Kopia artykułu z Libertarianie.wordpress.com
Podczas ostatniej kampanii okazało się, że nawet Internet przestaje być pewny. Większość osób zgodzi się, że podczas kampanii prezydenckiej JKM królował w Internecie. Wszędzie go było pełno. Co chwilę na YouTube pokazywały się nowe filmy tego kandydata.
Stał się tak popularny, że zaczął być wycinany przez administrację YouTube.
Cenzura na YouTube jest prosta do osiągnięcia. Wystarczy, że administrator wyrzuci jakiś klip z zestawień najczęściej odtwarzanych, najczęściej dodawanych do ulubionych itp. i oglądalność klipu „pada”.
Na początek administracja YouTube uwaliła fanowską wersję klipu wyborczego JKM:
Następnie tuż przed ciszą pojawił się ten klip:
Klip w dwa dni osiągnął 15000 wejść i stałby się hitem osiągając najprawdopodobniej setki tysięcy wejść do wieczora, ale z rana – będąc na 4 miejscu zestawienia wszystkich popularnych filmów, nagle został wycięty ze wszystkich rankingów. Zamiast kilkuset tysięcy wejść oglądalność nie przekroczyła do dziś 30,000.
YouTube zajął się za to promocją klipów kandydata lewicy – Grzegorza Napieralskiego i to wyznania jego żony z mizerną oglądalnością nagle pojawiły się na szczytach zestawień. Na youtubie królował także pewien filozofero podwórkowy, który wymyślił, że się wypromuje na kontrowersjach i jazdach po Korwinie.
Tak drodzy Państwo – YouTube jest też zależny. O cenzurze politycznej na Youtube można też poczytać tutaj:
More political censorship at YouTube.
Ze strony YouTube wycięcie tak popularnego klipu ludzi, którzy tak się przy nim napracowali było czystą bezczelnością.
Jeśli dostałeś banana, to najprawdopodobniej za chamstwo, wulgaryzmy, atak ad personam, lub stosowanie jednej z wymienionych tu sztuczek: Erystyka
Erystycznych nie obsługujemy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka