Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
150
BLOG

Lud chrześcijański i „narodowy”

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Lud chrześcijański i „narodowy”

Pan Surmacz był łaskaw zwrócić uwagę że moja wypowiedź na temat mentalności Polaków jest niedokończona, Zgadzam się z tym całkowicie albowiem brakuje nam wiedzy na temat rzeczywistej postawy naszych rodaków wobec najistotniejszych problemów polskiego życia narodowego.
Odrzucam zdecydowanie wybór reprezentacji politycznej jako miernika postawy polskiego społeczeństwa. Warunki w jakich się te wybory odbywają uniemożliwiają właściwą ocenę merytoryczną jego postawy.
Z wszelkiego rodzaju masowych wystąpień możemy jedynie wysnuwać prawdopodobne wnioski w odniesieniu do poglądów dominujących w Polsce.
Czynnikiem charakteryzującym Polskę w odróżnieniu od znakomitej większości narodów europejskich jest przywiązanie do wiary naszych ojców które obejmuje nie tylko uczestniczących w obrzędach kościelnych.
Utrzymywanie kapliczek i krzyży przydrożnych, Zaduszki, pielgrzymowanie i uczestnictwo w procesjach, świeckie obyczaje związane z różnymi świętami są trwałym świadectwem naszej wspólnej więzi.
Czy coś z tego wynika dla możliwości określenia stosunku Polaków do wyzwań współczesności?
Można tak sądzić jeżeli weźmie się pod uwagę że oprócz obyczaju istnieją i głębsze uwarunkowania, takie jak powszechne uznanie prymatu rodziny w dziedzinie wychowania dzieci czy nauka religii.
Taką postawę można jednak obarczyć zarzutem „powierzchowności” wyznania religijnego charakteryzujące polskie społeczeństwo.
Na to jednak należy zwrócić uwagę że mamy wiele dowodów szczerze pojętego ducha chrześcijańskiego w postawie Polaków.
Ja sam byłem tego świadkiem w czasie wojny kiedy objawiała się ona zarówno w postaci heroicznej jak i zdawałoby się mniej dramatycznych okolicznościach.
Po pierwsze pomoc wzajemna w potrzebie, sam jej doświadczyłem już w 1939 roku po ucieczce z sowieckiej niewoli, ale to była pomoc „swoich dla swojego”, natomiast w 1941 roku sowieccy żołnierze z rozbitych jednostek, lub uciekinierzy z transportów jenieckich wypytywali na kresach gdzie są polskie wsie, gdyż w litewskich lub ukraińskich wielokrotnie ich wydawano w ręce niemieckie lub wprost mordowano.
 W polskich wsiach zawsze mogli liczyć na strawę i przytulisko. Było to związane z ryzykiem niemieckich represji w stosunku do udzielających pomocy sowieckim bojcom.
I działo się to w warunkach kiedy Polacy byli najbardziej prześladowani przez bolszewików, a wielu z nich przed wywózką i aresztowaniem ocaliła niemiecka ofensywa.
Dla tych wszystkich którzy powtarzają bezmyślnie oskarżenia wobec narodu polskiego o okrucieństwo, przemoc i nienawiść można jedynie przytoczyć pierwsze pisane po polsku zdanie: „ ty pociwej ja pobrusza”, słowa męża do żony mielącej na żarnach. Czynność domowa, nie męska, której żaden Germanin nie podjąłby gdyż było to poniżej męskiej godności, podobnie jak na Bałkanach czy gdzie indziej, dla polskiego chłopa ważniejszy był odruch współczucia i solidarności.
Nie mamy w naszej historii ani stosów, ani wypędzania czy mordowania innowierców, nie ma zatem podstaw żeby naród polski obarczać winą jeżeli nawet były pojedyncze ekscesy, podobnie jak z ciężką dolą chłopa pańszczyźnianego.
Powoływanie się na kazania ks. Skargi nie może być traktowane jako dowód na powszechność opisywanych zjawisk, dotyczy to wypadków skrajnych, w każdym razie nie było w Polsce niewolnictwa tak jak w Rosji.

Również kolonizacja kresów miała swoje uzasadnienie w fakcie systematycznego wyludniania tych ziem w czasie tatarskich i tureckich najazdów. Dla żywiołu polskiego była niestety połączona ze stratą na rzecz prawosławia, choćby z tego powodu że miejscowi notable sami przechodząc na „pański” katolicyzm woleli w swoich włościach mieć popów niż niezależnych księży.
Nieżyczliwi Polakom nie wspominają że głównym powodem polskiego osadnictwa na kresach rzeczpospolitej była potrzeba obrony przed wspomnianymi najazdami.
 Należy też zwrócić uwagę na fakt że brak ludzi i  bliskość dzikich pól i siczy zmuszały do łagodniejszego traktowania pańszczyźnianych chłopów.
Ponadto większość dóbr należała do miejscowych a nie przybyszy z głębi Polski, podlega się ciągle bolszewickiemu hasłu o „polskich pamieszczykach”, a przecież Ostrogscy,Sanguszkowie, Wiśniowieccy, Zasławscy i wiele innych byli pochodzenia miejscowego, a nie Polscy osadnicy. Z kolei w XIX wieku masowe wywłaszczania Polaków spowodowały napływ rosyjskich ziemian przyzwyczajonych do posiadania „dusz ludzkich” jako własności.
Zresztą efekty rusyfikacji okazały się paradoksalne, albowiem na Ukrainie największym posiadaczem ziemskim przed rewolucją nie był ani Potocki, ani księżna Urusowa, ani nawet caryca Maria Fiodorowna, ale agent Ochrany niejaki Tereszczenko, oczywiście Rosjanin chociaż ukraińskiego nazwiska.
Miałem możność poznać jego zięcia też o ukraińskim nazwisku Tiszczenko, ale „czystokrownym” Rosjaninie, który zresztą mimo że całe życie spędził na Ukrainie a po wojnie osiadł na Wołyniu, ani słowa po ukraińsku nie znał tak jak zresztą wszyscy Rosjanie.
Bolszewicy oskarżając Polskę o „polonizację” Ukrainy sami prowadzili jej rusyfikację na skalę niedostępną nawet najbardziej zawziętym „czarnosecińcom”.
Powtarzanie ich propagandy jest nie tylko kłamstwem, ale wprost żałosnym świadectwem o podłości kondycji moralnej i umysłowej.

Stosunek Polaków do niepolskich narodowości zamieszkujących Rzeczpospolitą Obojga Narodów mógł być nie zawsze idealny, ale też w całej Europie nie było drugiego takiego państwa w którym mniejszości narodowe cieszyły się  podobnymi przywilejami.
I to nie my napisaliśmy sobie taką historię, ale to cudzoziemcy przyjeżdżający do Polski roznieśli o tym wiedzę na cały świat.
Tej prawdy nie zmienią żadne próby oskarżania nas o wszelkie zbrodnie czynione przez innych tylko po to żeby wyłudzić od nas pieniądze.
  
Nastroje społeczne zmieniają się, ale pewne cechy narodowe pozostają, sądzę że coś z tej chrześcijańskiej postawy w Polakach pozostało i dlatego możemy uznać że właśnie Polska powinna być przewodnikiem w dziele obrony kultury chrześcijańskiej upadającej w tej chwili w Europie zachodniej pod naporem totalnego nihilizmu.
Niepokojące jest to że oprócz indywidualnych wypowiedzi nikt organizacyjnie nie chce wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za ten wielki trud i ryzyko.
Wymagane jest w tej mierze zdecydowane stanowisko hierarchii kościelnej, niestety tego nam brakuje jak też i odbudowy autorytetu kościoła instytucjonalnego.
Jednakże główne zadanie walki należy do ruchów społecznych które powinny wpływać na postawę narodu i artykułowanie wymagań wobec rządzących.
Jarosław Kaczyński podjął to hasło, ale jego słowa jakby zawisły w próżni i nie dotarły do tych którym szczególnie powinny przyświecać.
Wyraźnie wymagane jest stworzenie ogólno narodowego ruchu o którym w swoim czasie pisałem jako o „Rochu”, a który będzie w stanie odpowiednio ukształtować zaangażowanie polskiej reprezentacji politycznej do aktywnych działań w tej mierze zarówno w Polsce jak i w całej Europie.
Najważniejsze jest jednak zaprezentowanie w odpowiednim wymiarze postawy polskiego narodu wobec wspomaganej wrażymi siłami antychrześcijańskiej i antypolskiej ofensywy.
Taki „marsz” na pół miliona ludzi uświadomiłby napastnikom z jaką siłą mają do czynienia. Trzeba jednak nie chować się za plecami innych, ale podjąć się takiej inicjatywy. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo