Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
290
BLOG

Unia - czy niemieckie lokajstwo?

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Unia – czy niemieckie lokajstwo?

Andrzej Owsiński

Niektóre wypowiedzi, a szczególnie natrętne komentarze, odnoszące się do stosunków z Niemcami, rzadziej do Rosji budziły irytację. Niestety, ostatnio, wobec ich natłoku, już tylko obrzydzenie.

Powód jest jeden: niewolnicza mentalność pozostawiona w dziedzictwie po PRL, jej główni reprezentanci nie są to nawet „resortowe dzieci”, będące spadkobiercami „właścicieli Polski ludowej”, ale raczej średniej klasy wykonawcy, korzystający obecnie z uprzywilejowanych emerytur. Rola wyznaczona Polsce z sowieckiego nadania jest tak utrwalona, że musi być kontynuowana w zmienionych warunkach. Przeważa wprawdzie pogląd, że nasze geopolityczne położenie powoduje naturalną przynależność do rosyjskiej strefy wpływów, ale w określonych warunkach może to być też strefa niemiecka, tym bardziej jeżeli przez Kreml jest akceptowana.

Rola Niemiec w UE znacznie przerasta ich materialny udział w dorobku całego związku, Wystarczy wspólne PKB Francji i Włoch nie mówiąc już o potencjale militarnym, czy osiągnięciach politycznych. Niewątpliwy sukces zawdzięczają przede wszystkim protekcji amerykańskiej, gdyż w początkowym okresie powojennym Francja de Gaulle’a zbyt mocno podkreślała swoją niezależność od USA, co w oczywisty sposób kolidowało z europejskimi możliwościami samodzielnej obrony przed ewentualną agresją sowiecką.

W interesie tejże samej Francji Amerykanie byli zmuszeni do ulokowania w Niemczech głównej bazy obronnej. Był jeszcze jeden, dziś nie podnoszony powód tego wyboru. Poza dyspozycyjnością Niemiec wchodziła jeszcze w grę wygoda amerykańskich sił stacjonujących w Europie, a szczególnie zawyżony kurs dolara, ustanowiony w relacji 4,13 nowej marki niemieckiej za dolara, przy relacji siły nabywczej 1 : 2, i utrzymywany przez wiele lat. Dla gospodarki amerykańskiej był to cios samobójczy, ale dla poszczególnych Amerykanów w Europie znakomity prezent, za który Ameryka do dziś płaci ujemnym bilansem handlowym z Niemcami, chociaż od wielu lat relacje zostały zmienione. Obecnie są to głównie skutki zasiedzenia i wytworzenia specyficznego snobizmu na wyroby niemieckie z samochodami na czele.

Co jednak powoduje że Niemcy zyskały taką przewagę w Europie? Najważniejsza okazała się zdolność do akumulacji środków, zarówno z tytułu nadwyżki eksportowej, jak i oszczędności w wydatkach, w tej dziedzinie Niemcy okazały się najbardziej skuteczne, osiągając najwyższy poziom zasobów kapitałowych. Sądząc jednak po pozycji Stanów Zjednoczonych i Chin możliwości kapitałowe nie decydują bezwarunkowo o przewadze politycznej. Muszą w grę wchodzić i inne czynniki, przede wszystkim stabilność polityki ekspansywnej. Pod tym względem Niemcy są bezkonkurencyjne, od czasu uzyskania po wojnie równorzędnej pozycji politycznej ich polityka w kierunku uzyskania przewodnictwa w Europie nie uległa zmianie mimo wielu zmian rządowych. Tym Niemcy wyróżniają się spośród krajów europejskich.

Kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych zostałem zaproszony na zgromadzenie chrześcijańsko demokratycznej frakcji parlamentu europejskiego (już ta frakcja nie istnieje), najpotężniejszej siły politycznej ówczesnej Europy, ze zdumieniem stwierdziłem, że przewodniczy CDU bez jakiegokolwiek wyboru. Zwróciłem na to uwagę, ale nawet od silnej grupy włoskiej otrzymałem odpowiedź, że jest to naturalna konsekwencja przewagi ilościowej, stanowiskowej i finansowej CDU/CSU.

W stosunkach gospodarczych jedynie Niemcy potrafiły stworzyć kompleksowy aparat oddziaływania przez związanie niemieckiego handlu zagranicznego z systemem bankowym i siecią kontaktów handlowych. Mogłem to zaobserwować na przykładzie Ameryki Południowej, gdzie mimo kolosalnej przewagi kapitału amerykańskiego działania niemieckie okazywały się skuteczniejsze z racji znacznie wydajniejszej, kompleksowej organizacji, opartej na mocno osadzonym niemieckim przedsiębiorstwie lokalnym. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że peerelowscy radcy handlowi korzystali z tych kontaktów dla załatwiania polskich interesów. A przecież ten model współdziałania miał swoje korzenie w polskich przedwojennych umowach z państwami południowo amerykańskimi, a szczególnie z Argentyną. Niestety, skorumpowane powojenne przedstawicielstwa gospodarcze PRL zmarnowały nasz dorobek, pozbywając się naszych placówek z dobrze prosperującym bankiem na czele i zasobami terenów osadniczych.

Cechą charakterystyczną niemieckiej organizacji jest zawsze „dryl” czyli bezwzględne podporządkowanie, Do tego się dąży, a może sięgając do doświadczeń z czasów Angeli Merkel, już ten stan ostał osiągnięty. Wkrótce się przekonamy, mam jednak nadzieję, że u Europejczyków pozostało jednak na tyle potrzeby wolności, że nie dopuszczą do zniszczenia do końca dorobku jej kultury.

Niemiecka, formalna pozycja w UE jako kraju z przewagą wpłat nad beneficjami, nie jest aż tak silna żeby usprawiedliwiać ich faktyczną pozycję, wyraża się bowiem sumą nadwyżki zaledwie kilkunastu mld euro rocznie. Jest to zaledwie drobny ułamek korzyści płynących do Niemiec z tytułu hegemonii gospodarczej.

Wszystkie uwagi na temat uprawnień formalnych administracji unijnej są to sprawy detaliczne i ich rozważanie nie powinno mieć miejsca przed podjęciem zasadniczej decyzji: czym ma być zjednoczona działalność państw europejskich. Rozważania na ten temat powinny doprowadzić do konkluzji ściśle przestrzeganej przez wszystkich uczestników i oczywiście bez możliwości ingerencji ze strony organów administracyjnych.

Jak mi wiadomo, w żadnym z obowiązujących dokumentów nie figuruje pojęcie „europejskiego państwa”, eliminującego państwa narodowe kontynentu. Szermowanie słowami „integracja”, „jedność”, „pomocniczość” nie oznacza jakiegokolwiek podporządkowania. Nigdzie nie widać śladu likwidacji wolnej woli państw członkowskich, obioru określonej drogi postępowania, ani naruszenia ich praw sankcjonowanych prawem międzynarodowym i wyrażonych w przynależności do ONZ.

Jeżeli „parlament” europejski chce powołać jeden wspólny organizm państwowy, to powinien taki wniosek w trybie kwalifikowanym zgłosić Radzie Europejskiej do procedowania. Obawiam się tylko, że taki wniosek zawiera nadużycie uprawnień parlamentu, gdyż jest to zakres spraw zastrzeżonych wyłącznej decyzji krajów członkowskich i może być rozważany jedynie przez Radę europejską, oczywiście w obowiązującym trybie jednomyślności.

Sprawa dalszych losów Europy jest znacznie ważniejsza od wewnętrznej organizacji UE i może być podniesiona jedynie w trybie debaty Parlamentu Europy, lub w innym układzie państw europejskich niezależnie od ich przynależności do układów regionalnych. Tylko taki tryb działań, a nie wykorzystywania jakiejkolwiek przewagi, może przynieść pozytywne rezultaty w dziele zjednoczenia europejskiego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka