Muszę szczerze powiedzieć, że afera odsłuchowa nabiera rumieńców i zaczyna mi się podobać. Klasa przewodnia przy paśniku potrafi takie numery wykręcać, że żadna świnia na takie pomysły by nie wpadła i teraz te numery są ujawniane. Są pasożyty, które z furią okraszoną podniecającą radością wytykają Mateuszkowi, że dysponując prywatną kasą, interesy jakieś robił i z zachowania przy stole też dobrej noty nie otrzymał.
Taka furia jest jednak nieuzasadniona, ponieważ zachowanie Mateuszka było zgodne z obyczajami panującymi w kaście uprzywilejowanej. Jeden kręci lody, inny robi, jeszcze inny na stole zastawionym numer wykręca i wszyscy w pląsach i dąsach słownictwem żargonowym się posługują. Znaczy się, europejskie zwyczaje na stałe w tym towarzystwie się zadomowiły i przystosować się trzeba.
Dzięki ludziom dobrej woli temat prawie już zapomniany naraz eksplodował, a nawet, można powiedzieć, ejakulował i dopadł sprawcę, który wymienioną ejakulację wywołał. Niejaki Schetyna bawiący się w Western City w Karpaczu takie numery wywijał, że niecierpliwie czekam na dalszy ciąg z wywijanką związany. Jest na co czekać, bo informator podał, że Schetyna i Trzaskowski w numerologi udział brali.
Mogło być tak, że Schetyna posiadający większą masę niż Trzaskowski sprytnym ruchem partnera obezwładnił. Wprawdzie Trzaskowski jest bardziej zwinny i Schetynę do numeru Sikorskiego mógł nagiąć, ale tę opcję trzeba stanowczo odrzucić. Schetyna, stojąc na wyższym poziomie w strukturach partyjnych, potrafi tylko coś wykręcać. Jak by nie czytać tego Falenty, zawsze mi wyłazi, że te dwa kowboje nawzajem się ujeżdżały lub konie ich do galopu popędziły.
Czekam więc na dalszy ciąg i mam nadzieję, że jakaś klacz się w tym interesującym duecie pojawi, bo tak jakoś mi wygląda, że ejakulant Schetyna nasienie nienawiści w złej bruździe chciał zasiać.
