Ciekawe jest zjawisko starczego uwiądu artystów i polityków. Po Bartoszewskim, Wajdzie, Kutzu następny w kolejce ustawił się Stuhr. Otóż stwierdził on, że obowiązkiem i honorem artysty jest wystąpić w dziele takim jak "Pokłosie" natomiast ujmę przynosi gdyby pojawił się w filmie Krauzego "Smoleńsk".
I mówi to człowiek, który nie zna scenariusza produkowanego filmu natomiast miał okazję obejrzeć gniota w którym wystąpił jego syn.
Ja rozumiem uczucia rodzicielskie - mam syna, niemniej to musi być coś więcej niż rodzinna solidarność. Wiek i brak krytycyzmu wobec siebie rodzą nadętość i głupotę.
Jestem pełen atencji dla przeszłości takich ludzi jednak głupców trzeba ostro zwalczać niezależnie od zasług.
Inne tematy w dziale Kultura