Piotr Skwieciński Piotr Skwieciński
104
BLOG

Cimoszewicz, czyli kropka nad "i"

Piotr Skwieciński Piotr Skwieciński SLD Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

 

Wejście do rządu Włodzimierza Cimoszewicza nie doszło do skutku, choć sądzę, że coś było na rzeczy, bo politycy PO wypowiadali się w tej sprawie niejednoznacznie albo unikali wypowiadania się. Tym niemniej uważam, że cała ta sprawa jest najważniejszym, jak dotąd, nie związanym z kwestią korupcji efektem afery hazardowej. W sensie medialnym trwała bowiem ponad 24 godziny. I w tym czasie chyba nikt z komentujących ten pomysł obserwatorów ani polityków nie wysunął argumentu, że to niemożliwe, aby Cimoszewicz dostał taką propozycję, „bo to przecież komunista”. Albo pryncypialnie skrytykował PO za to, że dopuszcza (a wyglądało, że dopuszcza) taką możliwość.
Oznacza to chyba już ostateczne zamknięcie podziału, kształtującego politykę przez 20 lat – tak zwanego podziału postkomunistycznego - na obrońców PRL i spadkobierców antykomunistycznej opozycji.
Objawy jego zacierania się były widoczne od dawna. Obóz dawnej Unii Demokratycznej – którego ideowym spadkobiercą jest w jakieś formie Platforma – zawsze flirtował z myślą o „historycznym pojednaniu”. Od pewnego momentu zmiany następowały też po stronie PiSowskiej. Już w 2005 roku Lech Kaczyński – przedstawiciel obozu o tożsamości opartej na antykomunizmie – sugerował, że „wojna polsko-polska” zdezaktualizowała się, a w drugiej turze obecnego prezydenta poparł m.in.europoseł SLD-UP, Adam Gierek.
Obecne PiSowsko-SLDowskie porozumienie w sprawie TVP było kolejnym krokiem. Charakterystyczne, że nie wywołało ani rebelii elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, ani nawet – jak się wydaje – jakiegoś wielkiego zainteresowania zaplecza tej partii.
Bo – to widać gołym okiem – podział antykomunistyczny nie ogniskuje już emocji Polaków. I to nie tylko młodszych generacji, nie ukształtowanych przez dramatyzm PRL. Także pokoleń starszych, w których świecie podział na pezetperowców i solidarnościowców przestał najwyraźniej być przeżywany jako najistotniejszy i najbardziej angażujący uczuciowo – został w tej roli wyparty przez wojnę obozów, które bardzo hasłowo można nazwać liberałami i tradycjonalistami.
Wejście działacza PZPR i polityka SLD do rządu Platformy - partii odwołującej się do solidarnościowej tożsamości - jeszcze niedawno byłoby nie do pomyślenia. Nie tylko ze względów wąskopartyjnych, ale z powodu strachu przywódców PO. Strachu tak przed atakiem ze strony PiS, jak i reakcją własnej bazy. Ze spokojnego przyjęcia przez polityków Platformy intensywnie relacjonowanych medialnie pogłosek o złożeniu Cimoszewiczowi propozycji wyraźnie widać, że tego strachu już nie ma.
Dlatego, jak sądzę, w przyszłości ten epizod zostanie przez historyków uznany za kropkę nad „i”. Za przypieczętowanie końca podziału komunistycznego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka