Lech Kaczyński przyjął polskich lekkoatletów - medalistów XII MŚ w Berlinie.
Zrobił to bez tego PR-owego zadęcia, które zawsze musi towarzyszyć Donaldowi Tuskowi, i od razu widać efekty.
Śniadanie u premiera było z łapanki, spontanicznie(?) zorganizowane, tuż po przylocie naszych medalistów z Berlina. W związku z tym uczestniczyć w nim mogła tylko część naszej medalowej ekipy.
Lech Kaczyński był bardziej cierpliwy (Tomasz Majewski, Sylwester Bednarek i Piotr Małachowski startowali jeszcze w dwóch mityngach). Efekt widzimy na obrazku powyżej. Aż chciałoby się rzec: Rodzina w kompecie!
Nie rozumiem tylko polityki związanej z odznaczeniami. Medaliści olimpijscy i teraz MŚ(oraz złoci MŚ) zostali uhonorowani odznaczeniami wyższej kategorii niż pozostali. Po mojemu, to tu takiej gradacji sportowej być nie powinno. Ale nie moja działka, nie będę się mądrzył.
Wszystko wyszło bardzo fajnie i naturalnie. Podobno specjalnie dla naszego kulomiota Tomasza Majewskiego, przygotowano jego ulubiony trunek-piwo.
A więc: Zdrowie naszych sportowców.
A Ty - Donaldzie Tusku, ucz się, jak nie robić na chybcika sztampy godnej Gierka.
Tutaj Lech Kaczyński górą.
fot.PAP
Inne tematy w dziale Rozmaitości
