Pochlastałbym się od razu przed telewizorem, gdybym usłyszawszy te słowa, przebywał w Polsce i tam płacił podatki. Ale przebywam gdzieś indziej, stąd moje uwagi mają charakter sporu z teściową – jak ci się chce, to się z paszteciarą kłócisz, a jak nie, to wychodzisz. Choć tu wyjść nie mogę, bo sprawa moich układów z Polską jest nieco bardziej pryncypialna i złożona.
Bo to jest już żałosne, bo przestało być paradne! Obywatel T. pełniący funkcję premiera rządu komentując sprawę udostępnienia przez Ziobrę tajnych dokumentów Jarosławowi Kaczyńskiemu mówi o prokuratorskich zarzutach, że: „Jeśli trzeba, to ja mogę dać osobistą gwarancję, że żadne polityczne przesłanki - jeśli chodzi o mój obóz polityczny - za tym nie stały”.
Do rzeczy.
Co to jest osobista gwarancja obywatela Tuska Donalda?! „Gwarantuję ci, i to osobiście gwarantuję, że oddam ci stówę po niedzieli!”? Jeśli osobiście gwarantuje to osobiście odpowiada. Jak nie odda, to osobiście można z nim porozmawiać. A jak dialog nie przyniesie skutku, to poprosić o rozmowę tych, którzy na mleko mówią małako. I osobiście wszyscy są zadowoleni. Jakże jednak zastosować tę metodę wobec dającego osobiste słowo, ale chroniącego się za plecami borowców polityka?!
Daję ci słowo Tuska!
Panowie policzmy głosy!
No – przestańcie!
To jeszcze nic – zauważmy, że obywatel Tusk nie daje tych swoich osobistych gwarancji. On mówi, że dopiero może dać. A i to nie od razu. On może je dać „jak będzie trzeba”.
Znaczy – kiedy? I jak to formalnie ma wyglądać?
Ile waży ten argument?!
A może będzie znowu tak, że premierowanie rządzi się swoimi prawami i można mówić co się chce?
(http://www.rp.pl/artykul/2,185522_Ziobro_zrzekl_sie_immunitetu.html)
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka