partyzantka partyzantka
692
BLOG

Skutki propagandy. Z życia wzięte.

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 3

Mam małą przerwę w nartach i chwilę spokoju, to i skrobnę dwa słowa. O propagandzie. I jej skutkach. Historia z życia wzięta, z rozmów w górach wyciągnięta.

Jako, że w kilka osób w góry się wybraliśmy i rozmawia się na rozmaite tematy, podam 3 przykłady fragmentów rozmów. Ja byłam oczywiście rozmówczynią, nieraz mi się nerwy kończyły, ale nic to, zawsze ktoś dzięki Bogu rozładował.

Wszystkie przykłady dotyczą jednej osoby.

1. Sytuacja pierwsza.

Wchodzę do pokoju, słyszę, rozmowa o Smoleńsku. O statusie lotu. Mówią, że lot był wojskowy. Więc siadam, mówię, że oczywiście, lot był wojskowy, a jaki. Na co jedna z osób była naprawdę szczerze i wielce zaskoczona. Do tej pory była święcie przekonana, że lot prezydenckiego samolotu był cywilny.

2. Sytuacja druga.

Wywiązała się dyskusja o pomnikach i nazwach ulic. No i słyszę, że osoba nie miałaby nic przeciwko, żeby stały pomniki (w niewielkiej liczbie) np. Stalina, w Polsce. Że to by przypominało, jakim Stalin był złym człowiekiem. Jak by ktoś jechał obok takiego pomnika i nie wiedział, kto to był (np. dziecko) to zapytałoby rodziców, no i oni mieliby okazję opowiedzieć o nim. I że nazwy ulic też by mogły zostać, bo za dużo kosztuje ich zmienianie.

Argument, że jak dla mnie pomnik lub nazwa ulicy ma być nagrodą i honorem za zasługi dla kogoś, i co wtedy z tymi zasłużonymi, których się w taki sposób nagradza, czy to było by zrównanie złych z dobrymi (uproszczenie) i co by było, gdyby ktoś nie wiedział kto to Stalin (a to możliwe, dzieci w GIMNAZJUM nie wiedzą !!??!!) zobaczywszy taki pomnik był przekonany, że skoro ma pomnik to musi być dobry, nie podziałał.

3. Sytuacja trzecia, moja ulubiona, bo pokazująca najwięcej.

Rozmowa o Komorowskim, o jego gafach. Wszyscy się śmieją, ja podrzucam kolejne wpadki. No i na koniec stwierdzam, że co jak co, ale przemówienia Lecha Kaczyńskiego to było coś, i historycznie, i politycznie, i językowo. W kontraście do Komorowskiego, to majstersztyk (oczywiście można polemizować, dyskutować na ich temat merytorycznie, nie przeczę; do przemówień Komorowskiego natomiast merytorycznie nie można się odnieść i dyskutować z niczym, bo to są same hen hen dyrdymały). I nagle słyszę oburzenie, myślę sobie: oho, zaczyna się. Wspomnienie Kaczyńskiego uderzyło w jakieś delikatne struny, myślę, kurde, dlaczego? Otóż wspomniana osoba mówi, z niesmakiem, że te przemówienia Kaczyńskiego to tylko historycznie mogły być dobre (sic!), bo słyszała, i jej się nie podobały. No to ja się pytam które, bo ja parę słyszałam i czytałam, dla mnie są świetne. Więc dopytuję KTÓRE, choć jedno, co się nie podobało i czego dotyczyło? I co słyszę? Że osoba nie pamięta, że kiedyś słyszała w telewizji (??!!??!!) i jej się nie podobało.

No to se myślę: no tak, poziom dyskusji jak w tvn, coś usłyszy, powiedzą jej, co ma myśleć i powtarza. Kaczyński był bee, więc nie pamiętając ani nie słysząc ŻADNEGO przemówienia powtarza, że były beznadziejne. O jego polityce też, daję głowę, nie wie nic.

GRATULUJĘ PROPAGANDZIE.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka