To legenda – mówi Nasir o swojej najstarszej, czterdziestokilkuletniej siostrze.
Nie rozumiem, co ma na myśli. Afganka w średnim wieku, matka szóstki małych córek, zarabiająca na życie jako krawcowa – legendą?
– W jakim sensie legenda? – pytam.
– Zawsze była przykładem do naśladowania – odpowiada Nasir. – Dzielna, utalentowana, dobra, szczodrobliwa. Tak jakby posiadała wszelkie możliwe dobre cechy.
Wyrażam nadzieję, że ma dobrego męża.
– Nie – mówi Nasir. – Padła ofiarą przymusowego małżeństwa.
*
Nasir to wyjątkowo silny człowiek, a wydarzeniami swojego trzydziestotrzyletniego życia mógłby obdzielić życiorysy wielu osób1. Jako najstarszy syn pracował od siódmego roku życia na utrzymanie całej rodziny, bo ojca nauczyciela ścigali talibowie. Jedyną realną możliwość kariery zawodowej w ówczesnym Afganistanie stwarzała Akademia Wojskowa w Kabulu, nie zastanawiał się więc, tylko poszedł wpierw do szkoły wojskowej, potem na Akademię. Studiował prawo i nauki polityczne. Dzięki dużemu oczytaniu i erudycji błyskawicznie awansował. Już w rok po studiach był prokuratorem wojskowym i walczył z korupcją w armii. Pisał przemówienia dla ministra obrony, Szefa Sztabu Armii i Dowódcy Sił Powietrznych Afganistanu. Wkrótce jako prawnik z Sił Powietrznych trafił też do jednostki planowania ataków powietrznych na terrorystów, gdzie służył ramię w ramię z oficerami NATO. Jako dwudziestokilkulatek dosłużył się rangi podpułkownika.
Nasir to wyjątkowo silny człowiek – ale na myśl o siostrze załamuje się.
– Nawet rozmowa o niej mnie dobija. Nie znam nikogo drugiego takiego jak ona. Gdyby miała szansę chodzić do szkoły, studiować, gdyby urodziła się gdziekolwiek indziej, a nie w Afganistanie... Ma zadatki na lidera na skalę międzynarodową, jedną z najbardziej świetlanych postaci stulecia. Żadne moje pochwały nie zdołają oddać tego, kim jest. Każdy, kto z nią rozmawia choć przez dziesięć minut, jest zauroczony – takie ma dobre serce. Nie skrzywdziłaby muchy.
Nie miała szans na normalną naukę – okres jej dzieciństwa i młodości przypadł na czasy mudżahedinów, kiedy ze względu na zwyrodnialstwo i orgie ich zbrodni każdy rodzic trzymał córki pilnie strzeżone w domu i drżał, żeby nie obrabowano go ze wszystkiego. Potem nastał pierwszy reżim talibów, którzy zabronili dziewczętom kształcenia. Wprawdzie ojciec, nauczyciel, utworzył tajną szkołę dla dziewcząt we własnym domu, ale nie minął rok, gdy talibowie się o tym dowiedzieli i zaczęli go ścigać. Musiał się ukrywać. (Właśnie wtedy siedmioletni Nasir musiał podjąć się roli jedynego żywiciela rodziny).
Pamiętam, że zaraz na początku naszej znajomości Nasir wspomniał o jednej ze swoich sióstr – krawcowej, która oddała cały zarobek z kilku tygodni na opłacenie wizyty lekarskiej jakiejś cierpiącej dziewczynce. Później jednak nie dopytywałam się o nią. Dopiero przedwczoraj postanowiłam się dowiedzieć, jak ma na imię i ile ma lat. I dowiedziałam się nie tylko tego.
Gdy kilka miesięcy temu pojawiła się możliwość opublikowania tekstu na internetowym portalu „Lazo Magazine”, Nasir postanowił napisać właśnie o niej.
Oto tłumaczenie jego artykułu2.
*
Co się wydarzyło, gdy pewna Afganka postanowiła uciec przed przymusowym małżeństwem
Gdy byłem mały, ojciec zaaranżował zaręczyny mojej siostry, wówczas dziewiętnastoletniej, z pięćdziesięcioletnim mężczyzną. Człowiek ów miał już żonę i dzieci.
Jednak moja siostra – w kraju takim jak Afganistan, gdzie odmówienie ojcu jest nie do pomyślenia – postawiła się. Nie zgodziła się na małżeństwo z tym kimś. I tak rozpoczęło się piekło dla nas wszystkich. Przemoc stała się elementem codzienności. I w dzień. I w nocy. Krzyki, bicie, płacz. Czuliśmy się tak, jak gdyby coś trawiło nas żywcem od środka. Powoli zamieraliśmy. Uchodziło z nas życie.
Siostra walczyła trzynaście lat. Ojciec nie mógł jej przymusić do odejścia z domu, żyliśmy jednak w społeczeństwie plemiennym, gdzie naruszenie tradycji jest zbrodnią. Krewni nieustannie nas naciskali, obmawiali, osądzali.
Wreszcie po trzynastu latach tej naszej wojny domowej wyzwoliliśmy ją z tego koszmaru. W tym celu musieliśmy zapłacić równowartość 40 tys. dolarów. Majątek. Ojciec musiał sprzedać ziemię odziedziczoną po swoim ojcu.
O małych dzieciach i o karze boskiej
Lecz na tym jej cierpienie się nie zakończyło. W Afganistanie jeśli kobieta skończyła już dwadzieścia lat, a pozostaje niezamężna, nikt jej nie zechce. A jeśli jest rozwiedziona? Może w ogóle pożegnać się z nadziejami na małżeństwo. Ostatecznie więc siostra nie miała innego wyboru i poślubiła kogo innego. Człowieka, który mógłby być jej ojcem. I który miał już dziesięcioro dorosłych dzieci.
Dziś siostra ma wiele córek, najstarsza nie skończyła jeszcze dwunastu lat. Rodziła dzieci, licząc na to i modląc się o to, aby któreś okazało się chłopcem.
W Afganistanie „szczęście” ma tylko ta kobieta, która urodzi syna. Dopiero wtedy mąż zaczyna traktować ją jak człowieka. Lecz siostra nie urodziła ani jednego syna. Mało tego, jej najstarsza córeczka przyszła na świat z bielactwem.
W tego rodzaju społeczeństwie, gdzie kobiety z definicji są uważane za nic niewarte, taka choroba skóry jest jak przekleństwo. Jak dożywotni wyrok.
Jak się wczoraj dowiedziałem od siostry, mąż oznajmił jej, że schorzenie ich jedenastoletniej córeczki to „kara boska”. Kara boska. Wobec dziecka. Jakiż to Bóg karze w ten sposób małą dziewczynkę?
Siostra żyje jak więzień. Zamknięta w pokoju bez łazienki, bez ubikacji. To mnie dobija.
***
Przyglądam się jej na zdjęciu sprzed roku. Pogodna, uśmiechnięta, o mądrym, łagodnym spojrzeniu, ubrana w zwiewną niebieską orientalną tunikę i dżinsy. Kobieta, z którą chciałoby się umówić na herbatę i pogadać na dowolny temat. Patrząc na fotografię, nie dałabym jej czterdziestu kilku lat, raczej z dziesięć lat mniej.
– Jak możemy jej pomóc? – pytam.
– Teraz nie można zrobić nic – mówi Nasir. – Mam jednak wielką nadzieję, że w przyszłości będę mógł jej pomóc i przynajmniej zapewnić jej córkom dostęp do edukacji. Jeśli tylko będzie taka szansa, trzeba ją wydostać z tego piekła. Nawet gdybym oddał za nią życie, to i tak byłoby za mało. Chciałbym mieć tysiąc żyć, żeby móc je wszystkie dla niej poświęcić. Afganistan to piekło dla kobiet.
___________________________________________________
Nasir, podpułkownik Sił Powietrznych Afganistanu za poprzedniego, legalnego rządu. Odpowiadał za zatwierdzanie ataków powietrznych na terrorystów i od czterech lat ukrywa się przed talibami. Chcemy pomóc mu jak najszybciej wydostać się z Afganistanu (sprawy wizowe są w toku w trzech krajach NATO), tylko tak można ocalić mu życie (talibowie mordują każdego, kto współpracował z NATO, i okaleczają członków ich rodzin). Założyłam zbiórkę na pokrycie kosztów przetrwania jego i jego rodziny oraz na ewakuację, każde wsparcie i każde udostępnienie są na wagę złota: https://pomagam.pl/wb7wy3.
Przypisy
1 Nasirowi poświęciłam odrębny tekst na blogu, zatytułowany Zdradzeni https://www.salon24.pl/u/panidubito/1460662,zdradzeni.
2 What Happened When One Woman Tried to Escape Forced Marriage in Afghanistan, „Lazo Magazine”, 7.03.2025, https://lazomagazine.com/what-happened-when-one-woman-tried-to-escape-forced-marriage-in-afghanistan/.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo