Od soboty trwa już oficjalnie kampania wyborcza. Posłowie zgodnie ze starym hasłem wyborczym jednej z partii chcą być „bliżej ludzkich spraw" i obiecują wyborcom złote góry. Tymczasem po miesiącach spędzonych w budynku Sejmu już niewiele wiedzą o życiu zwykłych ludzi.
Kampania wyborcza rozkręca się na dobre. Najlepszym dowodem jest fakt, że w poniedziałek każda z partii urządziła co najmniej jedną konferencję prasową. Zaczynają się także dziać cuda. Premier, po dwóch latach rządzenia, wreszcie znalazł pieniądze na podwyżki dla lekarzy. Przywódcy poszczególnych partii proponują recepty na złote życie dla wszystkich obywateli. A co naprawdę politycy wiedzą o świecie realnym pod dwóch latach spędzonych w Sejmie? Najłatwiej sprawdzić pytając ich o rzeczy przyziemne. A czy jest coś bardziej przyziemnego niż chleb nasz powszedni? Czy posłowie wiedzą jeszcze ile kosztuje zwykła kajzerka - biała bułka stanowiąca składnik śniadania oraz kolacji większości wyborców.
Senator Stefan Niesiołowski (PO) aż przystanął z wrażenia gdy usłyszał pytanie. - Chyba 60 groszy - stwierdził po namyśle i pobiegł na umówione spotkanie. - Kajzerka kosztuje 50 groszy - stwierdził autorytatywnie rolnik i wicemarszałek w jednej osobie Jarosław Kalinowski (PSL). Kiedy usłyszał, że pomylił się o mniej więcej połowę (w większości warszawskich sklepów kajzerkę można kupić za 25 groszy, a bywają tańsze) wcale się nie zmieszał. - Bo za 50 groszy to jest taaaaka wielka bułka - żartował.
Pół złotego kajzerka kosztuje także zdaniem szefowej komisji finansów. - Może taka cena będzie w najbliższej przyszłości, bo skoro spodziewamy się podwyżki stóp procentowych to będzie impuls inflacyjny - tłumaczyła Aleksandra Natalli Świat (PiS). Stosunkowo blisko prawdziwej ceny był jej partyjny kolega. Zdaniem Jacka Kurskiego kajzerka kosztuje w tej chwili 35 groszy. - Taka jest cena u nas w Gdańsku. A jeśli w Warszawie jest taniej, to tylko dlatego, że jest to prowincjonalne miasto - przekonywał. Podobna cenę wskazywał również mieszkaniec stolicy Ryszard Kalisz (SLD).
Roman Giertych (LPR), kiedy padło pytanie, na chwilę zamilkł. - Ja nie kupuję kajzerek. Wolę chleb baltonowski - usiłował wybrnąć z opresji. - Ile zatem kosztuje ten chleb? - drążyliśmy. - A to zależy od tego czy jest krojony czy w całości. A poza tym proszę do mnie zadzwonić jak będę miał więcej czasu - zdenerwował się i ruszył szybkim krokiem w kierunku swojego gabinetu.
Na wiecach wyborczych warto zadawać posłom pytania o świat otaczający nasz wszystkich. Gmach parlamentu okazuje się być kapsułą wyjątkowo odporną na rzeczywistość, w której żyje się jak w innym świecie.
PS Tekst powstał jako próba zrelaksowania się od zadawania posłom poważnych pytań.
Nie pracuję w Sejmie. Po prostu tu mieszkam: na galerii prasowej, przy „okrągłym” [teraz jest kwadratowym jak możecie zobaczyć w TVN24, ale nazwa została] stoliku dziennikarskim, na korytarzach sejmu i w Hawełce spędzam 13 i więcej godzin dziennie… A w wolnych chwilach (ha, ha dobry dowcip): piszę pracę doktorską, uczę studentów, żegluję po świecie i bujam w obłokach…
BLOG– od angweblog — sieciowy dziennik,
pamiętnik (źrodłowikipedia). Wpis na blogu jest zatem jedynie subiektywnym odczuciem autora. Nie jest to artykuł prasowy,więc nie musi być obiektywny.
Informuję, że skończył się okres ochronny dla wszelkiej maści trolli oraz talibów - jednej partii, jednego wodza i jednie słusznej wersji historii. Wszelkie komentarze nie na temat, inwektywy, treści obraźliwe dla mnie oraz głupoty będą wycinane. I żadne krzyki nie przekonają mnie, żeby z tego zrezygnować.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka