oranje oranje
30
BLOG

Kataryna w klapie Paliwody czyli rzecz o symbolach

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 3

Nie wiem, co czuje Wałęsa wpinając Madonnę w klapy swoich marynarek. Wiem jednak, że podpieranie się Wizerunkami dla jednych jest "świadectwem", ale dla innych to zwyczajna muka.

Niechże zresztą Wałęsa wpina; jego to sprawa choć szkoda, że w dniu, w którym odebrał GW logo Solidarności sam Jej sobie odpiął. Byłoby czyściej w sferze sacrum. 

Teraz zaś jest tak, że wróciła sprawa kataryny, która udzieliła wywiadu Dziennikowi. Wielu z nas się to nie spodobało. Między innymi p. Paliwodzie. Motywy niesmaku są paradoksalne – w mojej opinii to Paliwoda wydaje się chcieć być na sztandarach, ale brakuje mu chorążego i zastępów, a kataryna - przeciwnie. Znalazłaby i jedno i drugie, ale siedzi na dupie z boku. I chwała jej za to.

Większości prawej strony nie w smak takie jej zachowanie - po pierwsze rozproszona i chaotyczna bez panimatczynej spódnicy chciałaby być prowadzona i mieć kogoś, kto w jej imieniu nie da się zapędzić w kozi róg. Że my też mamy Małysza i "swojego" blogera na sztandarach.

A po drugie części prawej strony wydaje się podobać deklarowana anonimowość kataryny - to może znaczyć, że jak przyjdzie czas, że jak przyjdzie "co do czego" to w ewentualne pióra nie ona stroić się będzie.

Mój Boże - z nieograniczonymi możliwościami regeneracji bezinteresownego skurwysyństwa właściwymi wielu Polakom, bez kantara, bez przywódcy, bez wizji, z "jakoś to będzie" przewodzenie takiej hałastrze wymaga zaślepionej głupoty albo grubego cynizmu.

Wierzę, że kataryna taka nie jest - bo jeśli da się zbratać, to się dla wielu zdewaluuje. Potrzebna jest jaka jest.

 

Chaotycznie, ale zdenerwowałem się na prezentowaną tu optykę kurzą: widziane z dołu, choć rosną skrzydła i niekontrolowane sranie gdzie popadnie. 

P. Paliwodę cenię sobie poczytać; obawiam się jednak, że sam już sobie nie czyści swoich butów i w ogóle stracił kontakt z podłożem.  

 

PS. Czasem, jak mi tęskno w tej Irlandii i myślę sobie "za jakie grzechy" to przypominam sobie mój głos oddany niegdyś na KLD i potem ze dwa czy trzy razy na Bronisławów i poklepuję obły bok mojego wiernego zmywaka i mruczę: "jeszcze za mało, jeszcze za mało...".   

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka