Natenczas Wojski... Natenczas Wojski...
145
BLOG

Jedziemy z tym Berkowiczem i się nie zatrzymujemy! Kto jeszcze o tym nie pisał?

Natenczas Wojski... Natenczas Wojski... Polityka Obserwuj notkę 14

Tak, jest jazda, czego ta notka jest przykładem. Internet się zagotował, a sygnał do ostrej jazdy po Berkowiczu (i...PiS, tak dla wprawy!) już bladym świtem, zanim jeszcze rozgłośnie Polskiego Radia w likwidacji powiadomiły wszechświat o "aferze Berkowicza w sklepie meblowym", dał nam pierwszy uczciwy, nasz śliczny przywódca partyjno-rządowy o sportowej sylwetce, chłopięcym wyglądzie i mentalności dziecka słusznie zauważając, że poseł od śmiesznie niskich kwot rozpoczął złodziejski proceder. 

Hmm... i tu się wyjątkowo z naszym ślicznym zgadzam. Jak kraść, to miliony, wiele milionów, a wtedy odezwie się zaledwie jakiś  pojedynczy oszołom, czego przykładem jest redaktor Leszek Kraskowski, swoimi urojeniami  w sprawie POLNORDU zatruwający idylliczny świat pana Fantazjusza Omdleusza i rzecz jasna mąci spokój urabiającemu sobie ręce po łokcie abyśmy mieli lepiej, taniej i więcej w domu, robotnemu panu Donaldu. Tak zwany pan premier milczy także w sprawie osobistego przybocznego, senatora stanowiącego prawa Najjaśniejszej, skazanego nieprawomocnie na pięć lat odsiadki. Nie inaczej jest w przypadku innego działacza własnej partii podwyższonych standardów moralnych, Karpińskiego, o którym wyrażał się temi oto pięknemi słowy:  "Nie będę komentował zarzutów, bo nie jestem prokuratorem ani śledczym. Znam z dawnych lat ówczesnego ministra Karpińskiego. Był dla mnie zawsze wzorem osobistej przyzwoitości i uczciwości. (…) Jestem głęboko przekonany, co do uczciwości i przyzwoitości Karpińskiego".  https://wpolityce.pl/polityka/643005-przypominamy-tak-tusk-bronil-karpinskiego-wzor-uczciwosci

Skoro jesteśmy już z powodu Berkowicza w klimacie meblowym, napomknijmy tylko o złotym chłopcu pana Donalda Franciszka, posiadaczu mebli z licznymi zmyślnie ukrytymi schowkami, do których ktoś podłego charakteru podrzucił mu był w dużej ilości walutę kilku krajów, czym napytał beniaminkowi premiera biedy prokuratorsko - sądowej. Na jego i nasze obserwatorów farsy szczęście przerwanej jednak decyzją rezolutnego asesora.

Historia zna także inne przypadki osób zaczynających od skandalicznie niskich kwot tzw, zaboru, jak choćby dystyngowane małżeństwo, przyłapane w hipermarkecie na bezpłatnym uzupełnieniu domowego zestawu małego majsterkowicza o elementy wiertarki. Albo ich kolega po fachu, który to z ...przepracowania z lady stacji benzynowej ściągnął  do własnej kieszeni 50 złotych. Wspomnijmy także o kobiecie tejże wymagającej nieskazitelnego charakteru profesji, z czystej oszczędności przeklejającej metki w sklepie, żeby wyszło taniej. O tych przypadkach nasz przywódca taktownie milczy.

Berkowicz mi ani brat, ani swat, a nawet wprost przeciwnie. Nie wiem jak tam było, czy nie było, ale przebieg akcji wskazuje jednoznacznie, że działacz Konfederacji jest mocno w zainteresowaniu służb trudniących się podsłuchem za pomocą szklanki przystawionej do ściany, bo przecież nie z wykorzystaniem Pegasusa, z obrzydzeniem odrzuconego z powodu jego pisoskiej proweniencji. Jednakże przytoczę przykład własnej "kradzieży sklepowej", dokonanej w sklepie oddalonym o 22 kilometry.

Otóż wracając z dalekiej podróży spotkaliśmy przy drodze sklep polskiej sieci, gdzie wstąpiliśmy po niezbędne zakupy po kilku dniach nieobecności w domu. Wszystko poszło jak z płatka: półka - wózek - bagażnik. Dopiero w domu ciekawskiej babie zachciało się sprawdzać ceny jakichś wiktuałów i poprosiła o paragon. Okazało się, że pominąłem jeden ważny punkt, mianowicie...kasę!

Wiec torby do bagażnika i z powrotem 22 kilometry. Wszystko skończyło się happy endem w miłej atmosferze, a przecież mogło się skończyć jak w przypadku Berkowicza. Dopiero Donald Franciszek by mi na platformie X nawtykał komplementów, gdyby mu służby doniosły o mojej zuchwałej kradzieży na kwotę 700złotych!



Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka