Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
2020
BLOG

Po 'trupie' czy po Trumpie...

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Andrzej Owsiński

Po „trupie” czy po Trumpie

P. Marek W. roztoczył wizję świata po „nieuchronnym” przegraniu wyborów przez Trumpa, który musi polec przygnieciony ciężarem własnych błędów.

Przedstawiając „Orwellowską” koncepcję nowego układu światowych sił rysuje możliwość zachowania przodującej roli świata zachodniego po spełnieniu określonych warunków.

Ta skądinąd interesująca perspektywa nasuwa, jak zwykle, szereg zastrzeżeń i wątpliwości: zaczyna się od tego że prezydent amerykański w odróżnieniu od prezydentów europejskich posiada rzeczywiści wielki zakres władzy gdyż pełni również rolę premiera rządu i faktycznego dysponenta siłami zbrojnymi, jednakże w wielu sprawach musi uzyskać wsparcie Kongresu.

Tymczasem Trump w tej chwili ma przeciwko sobie większość w Kongresie, jednak jakoś sobie z nią radzi, jego hasło „USA first” wynika z postawy amerykańskiego społeczeństwa domagającego się większego zaangażowania w sprawy wewnętrzne aniżeli w światową politykę.

Demonstracje Trumpa na rzecz zwiększenia udziału w traktatach obronnych ze strony partnerów i wyrównania parytetów obrotów zagranicznych mogą mieć wpływ na stanowisko wyborców wbrew wszystkim sondażom podobnie jak w poprzednich wyborach.

Nie można zatem przesądzać dziś że z całą pewnością przegra wybory.

Biden w przypadku wygranej będzie miał łatwiejsze zadanie wobec posiadanego, jak na razie, wsparcia większości kongresowej.

Wszystko jednak zależy od tego jakie zakulisowe lobby steruje działaniami prezydenta.

Do dziś przeżywamy boleśnie skutki wpływu na Roosevelta lobby prosowieckiego, a raczej bolszewickiej agentury, współcześnie zaś odczuliśmy wpływ lobby usiłującego wzorem tego co dzieje się w Europie, obalić naszą kulturę.

I tego rodzaju lobby działa w Ameryce głównie kanałami partii demokratycznej z Clintonami i spółką na czele.

Ponadto demonstrowanie wspierania Izraela stało się już przedmiotem wyścigu w gorliwości między demokratami i republikanami.

Takich zależności ze strony kandydatów na urząd prezydencki w Stanach może być wiele i dlatego nie można z góry uznawać że prezydent decyduje samodzielnie o wyborze kierunku swojej polityki.

Z winy Roosevelta Stany Zjednoczone przegapiły niepowtarzalną okazję do wprowadzenia światowego PAX Americana, a dziś muszą się liczyć nie tylko z możliwością utraty przewodniej roli, ale też i z atakiem na swoją pozycję gospodarczą.

Już w tej chwili oddały samochcąc przewodnictwo w produkcji przemysłowej, straciły pozycję lidera bankowości i jedyne co może je uratować to bezmyślny chiński zamordyzm w Hongkongu.

Świat może się wreszcie zorientować dokąd prowadzi dalsze pakowanie pieniędzy w chiński reżym.

Jak dotąd bowiem chęć zysku przeważa nie tylko nad zdrowym rozsądkiem, lecz nawet nad instynktem samozachowawczym.

Współcześnie najważniejszym zadaniem jest zmuszenie Chin do wydatkowania swoich gigantycznych rezerw na podniesienie stopy życiowej ludności Chin, a nie na dążenie do hegemonii światowej.

Jedynym politykiem na świecie który czyni starania w tym kierunku jest właśnie Trump podczas gdy jego poprzednicy pompowali w Chiny i w lobby prochińskie coraz większe pieniądze ze szkodą dla swojej gospodarki i swoich krajów.

Chiny rozporządzają w tej chwili 3,3 bilionami dolarów rezerwy walutowej i powinny jej użyć na poprawę swojej pozycji w rankingu dochodów w którym mimo drugiego miejsca w globalnym PKB zajmują dopiero 69 miejsce w przeliczeniu na mieszkańca.

Jak na razie „chińska armia walutowa” jest używana wyłącznie do gospodarczego podboju świata, w ślad za którym pójdzie nieuchronnie przemoc polityczna.

Zanim cokolwiek zacznie się planować w zakresie światowego układu stosunków należy rozwiązać problem rosnącej przewagi Chin, w przeciwnym wypadku to Chiny rozwiążą problem układu stosunków światowych i to bez potrzeby jednego wystrzału.

Pozycja Rosji z całym jej zardzewiałym arsenałem jest w tym pojedynku humorystyczna z zastrzeżeniem że jest to czarny humor.

Kraje które mogą zadecydować o stworzeniu normalnych stosunków podziału uczestnictwa w światowej gospodarce i związanych z tym możliwości rozwojowych powinny wziąć na siebie odpowiedzialność przed przyszłością ludzkości.

Stawką gry nie jest nawet pozycja polityczna wynikająca z przewagi ekonomicznej, ale wręcz sprawa kultury, a nawet biologicznej egzystencji wielu narodów.

Tego problemu nie da się rozwiązać na zasadzie próby ułagodzenia istniejących stosunków, wymagane jest bezwzględne ustanowienie nowych reguł współdziałania i pilnowanie ścisłego ich przestrzegania.

Jest to jednak wstępny warunek dla tworzenia nowego ładu światowego i to nie na zasadzie wojennych traktatów, ale w szerokim aspekcie regionalnej współpracy w wielu dziedzinach z możliwością obrony włącznie.

Trwałą podstawą takich układów może być wyłącznie więź kulturowa, gdyby świat przestrzegał zasad kultury chrześcijańskiej to pozostałe problemy, jak choćby współpraca gospodarcza, ochrony warunków życia, obrony przed agresją, wymiany naukowej i zdobyczy kultury, dadzą się ułożyć ku powszechnemu pożytkowi.

Jak na razie może być to tylko dążenie i trzeba się liczyć z dużymi różnicami regionalnymi.

Stąd już dziś zarysowuje się możliwość powstania kilku odrębnych układów współpracujących ze sobą.

Dla nas najważniejsze jest stworzenie ścisłego porozumienia europejsko amerykańskiego działającego jako wspólny rynek, ale przede wszystkim jako wspólne przedsięwzięcie w dziedzinie rozwoju kultury rodzimej nie zapominając o potrzebie gotowości jej obrony.

Oczywiście sprawa Rosji w takim rozwiązaniu staje się marginalna i od niej tylko zależy czy zechce skorzystać z możliwości znalezienia się w tej wspólnocie, czy też oddać się na pastwę Chin.

Nie da się zahamować tendencji do rozbudowania układu dalekowschodniego, mając jednak na względzie obawy wszystkich sąsiadów przed ekspansją chińską, można ułatwić im zabezpieczenie przed takim zagrożeniem.

Głównym elementem tego zabezpieczenia będzie jednak omówione wprowadzenie zasad powszechnej współpracy w skali światowej.

Również pozostaje ciągle aktualny problem bliskiego wschodu i afrykański.

Próby jego rozwiązywania za pośrednictwem Izraela z jednej strony i Iranu z drugiej, nie dadzą pozytywnych rezultatów.

Po pierwsze musi być ostatecznie zlikwidowane zagrożenie szantażem naftowo gazowym, co zresztą dotyczy też i Rosji, a normalizacja stosunków w tym przedmiocie stworzy warunki na znaczne złagodzenie, jeżeli nie na likwidację konfliktów regionalnych na rzecz tworzenia współpracy w dziele budowy zrębów cywilizacji umożliwiających dostatnie życie i łagodzenie obyczajów.

Można oczywiście postawić zarzut tej koncepcji że nie wydaje się realna na tle skonfliktowanego współczesnego świata, cierpiącego dodatkowo z powodu pandemii, tylko że natychmiast rodzi się pytanie: jakie inne rozwiązanie gwarantuje pokój, bezpieczeństwo, godziwe warunki bytu, a nade wszystko wolność osobistą i w skali narodów?

Jakie jest nasze miejsce w nowym świecie który powinien narodzić się z istniejącego ciągle chaosu po upadku Sowietów i amerykańskiego wycofania się z Europy?

Pocieszające są wprawdzie objawy prób powrotu demonstrowane przez Trumpa, tym pozytywnie różni się dla nas jego prezydentura w odróżnieniu od kilku poprzednich.

Oczywiście można starać się wysondować u Bidena jaki jest jego stosunek do powrotu amerykańskiej obecności w Europie, ale mając na względzie dotychczasowe doświadczenia z demokratycznymi prezydentami nie wygląda to zachęcająco.

Może lepiej trzymać się Trumpa wraz z jego wszystkimi głupstwami?

Taki wybór wymagałby odpowiedniej akcji wśród amerykańskiej Polonii, ale też i zachęcenie imigrantów z innych krajów europejskich do reelekcji Trumpa.

Może kogoś zniechęcić jego stanowisko wobec Rosji objawione we wniosku w sprawie uczestnictwa w G7, tym bardziej że przeciwstawiły się temu Niemcy, najbliższy partner Putina.

Podniesiona przez nie sprawa Ukrainy jako przyczyny niezapraszania Rosji brzmi mało wiarygodnie wobec wieloletniego tolerowania rosyjskiej agresji i podejmowania znacznie bliższej współpracy z NS2 na czele.

Jest to tylko pretekst dla faktycznego zatrzymania dla siebie bliższych stosunków z Rosją. Obnażyła się przy okazji faktyczna rola wiodącego w duecie niemiecko rosyjskim, a my wobec Trumpa mamy dowód na rzeczywisty układ stosunków europejskich.

Osłabienie pozycji wyborczej Trumpa to dla Polski okazja do przedstawienia mu stosownego rachunku za wsparcie wyborcze i to jeszcze w szerszym kontekście aniżeli w poprzednich wyborach. Tylko że musi to być dokonane przed wyborami, a nie żałosne dopominanie się o nagrodę post fatum.

Bo jak powiadał przed wojną sławny adwokat Ettinger w odpowiedzi na propozycję wpłaty honorarium po sprawie: „adwokat po sprawie jak dziewczynka po zabawie”, całość musi być zapłacona przed sprawą.

Takiej taktyce można zarzucić błąd trzymania się jednej i to niepewnej opcji.

Otóż jeżeli wybór Bidena ma na celu powrót do polityki „clintonowskiej” to dla nas nie widać tam niczego pozytywnego, najłagodniej traktując.

Nie mamy zatem wielkiego wyboru, ale możemy mobilizować kraje unijne, a szczególnie „Międzymorze” do forsowania zmian w układzie europejskim, bo jest to nam najbliższe. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka