Dmitrij Miedwiediew w swoim dzisiejszym felietonie w dzienniku Izwiestija (link), na tle wojny z Ukrainą i opierając się na niektórych historycznych faktach, kreśli zmanipulowaną wersję historii ostatnich 30 lat. Trudno nie odnieść wrażenia, że wojna z Ukrainą jest dla niego w zasadzie kolejnym elementem upadku komunizmu w Europie. Historia jest nieubłagana – pisze - wszystkie imperia kończą swój los dezintegracją i wojną. „To właśnie przydarzyło się nam, Związkowi Radzieckiemu, tylko w wersji odroczonej. Wojna mogła wydarzyć się wcześniej - w latach 90. ubiegłego wieku, w pierwszych dwóch dekadach XXI wieku, ale wybuchła teraz. Taki rozwój wydarzeń wiąże się z nieubłaganym i okrutnym biegiem historii świata.” Dmitrij Miedwiediew dodaje jeszcze, że dwa były punkty bez powrotu: wojna w Gruzji w 2008 rok i aneksja Krymu w 2014 roku. Jedyną różnicą jest to, że wtedy na przełomie lat 80. i 90. Moskwa była w defensywie, a teraz, jak rozumiem od 2008 roku, wreszcie jest w ofensywie. Ale ta ofensywa jest tak naprawdę defensywą. Bo w istocie to Zachód wysyłał Związek Radziecki na tamten świat i to bez jednego wystrzału, a teraz łudzi się, że bez większych problemów pogrzebie dzisiejszą Rosję. I ostrzega Miedwiediew, że jeśli poważnie pojawi się kwestia istnienia samej Rosji, to tylko razem z pytaniem o dalsze istnienie całej ludzkiej cywilizacji. Konkluduje: „Nie potrzebujemy świata bez Rosji”, jednak jako, że Rosja nie może pozwolić na upadek ludzkości, nie można też pozwolić na upadek samej Rosji.
W ten właśnie sposób propaganda rosyjska buduje narrację wojenną. W zasadzie wojna na Ukrainie jest niczym innym jak obroną ludzkości. Propaganda Dmitrija Miedwiediewa nie wydaje się specjalnie wyszukana i jest raczej łatwa do zdemaskowania. Idąc od początku, podstawowym stanowiskiem rosyjskim jest krytyka ładu post zimnowojennego (a co za tym idzie taki szczegół jak odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1989 roku). Rzecz w tym, że kluczowych decyzji owego czasu, pierwszej o pierestrojce, ani późniejszej, o rozwiązaniu ZSRR, nie podejmował Zachód. Wręcz przeciwnie, jak pisałem w poprzedniej notce (link), jeszcze w sierpniu 1991 roku George Bush senior namawiał w Kijowie Ukraińców do pozostania w ZSRR i wzmacniania Gorbaczowa. Dopiero konsekwencje klęski moskiewskiego puczu Janajewa z sierpnia 1991 roku i odsunięcie przez ekipę Borysa Jelcyna twardogłowych komunistów od jakichkolwiek wpływów na pewien czas, doprowadziły do rozwiązania ZSRR i utworzenia niepodległej Rosji, Ukrainy i Białorusi. To sami Rosjanie są współautorami tego ładu.
To co dzieje się od 2008 roku i inwazji na Gruzję w sposób jednoznaczny i wyraźny to niewątpliwie aktywny rewizjonizm rosyjski wobec zmian dokonujących się w Europie w latach 90. i 2000. Wojny w Gruzji i na Ukrainie nie są koniecznym elementem upadku komunizmu w Europie, ale odpowiedzią twardogłowych elit rosyjskich na upadek do którego same doprowadziły. Zachód nie chce zniszczenia Rosji, a jedynie oczekuje akceptacji ładu międzynarodowego, który sama współtworzyła. Chodzi o kontynuacje jej własnej polityki prowadzonej pod koniec lat 80. i na początku 90. Chodzi zatem nie tylko o odejście od doktryny Breżniewa, ale także o rozpad ZSRR i utworzenie niepodległej Ukrainy i Białorusi. Rosyjskie elity z Miedwiediewem i Putinem na czele ciągle nie mogą się pogodzić z tym ostatnim, konstruując najróżniejsze i najdziwaczniejsze interpretacje istnienia współczesnej Ukrainy, w taki sposób, aby podkreślać, że współczesna Ukraina czy Białoruś nie mają żadnych rzeczywistych podstaw tożsamościowych, a są wyłącznie efektem sztucznych decyzji podejmowanych w Moskwie. Liczni Ukraińcy będący w okopach i walczący z Rosją jawnie temu przeczą.
Konkludując, nikt nie chce zniszczenia Rosji. Rosja istniała i będzie istnieć. To, że chcielibyśmy Ukrainę w NATO oraz wolelibyśmy powstrzymać w jakiś sposób anneksiyu Białorusi nie oznacza, że chcemy zniszczenia Rosji. Po wojnie konieczna będzie do zawarcia nowa „dobrosąsiedzka” umowa NATO-Rosja i jest to dla wszystkich całkowicie oczywiste. Nie ma tu mowy o zniszczeniu Rosji.
Zresztą, Rosja pierwszych Romanowów to też była Rosja, pod koniec XVII wieku broniła przed Chińczykami swojej twierdzy na bardzo dalekim wschodzie. To było naprawdę rozległe państwo, i takie powinno pozostać. Ani Ukraina ani Białoruś nie są Rosji niezbędne do istnienia.
Komentarze