OZON OZON
127
BLOG

Miedwiediew znowu łże. Nikt nie chce zniszczenia Rosji

OZON OZON Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 11
Przywódcy Rosji, zarówno Władimir Putin jak i Dmitrij Miedwiediew, sugerują, że celem Zachodu jest zniszczenie Rosji. Miedwiediew niedwuznacznie zasugerował nawet, że nie potrzebujemy świata bez Rosji. Dziwne, wszak Emmanuel Macron głównie deklaruje, że chciałby, aby rosyjscy przywódcy zachowali twarz, a nawet Polacy, jako antyrosyjscy jastrzębie, tak daleko idących celów nie stawiają.

Dmitrij Miedwiediew w swoim dzisiejszym felietonie w dzienniku Izwiestija (link), na tle wojny z Ukrainą i opierając się na niektórych historycznych faktach, kreśli zmanipulowaną wersję historii ostatnich 30 lat. Trudno nie odnieść wrażenia, że wojna z Ukrainą jest dla niego w zasadzie kolejnym elementem upadku komunizmu w Europie. Historia jest nieubłagana – pisze - wszystkie imperia kończą swój los dezintegracją i wojną. „To właśnie przydarzyło się nam, Związkowi Radzieckiemu, tylko w wersji odroczonej. Wojna mogła wydarzyć się wcześniej - w latach 90. ubiegłego wieku, w pierwszych dwóch dekadach XXI wieku, ale wybuchła teraz. Taki rozwój wydarzeń wiąże się z nieubłaganym i okrutnym biegiem historii świata.” Dmitrij Miedwiediew dodaje jeszcze, że dwa były punkty bez powrotu: wojna w Gruzji w 2008 rok i aneksja Krymu w 2014 roku. Jedyną różnicą jest to, że wtedy na przełomie lat 80. i 90. Moskwa była w defensywie, a teraz, jak rozumiem od 2008 roku, wreszcie jest w ofensywie. Ale ta ofensywa jest tak naprawdę defensywą. Bo w istocie to Zachód wysyłał Związek Radziecki na tamten świat i to bez jednego wystrzału, a teraz łudzi się, że bez większych problemów pogrzebie dzisiejszą Rosję. I ostrzega Miedwiediew, że jeśli poważnie pojawi się kwestia istnienia samej Rosji, to tylko razem z pytaniem o dalsze istnienie całej ludzkiej cywilizacji. Konkluduje: „Nie potrzebujemy świata bez Rosji”, jednak jako, że Rosja nie może pozwolić na upadek ludzkości, nie można też pozwolić na upadek samej Rosji.

W ten właśnie sposób propaganda rosyjska buduje narrację wojenną. W zasadzie wojna na Ukrainie jest niczym innym jak obroną ludzkości. Propaganda Dmitrija Miedwiediewa nie wydaje się specjalnie wyszukana i jest raczej łatwa do zdemaskowania. Idąc od początku, podstawowym stanowiskiem rosyjskim jest krytyka ładu post zimnowojennego (a co za tym idzie taki szczegół jak odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1989 roku). Rzecz w tym, że kluczowych decyzji owego czasu, pierwszej o pierestrojce, ani późniejszej, o rozwiązaniu ZSRR, nie podejmował Zachód. Wręcz przeciwnie, jak pisałem w poprzedniej notce (link), jeszcze w sierpniu 1991 roku George Bush senior namawiał w Kijowie Ukraińców do pozostania w ZSRR i wzmacniania Gorbaczowa. Dopiero konsekwencje klęski moskiewskiego puczu Janajewa z sierpnia 1991 roku i odsunięcie przez ekipę Borysa Jelcyna twardogłowych komunistów od jakichkolwiek wpływów na pewien czas, doprowadziły do rozwiązania ZSRR i utworzenia niepodległej Rosji, Ukrainy i Białorusi. To sami Rosjanie są współautorami tego ładu.

To co dzieje się od 2008 roku i inwazji na Gruzję w sposób jednoznaczny i wyraźny to niewątpliwie aktywny rewizjonizm rosyjski wobec zmian dokonujących się w Europie w latach 90. i 2000. Wojny w Gruzji i na Ukrainie nie są koniecznym elementem upadku komunizmu w Europie, ale odpowiedzią twardogłowych elit rosyjskich na upadek do którego same doprowadziły. Zachód nie chce zniszczenia Rosji, a jedynie oczekuje akceptacji ładu międzynarodowego, który sama współtworzyła. Chodzi o kontynuacje jej własnej polityki prowadzonej pod koniec lat 80. i na początku 90. Chodzi zatem nie tylko o odejście od doktryny Breżniewa, ale także o rozpad ZSRR i utworzenie niepodległej Ukrainy i Białorusi. Rosyjskie elity z Miedwiediewem i Putinem na czele ciągle nie mogą się pogodzić z tym ostatnim, konstruując najróżniejsze i najdziwaczniejsze interpretacje istnienia współczesnej Ukrainy, w taki sposób, aby podkreślać, że współczesna Ukraina czy Białoruś nie mają żadnych rzeczywistych podstaw tożsamościowych, a są wyłącznie efektem sztucznych decyzji podejmowanych w Moskwie. Liczni Ukraińcy będący w okopach i walczący z Rosją jawnie temu przeczą.

Konkludując, nikt nie chce zniszczenia Rosji. Rosja istniała i będzie istnieć. To, że chcielibyśmy Ukrainę w NATO oraz wolelibyśmy powstrzymać w jakiś sposób anneksiyu Białorusi nie oznacza, że chcemy zniszczenia Rosji. Po wojnie konieczna będzie do zawarcia nowa „dobrosąsiedzka” umowa NATO-Rosja i jest to dla wszystkich całkowicie oczywiste. Nie ma tu mowy o zniszczeniu Rosji.

Zresztą, Rosja pierwszych Romanowów to też była Rosja, pod koniec XVII wieku broniła przed Chińczykami swojej twierdzy na bardzo dalekim wschodzie. To było naprawdę rozległe państwo, i takie powinno pozostać. Ani Ukraina ani Białoruś nie są Rosji niezbędne do istnienia.


OZON
O mnie OZON

Czasami człowiek musi, Inaczej się udusi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka