oranje oranje
446
BLOG

Marketing i zarządzanie (nieswoim)

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 12

Złoto i stara miłość cechę tę mają wspólną, że nie rdzewieją. Zarówno złoto jak i stara miłość deprecjonowane są w różnych „trudnych czasach”, kiedy to nagle okazuje się, że lokaty w złocie są bezsensowne i lepiej wybrać obligacje. A stara miłość szturchana kijem przez obowiązującą nową miłość ma być też machnięcia ręką - nie warta.

Czy ktoś może mieć mi za złe, że wolę zakopać na swojej działce pod jabłonką kilogram złota niż kupić papierowe obligacje skarbowe?! Ano może, ale to świadczy o tym, że człowiek taki lubi mówić o nieswoich aktywach, co jest – jak wiadomo – głównym zajęciem tych, którzy niczego swojego nie mają. No to chociaż poradzą innym...

Ze starą miłością jest nawet dość podobnie; wiadomo, że ta obecna jest pełniejsza, nie jest durnowata, komplementarna jest i w ogóle dorosła i na ogół się z tym zgadzamy. Do momentu wszakże, gdy stara miłość nie stanie się w domu tematem tabu, gdy nie znikają ze strychu zdjęcia z zakurzonego kartonu i takie tam inne. Do momentu wywierania presji na nieznanym, a zazdroszczonym.

Otóż zdarzyło mi się, że skitrałem pod pewną jabłonką 1,24 kg złota oraz w jakimś tam zakątku serca starą miłość. Leżą sobie-obie i nie rdzewieją. I tak samo, na tej samej półce ze złotem i starą miłością siedzi sobie Jarosław Kaczyński. Siedzi, martwi się, mruczy, z PiS-u wyrzuca i w ogóle nadaje się do zreformowania, podmianki i waloryzacji. Tak mi mówią.

A ja nic. Gadajcież sobie. Moje, a nie wasze. Pokażcie jakąś wartość, by kupić, rozpalcie serce, by pokochać. Ale do tego czasu odpierdzielcie się od moich lokat i moich wyborów. Niech będzie, że moja strata, ale to do cholery moje, a nie wasze, ryzyko. I uśmiechnijcie się chociaż na koniec tego tekstu, bo zacięta gęba podczas lektury świadczyła, że lubicie zarządzanie nieswoim. :)

 

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka