- Nie ma bata, nie będzie obywatelskiej kontroli! – tak ocenić należy głosowanie korespondencyjne, z którego skorzystać można będąc poza granicami Polski. I w tym segmencie mogą sobie niestety nagwizdać wszelkie komitety „uczciwe wybory”, bo z definicji wstawione są do kąta jak paprotka względnie halabardnik.
Status męża zaufania rekomendowanego przez dowolny Komitet Wyborczy zakłada, że mąż ów jest tylko i wyłącznie „biernym obserwatorem” tego, co dzieje się w lokalu wyborczym w dniu wyborów. Cześć jak czapka.
Mąż zaufania na oczy swe chabrowe nie zobaczy nawet głosów, które w listach będą spływać do poszczególnych konsulatów. Nie będzie mógł zatem obserwować, które głosy zostały zdyskwalifikowane przez rekrutowaną przez konsula Komisję Obwodową.
A tu komisja ma rozwiązane ręce, bo dowolny głos we własnym gronie uznać może za nieważny! Wystarczy ocena, że karta do głosowania była źle wypełniona, że nie znajdowała się w
z a k l e j o n e j
wewnętrznej kopercie, że nie dostarczono oświadczenia wyborcy.
Ergo – możliwa jest pełna żonglerka nadesłanymi głosami.
Jedyna rada dla wątpiących w transparentność i neutralność członków konsularnej Komisji Obwodowej jest pofatygowanie się bezpośrednio – duszą i ciałem – do lokalu wyborczego. W przypadku korespondencji nie można być pewnym, że nasz głos nie został przypisany komuś, do kogo czwórką koni by nas nie zaciągnęli!
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka