Ranni politycy, mówią wbrew pozorom dużo i ciekawie. Niedawno Palikot o intencjach medialnych PO powiedział zdaje się wszystko. Z Palikotem w ogóle ten problem jest, że o ile traktowany jest jako błazen, to zazwyczaj, gdy tylko otwierają mu się usta, by powiedzieć coś o PO, to od razu jego analiza nosi znamiona poważnej i prawdziwej.
Marek Migalski nie ma problemu Palikota. Przebojem wdarł się do świata wielkiej polityki, nie bazując wcale na skandalach i niedorzecznościach, ale na zwykłej, cywilnej odwadze. Popierać bowiem PiS, a już w ogóle startować z jego list, to czyn wręcz heroiczny.
Ale nie o tym chciałem.
Otóż Marek Migalski popełnił dziś rano szalenie ciekawy tekst. Nie wiem tylko, czy pisze to serio i od siebie, czy to raczej blef jest (do polityka jak wiadomo należy mieć ograniczone zaufanie). Zwłaszcza ciekawy jest ten fragment:
Ostatnia kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego pokazała jak ograniczony w swej sile jest władca TVP. Piotr Farfał sączył w każdej minucie do głów odbiorców pozytywny obraz Libartasu, a partia ta dostała żałosny wynik. Opanowanie mediów publicznych nie gwarantuje więc żadnego zysku politycznego (chyba że się chce zapewnić kilkaset ciepłych synekur dla swoich ludzi).
Jeśli dobrze rozumiem, to nie opłaca się politykom przejmować kontroli nad mediami publicznymi, gdy te nie gwarantują im uzyskania lepszego wyniku wyborczego. A gdyby gwarantowały, to domyślam się, że jak najbardziej przejmować już można.
Marek Migalski myli się w sprawie sojuszu medialnego. Być może się myli, gdyż ostrość widzenia ze Strasburga i Brukseli, to nie to samo, co gabinet posła Lipińskiego.
Jeszcze będzie trwało werbalne odcinanie się od SLD, ale przecież trwają obecnie najgorsze rządy ostatniego XX-lecia, a kto wie może nawet od czasów Cyrankiewicza. Coś z tym trzeba po następnych wyborach zrobić.
PiS samodzielnie raczej nie uzyska tyle, by pokonać PO. SLD powyżej swoich 10-15% nie podskoczy. Taktyczny sojusz PiS z SLD, jest za to w stanie wywrócić, nie tylko rząd Tuska, ale także potencjalną prezydenturę Tuska.
Marek Migalski wychodzi, jak rozumiem, z czysto moralnych przesłanek, które to przesłanki sprawiają, że milej rozmawiać w TV z plującym Niesiołowskim i fallusowatym Palikotem, niż czerwonym jak burak Czarzastym i kutym na cztery łapy Kwiatkowskim. W TV zgoda, ale czy już w zaciszu gabinetów? Co są w stanie dać PIS politycy PO, poza nienawiścią i pozorowaną chcęcią zniszczenia tej partii? Chyba tylko wysoki wynik wyborczy, gdyż ten klincz podoba się Polakom od końcówki 2005, skoro nikt trzeci się nie pojawia.
SLD może dać PiS gwarancję zwycięstwa wyborczego Lecha Kaczyńskiego i drugą szansę premierowania dla Jarosława Kaczyńskiego.Pawlak jest na to za wątły. Z całym szacunkiem dla Pawlaka. Dlaczego tak jest? Bo Sojuszowi i ludziom wokół niego skupionym, w coraz mniejszym stopniu odpowiada PO, jako partia z którą można zawierać jakikolwiek polityczny deal.
Tak więc zapomnijmy o kwestiach światopoglądowych, wzajemnych złośliwościach. Zapnijmy pasy i trzymajmy się mocno w fotelach, bo czeka nas nadzwyczaj ciekawy sezon polityczny.
Inne tematy w dziale Polityka