PO doprawiło gębę wyborcom-nieukom legitymującym się dyplomami. Negując dzisiaj własny wybór przy urnie musieliby zanegować wiarę we własną indywidualność. W tym wieku to nie przechodzi. Dlatego jest jak jest.
Ostatnie wybory parlamentarne uniemożliwiły potencjalny i naturalny bunt pokolenia. Zadławiły go. W ścieżkę wprowadziły. Wmówiono młodym, że bunt przeciw staremu nie ma sensu, bo właśnie akurat „to idzie młode”. Młode z gadżetami, młode z bonmotami, młode z mediami… Młode z młodym Tuskiem i młodym Sikorskim.
Wybory skwasiły najmłodszy pełnoletni elektorat. Nie będzie nigdy beaujolais z tej butli; całość w najlepszym wypadku będzie można „przepędzić” w domowej instalacji. Zyskujemy setki tysięcy rozczarowanych wyborem, ale wybór ten - wciąż potwierdzających.
Po roku – bez mała – rządów PO sondaże są imponujące. Sondaże „przeprowadzone na próbie 1004 dorosłych osób” – ma się rozumieć. Ale jak się przyznać mając 18-25 lat, że pierwszy wybór był siaki? Że pierwszy stosunek „ze stanowieniem prawa” był średnio udany? Takie rzeczy można opowiadać po 40-tce w gronie znajomych, kiedy nie ma ciśnienia, że wyśmieją, a co najwyżej – zarechoczą.
Tu w Irlandii symptom ten widać jeszcze wyraźniej. Tłumy spod dublińskiej ambasady (z czasu wyborów) jadą w zaparte. Wolno im. Ale nie wracają. Jakoś jednak – nie! Euro rośnie. Złotówka słabnie. Cieszymy się. I że tych kaczorów nie ma to też! Bo wstyd był przed Europą!
PS.: I pomyśleć, że kiedyś mawiało się: "Nie wierz nikomu po 30-tce".
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka