oranje oranje
623
BLOG

Rolexowi o tynku i paznokciach

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 11

Rolex wskazuje, że prezydent Komorowski wygłaszając swoją mowę do jakichś Bogu ducha winnych ludzi w Ameryce (i do Romana) realizował misterny Plan. Że na tamtym forum zakreślił mapę wpływów, że wziął na siebie transmisję i katalizację, słowem – że coś, cokolwiek, rozgrywał.

Ja powiem tak: są podobno na świecie ludzie, którzy widząc rano w lustrze włosy, które zaczynają wystawać z nosa pakują tam dziurkę zapalniczki i kręcą kółkiem.

Są ludzie, którzy przed wyjściem z domu potrafią siedzieć przez pół godziny we własnym tzw. przedpokoju wpatrując się w dwie pary butów. I gdyby ktoś palcem nie wskazał tych jednych, to w ogóle by nie wyszli, a jakby już wyszli, to by się okazało, że tam gdzie przyszli, wszystko skończyło się godzinę temu.

Są ludzie, których jedynym żywym wspomnieniem z czasów studenckich jest wspomnienie kolegi, który zbierał do butelki po ukradzionym mleku paznokcie kolegów i koleżanek i raz na rok gotował z tego klej.

Są ludzie, którym nie można powierzyć zamówienia prenumeraty na jakąkolwiek gazetę, bo okaże się, że w związku z jego usiłowaniami w tym kierunku w kuchni odpadnie tynk na ścianie nad stołem. (Jeśli stół stoi przy ścianie, bo jeśli na środku, to zerwie się sufit).

Ludzie są i tacy, że można im powiedzieć, że dotknięcie martwą jaszczurką w jakiekolwiek miejsce na ich ciele skutkuje natychmiastową posocznicą. I oni w to wierzą.

Rolex zakłada pełną finezję i spójny plan. Sytuowałoby to pana prezydenta Komorowskiego wśród – może nie udziałowców i zarządu budowlanego – ale na pewno wśród inżynierów szerszego projektu. A to się zwyczajnie kupy nie trzyma. Kto niby miałby powierzyć mu takie plany? Albo-albo. Gość się, owszem, stara, wyczytuje z ruchu warg całe zdania i pełne intencje ale - to moja opinia - bardziej zaskoczył Moskwę i Berlin niż Londyn czy Waszyngton.

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka