Gauteng High Court). Przed niespełna pięcioma laty w tym samym sądzie inna sędzia, Nicolene Janse van Nieuwenhuizen wydała postanowienie o udzieleniu Januszowi Walusiowi warunkowego zwolnienia. Ministerstwo miało dwa tygodnie na ustalenie szczegółowych warunków zwolnienia. Ówczesny minister sprawiedliwości i więziennictwa Michael Masutha złożył wtedy odwołanie od wyroku, które sąd apelacyjny uwzględnił. Sprawa trafiała do kolejnych instancji, które, jak już wspomniałam, domagały się od ministra przemyślenia decyzji i uzupełnienia jej uzasadnienia. I tak sędzia Selby Baqwa zwrócił się do ministra o ponowne rozpatrzenie swojej decyzji, w oparciu o nowe informacje, a sędzia Jody Kollapen uznał, że sugestie ministra Masuthy, jakoby na przeszkodzie do warunkowego zwolnienia stać miały sprzeczności w opiniach psychologów są bezzasadne. Żaden z sędziów nie zdecydował się jednak na podtrzymanie decyzji sędzi Nicolene Janse van Nieuwenhuizen o zwolnieniu warunkowym.
Tymczasem ministra Masuthę zastąpił Ronald Lamola. Sprawdziło się niestety porzekadło, że jak jest źle to okazuje się, że może być jeszcze gorzej. Masutha starał się za wszelką cenę udowodnić, że Janusz Waluś nie został w pełni zresocjalizowany, wynajdywał jakieś mało istotne sprawy tak by ich wyjaśnienie zajęło jak najwięcej czasu, by Waluś mógł jak najdłużej pozostać w więzieniu, chyba jednak w końcu liczył się z tym, że kiedyś zabraknie mu argumentów i w końcu Waluś wyjdzie na wolność, tak jak wyszedł Derby-Lewis, którego zwolnienie Masutha też opóźniał jak mógł. Lamola tymczasem obrał inną taktykę. Przyznał, że Waluś został zresocjalizowany, nie miał już zastrzeżeń do opinii psychologów, nie kazał już zaliczać Walusiowi żadnych kursów, a warunkowego zwolnienia odmówił na tej podstawie, że czyn popełniony był z „premedytacją i zimną krwią” oraz, że „omal nie wywołał wojny domowej”.
Obydwa argumenty nie wytrzymują krytyki. Kary dożywotniego więzienia w RPA nie orzeka się w sytuacji zabójstwa dokonanego nie z premedytacją (chyba, że w związku z dokonywaniem innego przestępstwa, np. gwałtu lub rabunku), a jednak skazani na dożywocie otrzymują warunkowe zwolnienie.  Z kolei to czy czyn mógł wywołać czy nie wywołać wojnę domową to czyste spekulacje. Najważniejsze jest jednak to, że istota przyznania warunkowego zwolnienia, zgodnie z prawem RPA, nie polega na ocenie samego czynu (skoro zapadł wysoki wyrok, jasne jest, że czyn musiał być poważnym przestępstwem), lecz na ocenie zachowania się skazanego, tego czy okazał on skruchę, a przede wszystkim tego, jakie jest ryzyko popełnienia nowego przestępstwa.
Sędzia Elizabeth Kubushi jednak przychyliła się do argumentów ministra i podtrzymała jego decyzję z marca 2020 r. (o decyzji pisałam https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1028547,sprawa-walusia-kolejna-odmowa).  Argument obrony wskazujący na bezprawną dyskryminację Walusia, gdyż sprawcy poważniejszych przestępstw (wielokrotne zabójstwa) otrzymywali warunkowe zwolnienia skwitowała jedynie słowami, iż to nie ona orzekała o ich zwolnieniach. Natomiast argument o zinstytucjonalizowanych naciskach na ministerstwo by nie zawiodło partnera koalicyjnego, jakim jest SACP odrzuciła, jako „czystą spekulację”. To dość znamienne słowa, bo zasadniczo nie obalają stwierdzenia, że naciski były. Sama sędzia ma natomiast opinię „dyspozycyjnej”. Być może to błędna opinia, być może sama po prostu ma emocjonalny stosunek do sprawy i uznaje zabójstwo Haniego za czyn nie mający sobie równych w kryminalnej historii RPA. Bo cóż warte jest życie zwykłych ludzi wobec życia polityka? Niestety nie jest to z mojej strony ironia, gdyż istotnie jeden z argumentów ministerstwa był taki, iż kara powinna odstraszać osoby planujące zabójstwa polityków. Tak jakby życie polityków miało większą wartość niż życie zwykłego człowieka. A niby dlaczego? Rozumiem, że polityk z racji sprawowanej funkcji bardziej narażony jest na to, że ktoś może chcieć go zabić z różnych zresztą pobudek, dlatego powinien być chroniony. Nie zgadzam się jednak z tym, że jego zabójstwo jest czymś gorszym niż zabójstwo np. człowieka, który zaskoczył włamywacza swą obecnością w domu. Co prawda w legislacji wielu krajów (w tym Polski, nie wiem jak w RPA) za zabójstwo głowy państwa przewidziana jest surowsza kara niż za zabójstwo zwykłego człowieka, Hani nigdy jednak nie był głową państwa. Nie miał więc żadnego formalnego specjalnego statusu.
Czy zatem minister Lamola i sędzia Kubushi ostatecznie przekreślili szanse Walusia na warunkowe zwolnienie? Pomińmy na razie kwestę odwołania od tej decyzji, gdyż takowe już zostało zapowiedziane, nie podjęto jeszcze decyzji czy pójdzie ono do Sądu Apelacyjnego czy też od razu do Konstytucyjnego. Czy gdyby sprawa zależała jedynie od ministra Lamoli i sędzi Kubushi to Waluś spędziłby w więzieniu resztę życia, niezależnie od swoich postępów w resocjalizacji? Wobec uzasadnienia wyroku trudno oprzeć się takiemu wrażeniu, sędzia jednak oficjalnie nie potwierdziła takich przypuszczeń. Stwierdziła jedynie, że minister po prostu uznał, iż 27 (w tej chwili już prawie 28) lat spędzonych w więzieniu to „niedostateczna kara wobec popełnionego przestępstwa”. Jaka kara byłaby adekwatna? Tego sędzia nie powiedziała. Podzieliła jednak argument Lamoli, iż gdyby Waluś został warunkowo zwolniony oznaczałoby to, że już za dwa lata (po 30 latach odbywania kary) musiałby być całkowicie zwolniony. Warunkowe zwolnienie bowiem oznacza zazwyczaj dość restrykcyjne wymagania wobec skazanego. Często w praktyce oznaczają areszt domowy. Tak było np. w przypadku Derby-Lewisa. Nie mógł on opuszczać domu (za wyjątkiem leczenia szpitalnego), nawet nie mógł wyjść do kościoła. Miał też zakaz kontaktów z mediami (który złamał, ale ujawniono to dopiero po jego śmierci). Wg obecnego prawa warunkowe zwolnienie skazanego na dożywocie nakłada na skazanego ograniczenia do końca życia, ale w momencie skazania Walusia było inaczej, a prawo nie działa wstecz. Dla ministra i sędzi jednak 30 lat to też mało.
Jest jeszcze jeden aspekt sprawy. Sędzia nakazała by Janusz Waluś zapłacił koszta sądowe (to znaczy koszta związane z wynajęciem przez ministerstwo adwokatów reprezentujących ich racje). Nie wiem jaka jest praktyka prawna w RPA, ale w większości krajów w sprawach karnych koszty procesu pokrywane są przez skarb państwa. Janusz Waluś, jako więzień nie posiada środków finansowych pozwalających na pokrycie kosztów procesu. Będzie to więc musiała zrobić jego rodzina. Być może jest to celowy zabieg mający zniechęcić skazanego do dalszych apelacji? A może tylko sposób na „łatanie dziur w budżecie”?
Janusz Waluś ma już 68 lat. Ma córkę, którą ostatni raz widział, jako młodszą nastolatkę. Ma wnuczkę, której nie widział wcale. Nie ma żadnych racji ani moralnych ani społecznych stojących za tym by dalej przebywał w więzieniu. Kara nie powinna być zemstą. Nie powinna być też karą dla rodziny, która przecież niczemu nie zawiniła.
Po raz kolejny zwracam się do władz Rzeczypospolitej Polskiej. Do Pana, Panie Prezydencie, Pana, Panie Ministrze Spraw Zagranicznych i Pana, Panie Ministrze Sprawiedliwości o interwencję w sprawie pana Janusza Jakuba Walusia, mającą na celu uwolnienia skazanego, a w najgorszym razie sprowadzenie go do Polski celem odbywania kary w Polsce.

Jest to sprawa wagi humanitarnej, ale też zwrócić należy uwagę, że wobec obywatela polskiego łamane jest obowiązujące w RPA prawo, które zakłada konieczność resocjalizacji skazanego, a gdy takowa nastąpi (a w tym przypadku nastąpiła, co ostatecznie ministerstwo przyznało) – udzielenia mu warunkowego zwolnienia.
Walka o uwolnienie Janusza Walusia nie ma nic wspólnego z wychwalaniem czy nawet usprawiedliwianiem jego czynu. Oczywiście, tak w Polsce, jak i w RPA są osoby, które wskazują na to, że Chris Hani dopuszczał zabijanie i to (w przeciwieństwie do Derby-Lewisa i Walusia) nawet osób „przypadkowych” w celach politycznych. Jest to prawda, jednakże argumentu takiego nie należy stosować wobec władz RPA. Tym bardziej nie należy wychwalać zabójstwa, jako metody walki politycznej. Waluś jednak karę już odbył.  Spełnił wszystkie wymagania konieczne do warunkowego zwolnienia. O tym powinni pamiętać wszyscy, ale przede wszystkim osoby o poglądach liberalno-lewicowych, tak przywiązane do idei resocjalizacji i negujący znaczenie kary, jako odpłaty czy środka odstraszającego.

Na koniec, jak zwykle, pozdrowienia dla Pana Janusza Jakuba Walusia. Proszę nie tracić nadziei. Walka o Pana uwolnienie nie skończyła się.

Źródła

Karyn Maugham: Court dismisses Chris Hani killer Janusz Walus' latest bid for freedom, News24  https://www.news24.com/news24/southafrica/news/court-dismisses-chris-hani-killer-janusz-walus-latest-bid-for-freedom-20210212 [Mój komentarz: artykuł tylko dla subskrybentów. Subskrypcja kosztuje 75 randów, czyli ok. 25 zł na miesiąc, można w każdym momencie zrezygnować. Swoją drogą ciekawe, że akurat ten artykuł zastrzegli, gdyż inne są dostępne bez subskrypcji. Zasubskrybowałam i starałam się przekazać najistotniejsze informacje zawarte w tym artykule].

Zelda Venter: Janusz Walus to appeal judgment keeping him behind bars,
I[ndependent] o[n]-l[ine]: https://www.iol.co.za/pretoria-news/news/janusz-walus-to-appeal-judgment-keeping-him-behind-bars-de75538e-f3bb-450e-8dab-2fafed17e430






Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo