Polscy żołnierze na poligonie, PAP/Marcin Bielecki
Polscy żołnierze na poligonie, PAP/Marcin Bielecki

Program SZPEJ stoi. Żołnierze sami doposażają się na zimę

Redakcja Redakcja Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 14
Na początku września Salon24 opisał problemy z realizacją programu „SZPEJ”, czyli poprawy wyposażenia żołnierzy. Wtedy na nasze pytania Ministerstwo Obrony Narodowej odpowiedziało, że wszystko przebiega „zgodnie z planem”, a opóźnienia „mają charakter techniczny”.

Minęły dwa miesiące i jak mówią przedstawiciele branży zbrojeniowej nie zmieniło się nic. Zima za pasem, więc w jednostkach znowu ruszyła gorączka zakupów.

– Sam kupujesz wyposażenie, żeby było ci ciepło na granicy? – pytamy żołnierza, który pełni służbę na wschodniej flance NATO.

– Kupuję – odpowiada z rozbrajającą szczerością. – Buty, polar i kamizelkę taktyczną mam kupioną.

– A co z regulaminem mundurowym? – dopytujemy.

– Nikt na to nie zwraca uwagi – mówi żołnierz. – Jak sobie sam nie kupisz, to dostaniesz skarpety, które pocą nogę, albo buty sztywne jak cholera.

Dlatego żołnierze na własną rękę kupują dobrej klasy bieliznę termiczną, skarpety, polary, kurtki. Większość „Made in Poland” to wyposażenie, które powinno być dostępne w wojskowych magazynach za darmo.


Wygląda na to, że mimo nowego rządu i zapowiedzi radykalnej zmiany podejścia do modernizacji armii, „Operacja SZPEJ” wciąż tkwi w miejscu. Potwierdzają to żołnierze i producenci wyposażenia. Co więcej, firmy, które produkują odzież i wyposażenie dla polskiego wojska, mówią wprost: „Zamówienia idą na starych aneksach podpisanych jeszcze przez Błaszczaka, a nowej strategii brak”.

Za program po stronie MON-u odpowiada Minister Cezary Tomczyk. 

Aneksy zamiast przetargów

– Umowa, na której wszystko się dziś opiera i realizowane są dostawy, to dokument podpisany jeszcze w kwietniu 2023 roku, za czasów ministra Mariusza Błaszczaka..– mówi jeden z przedstawicieli polskiej branży wyposażenia wojskowego. - W czerwcu tego roku zawarto tylko aneks, który wydłuża dostawy do końca roku.

– De facto Agencja Uzbrojenia nie zrobiła nic innego, jak „otworzyła” starą umowę i dopisała kolejne partie kamizelek kuloodpornych – dodaje.


Z relacji przedsiębiorców wynika, że ten model pracy z MON-em stał się normą.

– Nie ma żadnego długofalowego planowania. Pierwsze pół roku to cisza, potem latem ruszają przetargi, a dostawy muszą być zrealizowane w tym samym roku budżetowym – słyszymy.

Producenci skarżą się, że dla biznesu oznacza to nieplanowane nadgodziny, wyższe koszty i ryzyko kar umownych.

– Żeby zimowe kurtki trafiły na magazyny, minie listopad, więc w jednostkach realnie zobaczymy je w styczniu. A żołnierze nie mogą czekać, więc kupują prywatnie polary, kamizelki, bieliznę termiczną. Absurdalny cykl – dodaje jeden z nich.

„SZPEJ” wisi na Błaszczaku

Zjawisko potwierdzają dokumenty sejmowe. To właśnie aneksowane umowy z lat 2023–2024, podpisane przez ówczesnego szefa MON Mariusza Błaszczaka, stanowią podstawę tegorocznych dostaw.

W interpelacji z 5 lipca 2024 r. były minister obrony zwrócił się do resortu z serią szczegółowych pytań, m.in.:

„Czy w resorcie obrony narodowej powstały wytyczne lub koncepcja dotyczące realizacji Operacji Szpej oraz ile umów na dostawy nowoczesnego umundurowania, kamizelek kuloodpornych, hełmów i innego wyposażenia podpisano od 13 grudnia 2023 roku?”

Błaszczak chciał w ten sposób ustalić, czy po zmianie władzy w ogóle kontynuowano realizację programu rozpoczętego przez jego zespół.

Z kolei poseł Jarosław Sachajko z Kukiz’15 pytał:

„Jakie działania podejmuje resort obrony, by zapewnić polskim producentom stabilność zamówień i podtrzymanie mocy produkcyjnych?”

Żadna z tych poselskich interpelacji nie doczekała się odpowiedzi MON.


Kongres Armia

Były minister obrony Mariusz Błaszczak na platformie X promował II Kongres Armia, który odbył się we wrześniu tego roku w Stalowej Woli.

Wydarzenie organizowane przez Miasto Stalowa Wola i Fundację SET (Security Energy Technology) zgromadziło polityków obozu prawicowego, przedstawicieli przemysłu zbrojeniowego i ekspertów wojskowych.

Podczas kongresu Błaszczak zapowiedział program „Polska armia, polski sprzęt”, mający zagwarantować pierwszeństwo dla krajowych producentów w zamówieniach wojskowych:

„Przed każdym zakupem uzbrojenia czy wyposażenia żołnierzy niezbędna będzie analiza, czy można je pozyskać z polskich zakładów. Jeśli trzeba będzie poczekać dłużej lub zapłacić więcej, ale pieniądze zostaną w kraju.”

Były szef MON zarzucał obecnemu kierownictwu resortu „paraliż decyzyjny i brak realnych zakupów”.

To jest świetny plan odpisał sarkastycznie Jarosław Wolski, analityk wojskowy. 

"Gdyby tylko Pan minister Mariusz Błaszczak miał szansę zostać najdłużej (2164 dni) urzędującym MONem po 1990 i do tego mieć za sobą partię która miała stabilną większość w parlamencie i "swojego" prezydenta to na pewno wprowadziłby tak świetny plan w życie!"


Zielona Lista NAVALA

Jednym z nowych elementów programu „SZPEJ” jest tzw. Zielona Lista, stworzona z inicjatywy pełnomocnika MON Pawła Mateńczuka ps. NAVAL.

To katalog certyfikowanego sprzętu, który żołnierze będą mogli kupować indywidualnie.

W komunikacie resortu obrony czytamy:

„(...) powstaje tzw. zielona lista – lista autoryzowanych produktów przez MON do prywatnego zakupu przez żołnierzy w ramach wyposażenia indywidualnego. Żołnierze, według własnych preferencji, będą mogli wybierać z listy konkretne rzeczy i je kupować na przykład za tzw. mundurówkę, czyli wypłacany co roku ekwiwalent finansowy na umundurowanie i inne elementy wyposażenia.(...)

Producenci oceniają ten pomysł pozytywnie, o ile nie zastąpi systemowych zakupów przez Agencję Uzbrojenia.

– To prawda, że rozwiązania podobne do polskiej Zielonej Listy funkcjonują np. w armii USA. Ale tam stanowią jedynie uzupełnienie wojskowych magazynów, a nie ich substytut – komentuje jedna z osób dobrze znających branżę obronną.

– Nie może być tak, że państwo mówi żołnierzom: macie listę, kupujcie i dbajcie sami o siebie – dodaje.

Branża czeka na długofalowy plan

Przedsiębiorcy podkreślają, że nie chodzi o natychmiastowe pieniądze, lecz o przewidywalność.

– Wystarczyłoby, żeby MON przedstawił plany zakupów na trzy lata do przodu – mówi producent sprzętu wojskowego. – Mielibyśmy czas na zamówienie materiałów, optymalizację produkcji, lepsze ceny i zatrudnienie ludzi.

Jeszcze rok temu mówiono o przełomie w wyposażeniu polskiego żołnierza. Dziś z tych planów pozostały segregatory z aneksami i magazyny pełne zaległych zamówień.

Bez jasnej strategii i ciągłości zamówień modernizacja wojska może utknąć w papierach, a żołnierze kolejny raz przygotują się do zimy sami.

pp

Fot: Polscy żołnierze na poligonie, PAP/Marcin Bielecki

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj14 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo