Grałem wczoraj w piłkę z więźniami Montjoy Prison w Dublinie. Atmosfera duszna już od wejścia, kraty, siatki, druty kolczaste, trzaskające bramki… - ot, jak to w pierdlu. Klucze u pasa u strażników jak w Polsce. W ogóle jak w Polsce. Prawie…
W lutym 18-letni dublińczyk David Curran zamordował dwóch Polaków śrubokrętem (można puszczać wpis, tu prasa podaje po nazwisku). Oczywiście trafił do więzienia, ale potem okazało się, że nie musi w nim siedzieć. W czerwcu wpłacił kaucję, a w ogóle podejrzewany był o to, że jest w depresji i może popełnić samobójstwo w ośrodku odosobnienia. Sąd go wypuścił zastrzegając, że ma być trzeźwy, stawiać się regularnie i na wezwanie w komisariacie, nie wkraczać na terytorium Dublin-12 (jedna z dzielnic południowego Dublina) i siedzieć w domu między 22, a 7 rano.
Pech chciał, że w Dzień Dziecka, w pierwszym dniu odzyskanej wolności Currana zatrzymano nawalonego narkotykami na terenie D-12 i podpadał pod zakłócanie porządku publicznego. Do więzienia jednak nie trafi, bo wspomniani biegli uznali, że jest w depresji, że zmierza ku autodestrukcji i lepszym dlań miejscem – lepszym niż więzienie – będzie psychiatryk. Do którego zresztą też jeszcze nie trafił.
Grałem wczoraj w piłkę z kilkunastoma więźniami twardo osadzonymi w więzieniu.
Co oni musieli zrobić?!
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka