oranje oranje
39
BLOG

Kulę w łeb!

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 5

W filmie „Jabłko Adama” jest taka przepiękna scena, kiedy to pewien pastor dostaje od jednego z neonazistów kulkę w łeb i w kałuży krwi pada na ziemię. Potem się okazuje, że kula wprawdzie wniknęła w czaszkę i oderwała mu cześć mózgu, ale oderwała tę część, która opanowana była przez nowotwór. Pastor przeżył, miał się dobrze, zresztą gorąco polecam film.

Na cały Nowy 2008 Rok życzyłbym Wam i sobie oderwania - w podobny nawet sposób - różnych części mózgu.

Jakich? 

Niech oderwie tę na przykład przeklętą część, tę diaboliczną narośl, która decyduje o poczuciu podległości wobec Irlandczyków. To rozdziawianie się w nieszczerym uśmiechu w odpowiedzi na dowcip, którego zrozumieć niepodobna, to pokazywanie zdjęć z Krakowa, to opowiadanie o przysmakach z Polski, to wachlowanie się wąsami…

Wiecie co mam na myśli?!

Niech piekło pochłonie ułomną duszę polską na wieki, niech w czeluściach zniknie wraz z ciągłym i żałosnym, a od stuleci praktykowanym, wiernopoddaństwem. W swej masie (a nie w pojedynczych przypadkach) jesteśmy traktowani tutaj jak konieczność. Bez uświadomienia sobie tego nie zrobimy nawet kroku do przodu w drodze do Europy. 50 lat komuny skundliło nas tak mocno, że akceptujemy naszą pozycję i nawet nie zamierzamy tego zmieniać. Że nawet nie chce się nam sięgnąć po słownik czy zacząć regularnie uczyć się języka.

Niech oderwie się na zawsze polski płat mózgu, który w irlandzkim matrixie pozwala na zakładanie własnej firmy, zatrudnianie innych Polaków i natychmiastowe rżnięcie ich bezlitośnie. Niech znikną w bagiennym mule irlandzkich torfowisk postawy i nazwiska oszustów żerujących na wykorzystywaniu potencjału rodaków.

Niech odpadnie zrakowaciały wrzód nawiązywania do historii Europy i polskiego uczestnictwa w dziejach Starego Kontynentu. Skończmy z tą protezą intelektu, z tym prozakiem pozwalającym zasnąć późnym wieczorem i wstać rano w poczuciu zaklajstrowanej byle czym niskiej samooceny.

Ja wiem, że powinienem pisać za siebie; że – być może – bezpodstawnie uzurpuję sobie prawo do wypowiadania się za innych. Ale z końcem roku podejmuję takie ryzyko, a kto się nie zgadza – do niezgody ma prawo.       

Powstaje wszakże pytanie: czy jeśli otrząśniemy się z naszej małostkowości, jeśli zaprzestaniemy permanentnego zżerania chińskich zupek, jeśli będziemy potrafili powiedzieć irlandzkiemu szefowi, że się myli, jeśli nawiążemy sensowny dialog w języku angielskim z Irlandczykiem, jeśli wyzbędziemy się postawy mentalnego niewolnika…; jeśli zatem to wszystko zrobimy, to czy aby na pewno pozostaniemy Polakami?

Lepszego Nowego Roku 2008 życzę...

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka