Udało się utrzymać inicjatywę przy życiu – tak bronili się przedstawiciele 200 państw biorących udział w zakończonej w sobotę konferencji klimatycznej ONZ w Warszawie. Według organizacji pozarządowych opuszczających konferencję to bardzo mało. Ich zdaniem Polska, gospodarz konferencji, nie przedstawiła żadnego rodzaju przewodnictwa, a lobby przemysłowe uniemożliwiło jakikolwiek przełom.

Na dodatek w drugim tygodniu trwania konferencji prowadzący obrady polski Minister Środowiska Marcin Korolec utracił swoje stanowisko, choć trzeba dodać, że kontynuował przewodniczenie konferencji. Premier Donald Tusk pogorszył jeszcze sytuację tym, że na nowego ministra mianował Macieja Grabowskiego, który jest znanym orędownikiem wydobycia gazu łupkowego ( wydobycie gazu łupkowego jest szczególnie kontrowersyjnym tematem w kręgach obrońców środowiska).

W czwartek na znak protestu część z przybyłych organizacji walczących o ochronę środowiska wycofała się z obrad, manifestując swoje rozgoryczenie tym, że obrady stoją w miejscu. Martin Kaiser ogłosił w imieniu organizacji takich jak WWF, Greenpeace czy Oxfam, iż Donald Tusk wraz ze swoim rządem w ogóle nie dążyli do przyspieszenia obrad. W dodatku po raz pierwszy w historii konferencji klimatycznych ONZ oficjalnymi partnerami obrad byli tacy „truciciele” jak gigant hutniczy ArcelorMittal, konglomerat przemysłowy Alstrom czy koncern motoryzacyjny BMW.

Więcej wiadomości na temat tego, jak Polskę i Polaków opisują zagraniczne media znajdziecie na portalu www.onionas.pl.
Polecamy także: