oranje oranje
37
BLOG

Pokaż drogę homoseksualiście!

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 17

Szedłem sobie dublińskim Gardinerem i nagle obok mnie zatrzymał się samochód. – A jak dojechać do Dorset Street? I potem jak na lotnisko? – zapytał pan. No to mu powiedziałem, że prosto i w prawo i potem cały czas prosto, a on na to, żebym wsiadł i mu z grubsza pokazał jeśli w tamtą stronę się akurat kieruję. Się akurat kierowałem.

Oczywiście obmiotłem spojrzeniem cały samochód sprawdzając czy na tylnym siedzeniu nie widać jakiego kilera ze strzykawką na przykład (żeby mnie uśpić i wydrylować ze mnie np. jedną z doskonale jak na razie pracujących nerek). Kilera nie było, a i sam pan wyglądał bardzo sympatycznie, taki prawie dziadek podobny zresztą do majora Reismana z filmu Parszywa Dwunastka wersja z Savalasem czyli do Lee Marvina.

Czyli: nie taki znowu dziadek.

Wsiadłem i z mety wkurzać się zacząłem na swoją wasalczą uczynność, bo co to: Polak Irlandczykowi pokazuje drogę na lotnisko w jego własnej stolicy?! „Prosto, w prawo i prosto do bólu”. Ale nic. Siedzę, jadę, Lee Marvin prosi o zapięcie pasów, bo mu samochód piszczy, jak nie zapięte. No i zaczynają się pierdoły: - a skąd jesteś, - a z Polski, - a byłem w Polsce owszem, ale u was homofobia straszna.

Jeszcze nie skumałem. Dopiero w połowie wywodu [tu było słowo na "k" wycięte zgodnie z sugestią redaktora Gniewomira] wasalnie zaprzeczającego dotarło do mnie. Jak już dotarło, to zamilkłem, a on na to, że jest gejem i że może pojedziemy pogadać do niego. Aha – i powiedział, że jestem bardzo wysoki, bo zauważył wcześniej i że w ogóle ładnie ubrany. Z tym ostatnim to trafił, przyznam, w mój słaby punkt, bo akurat przebrałem się tego ranka w człowieka sukcesu kierując się na takie-jedno-spotkanie-co-to-nie-wiadomo-nigdy-co-z-niego-wyniknie.

Blado się uśmiechnąłem, coś tam bąknąłem i zniknąłem, a w domu Magdalenka powiedziała, że ten Lee Marvin to już jej kolegów dowozić chciał do domu i że jest dość popularny w Dublinie.

I teraz tak: nie uczono mnie w szkołach asertywności ani empatii ani w ogóle tolerancji. Teraz podręczniki są nawet.

Uczcie wasze dzieci jak powiedzieć pedałowi: nie!

Mnie z zaskoczenia wziął i coś tam mamrotałem pod nosem zdruzgotany sytuacją, ale to nie jest wyjście. Jeśli homoseksualiści paradują jawnie i tajnie po ulicach, to jawnie i tajnie heterycy powinni deklarować ich odmienność i swój doń stosunek. Bo okazało się, że ja jestem zdeterminowany i podświadomie skrępowany poprawnością polityczną i weszli mi na łeb cbdu.

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka