Andrzej Owsiński
Pakt Ribbentrop-Mołotow wiecznie żywy
Grupa „intelektualistów” niemieckich zwróciła się do kanclerza Niemiec o wstrzymanie jakiejkolwiek pomocy dla Ukrainy, proponując Żeleńskiemu natychmiastowe poddanie się Putinowi.
Apele intelektualistów to relikt z czasów sowieckich, kiedy to przedstawiciele środowisk twórczych reprezentowali uciemiężone społeczeństwo w stosunku do dyktatorskiej władzy.
O co chodzi zatem w tym przypadku?
Nie ma chyba wątpliwości, że współczesna władza w Niemczech pochodzi z wolnych i nieskrępowanych wyborów i ma prawo do reprezentowania swojego narodu. (Oczywiście z wyjątkiem tych, którzy nie wierzą w ustrój demokratyczny.) Zachodzi zatem podejrzenie, że wydarzenie zostało wywołane przez samego adresata, żeby stworzyć wrażenie poparcia dla jego prorosyjskiego stanowiska.
W wyniku agresji na Ukrainie powstała dla niemieckiego rządu krępująca sytuacja, w świetle powszechnego potępienia przez wolny świat postępowania Rosji. Pojawiły się też oskarżenia Niemiec o pośrednie wywołanie tej agresji przez wieloletnią ścisłą współpracę, ze szczególnym uwzględnieniem szesnastoletnich rządów Merkel i jej osobistych kontaktów z Putinem. Najjaskrawszym tego dowodem jest zarówno NS1, jak i specjalnie stanowiący kość niezgody NS2.
Atakowany osobiście kanclerz Scholz najwyraźniej nie bardzo może posłużyć się bardziej miarodajną, przynajmniej w warunkach niemieckich, formą poparcia i dlatego uciekł się do niespotykanego w Niemczech zabiegu. Nie mógł przecież powołać się na prawdziwych swoich mocodawców, jakimi są przedstawiciele niemieckiego przemysłu.
Tak się złożyło w historii Niemiec, że od czasu powstania wielkiego niemieckiego przemysłu z ciężkim, maszynowy, chemicznym, a przede wszystkim zbrojeniowym na czele, to jego przedstawiciele zdecydowali o wybuchu I wojny światowej, a po klęsce – o wylansowaniu Hitlera i wybuchu II wojny światowej.
Obecna potęga niemieckiego przemysłu jest jeszcze większa niż w tamtych czasach i może kierować dowolnymi rządami w Niemczech. Opanowanie rosyjskich zasobów jest dla niemieckiego przemysłu może nie decydującym, ale bardzo dogodnym atutem w konkurencji na światowym rynku. W to przedsięwzięcie został ze strony niemieckiej wpakowany znaczny kapitał, który musi przynosić odpowiednie zyski.
W oczach całego świata interes niemieckiej gospodarki decyduje o wspieraniu Rosji, wbrew powszechnemu potępieniu rosyjskich zbrodni wojennych na Ukrainie. Jest to, niestety, równie krótkowzroczny, jak i niebezpieczny pogląd, że wystarczy zastąpić, choćby częściowo, dostawy rosyjskie, szczególnie ropy i gazu, ażeby Niemcy zrezygnowały z popierania Rosji.
Niektórzy eksperci od spraw niemiecko-rosyjskich twierdzą, że frakcja „proatlantycka” istnieje w CDU i wystarczy kolejne potknięcie obecnej koalicji, a stosunek do Rosji ze strony niemieckich władz może diametralnie się zmienić. Taki pogląd może wynikać z nadmiaru wiadomości, bez ich odpowiedniego selekcjonowania, a nie z rzeczywistej wiedzy.
Dla mnie podstawą oceny CDU, ale też i innych niemieckich ugrupowań politycznych, jest fakt z niedalekiej przeszłości wyboru Merkel na przewodniczącą CDU przeszło 990 głosami na 1 000 delegatów, niemal jak za hitlerowskich, czy stalinowskich czasów. Jest to mrożący krew w żyłach przykład czym jest de facto pruskiej proweniencji partia polityczna. Mamy najwyraźniej do czynienia z karnym, doskonale wyszkolonym oddziałem dyspozycyjnym, swego rodzaju „leibstandarte” przy wodzu.
Inaczej to wygląda w przypadku CSU co mogłem sprawdzić w przypadkach bezpośrednich kontaktów z obu partiami.
Główna linia polityki niemieckiej jest wytyczana ponad głowami partii politycznych, których obowiązkiem jest ścisłe jej przestrzeganie. Obie najważniejsze partie niemieckie CDU i SPD prześcigają się w gorliwości wykonawczej. Tą linią jest stworzenie stałego i silnego układu polityczno-ekonomicznego niemiecko-rosyjskiego, będącego czynnikiem wiodącym dla całej Europy – unijnej, ale też i pozaunijnej.
Jak miałem okazję pisać o tym wielokrotnie, ten układ jest kontynuacją parowiekowej już historii tworzenia przez te kraje dominującego czynnika w Europie kontynentalnej.
Inicjatywa w tym względzie zmienia się, raz jest to idea niemiecka, jak za Bismarcka, ale bywa też i rosyjska, jak miało to miejsce w 1939 roku. Wprawdzie to Ribbentrop zjawił się w Moskwie z propozycjami wspólnej grabieży, ale jego wizyta została poprzedzona misją Mierkałowa w Berlinie i zawarciem umowy handlowej przy wyraźnym żądaniu Mołotowa zawarcia traktatu politycznego.
Co to miało oznaczać, wyjaśniło się 23 sierpnia w Moskwie.
Dla Niemiec stosunki z Rosją to nie jest, tak jak w swoim czasie powiedziała Merkel, „prywatny biznes”, ale niezbędny element niemieckiej dominacji w Europie i o tym trzeba pamiętać przy ocenie, a co najważniejsze, przy wyciąganiu zasadniczych wniosków w stosunku do niemieckiej polityki.
Dla Rosji zaś jest to okazja do wejścia na drogę pierwszoplanowego uczestnictwa w światowej rozgrywce.
Wojna na Ukrainie ma na celu oczyszczenie tej drogi, tak jak Niemcom przywrócenie stanu zależności od nich Polski.
Mamy zatem do czynienia ze sprawą znacznie ważniejszą, a co najgorsze, znacznie groźniejszą, nie tylko dla naszego położenia materialnego i politycznego, ale wprost dla naszego istnienia.
Spowodowanie klęski rosyjskiej na Ukrainie pociągnie za sobą na pewno utrudnienie realizacji tych planów, a w dalszej konsekwencji – może i całkowite ich załamanie.
Inne tematy w dziale Polityka