Od 2014 roku Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznaje Nagrodę im. Eugeniusza Lokajskiego za fotografię sportową. Ten laur to połączenie wyzwań jego życia: wybitnego lekkoatlety, olimpijczyka, i fotografa – nie tyle sportu, co Powstania Warszawskiego. W tej drugiej misji zginął.
W zbiorach Muzeum Powstania Warszawskiego jest prawie 1000 zdjęć z 25 rolek filmów ilustrujących walkę i życie codzienne powstańców w Śródmieściu. Negatywy ocaliła z powstania i podarowała placówce Zofia Domańska „Zocha”, siostra ich autora – dobrze zapamiętanego ze zdjęcia, na którym on, powstaniec, trzyma czarnego kotka. Ale też z tego, że w 1936 r. ustanowił rekord Polski w rzucie oszczepem: 73,27 m – został pobity dopiero po 17 latach! A był to również trzeci wynik na świecie.
Sportowy zwrot pająkowatego chuchra
Dwa dni po owym rekordzie, 2 czerwca 1936 roku, „Przegląd Sportowy” napisał o nim: „Od czasu wycofania się Kusocińskiego, kiedy już nie było nam dane oglądać jego wielkich pojedynków, lekka atletyka traciła swoją publiczność w tempie zastraszającem. Doczekaliśmy się wreszcie momentu, który chyba stanowić będzie zwrot ku lepszej przyszłości”.
Eugeniusz Zenon Lokajski urodził się w 1908 roku w Warszawie, w rzemieślniczej rodzinie, i już jako 16-latek został zawodnikiem stołecznego Klubu Sportowego „Warszawianka”. Trenował wiele dyscyplin, w tym pięciobój, pływanie, bieganie, piłkę nożną i skok wzwyż. W kontekście przyszłych sukcesów dziwne może się wydawać, że trener odmówił mu wpisania do sekcji oszczepniczej.
W 1934 r. ukończył studia w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego. Został tam instruktorem lekkiej atletyki i dodatkowo – nauczycielem w swoim byłym Gimnazjum i Liceum im. Mikołaja Reya. Powrócił do „Warszawianki”.
„Nazywali mnie w domu chuchrem, a w klubie, z racji mych wyjątkowo długich rąk i jeszcze dłuższych nóg, zyskałem przydomek pająkowatego” – wspominał Lokajski w „Sporcie Szkolnym” w październiku 1937 r. Faktycznie ważył zaledwie 73 kilogramy przy wzroście 181 cm. Ale się nie poddawał: „Brałem pod pachę dwa oszczepy i szedłem do pobliskiego lasu, rzucając je w marszu, lekko, bez większego wysiłku, często do celu. Niektórzy sądzili, że mój trening to tylko walka ze słońcem, z tą różnicą, że miejsce motyki zajął oszczep. A ja, poza wzmocnieniem mięśni, odnalazłem swój styl, dostosowywany idealnie do mojej budowy, szybkości i siły”.
I tak został uznanym sportowcem. W latach 1929-1937 odniósł wiele sukcesów, m.in. na mistrzostwach Polski najpierw zdobywał srebro i brązy w skoku wzwyż, a w 1934 r. – złoto w oszczepie. Uzyskał wicemistrzostwo świata w pięcioboju w Budapeszcie w 1935 roku. W maju 1936 r. w Poznaniu pobił w rzucie oszczepem innego czołowego zawodnika, poznaniaka Waltera Turczyka. Byli pierwszymi Polakami, którzy rzucili ponad 70 metrów, ale to do Lokajskiego należał rekord: 73,27 m wobec 70,53. „Nie myślałem o zawodach. Sprawiała mi przyjemność i napawała dumą ta energia, która ożywiała oszczep, niosła go z poświstem przez powietrze, by wreszcie wbić go w ziemię. I oszczep począł lądować coraz dalej” – opisywał, jak doszedł do takich rekordów.
Miał jednak pecha – w sierpniu 1936 r. pojechał na XI Igrzyska Olimpijskie do Berlina i podczas ostatniego treningu zerwał sobie mięśnie barkowe. Wierzono, że zdobędzie medal. Niestety, pierwszy rzut finałowy przeszył go ogniem bólu, za drugim coś się urwało, z trzeciego zrezygnował. Ale i tak zdobył siódme miejsce – rzucił 66,36 m.
Co prawda rok później wygrał w rzucie oszczepem trójmecz lekkoatletyczny Grecja – Polska – Czechosłowacja w Atenach, ale kontuzja była na tyle poważna, że de facto go wyeliminowała. Nie pomogło leżenie w gipsie i rehabilitacja w sanatorium Hohenlychen – jedyne, co zyskał, to czas na naukę niemieckiego.
Z sowieckiej niewoli do PAST-y
Był już wtedy zapalonym fotoamatorem i właśnie w Berlinie kupił sobie aparat – Leicę. To nim fotografował w 1944 roku Powstanie Warszawskie jako oficer łącznikowy i dokumentalista najważniejszych wydarzeń w Śródmieściu Północnym.
Już w latach 30. ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie. Był podporucznikiem. W sierpniu 1939 roku był na obozie sportowym w Sierakowie Wielkopolskim jako opiekun juniorów, wyjazd pośpiesznie zakończono i wrócił do Warszawy. W wojnie obronnej dowodził plutonem 35. pułku piechoty w składzie 9. Dywizji Piechoty Armii „Pomorze”. Koło Brześcia nad Bugiem, gdzie stacjonowali, trafił do niewoli sowieckiej. W październiku udało mu się zbiec, jego kolegów NKWD zamordowało w Katyniu.
Na początku okupacji pracował jako robotnik w Paprotni pod Warszawą, potem jako fotograf – w pracowni przy ul. Berezyńskiej na Saskiej Kępie, a w 1942 r. otworzył własny zakład w mieszkaniu rodzinnym przy ul. Łuckiej 2. Robił głównie zdjęcia teatralne i pracował oficjalnie jako nauczyciel gimnastyki w Prywatnej Szkole Powszechnej im. Mikołaja Reja.
Komentarze