Na początku mały eksperyment.
Co myślicie o słowach KATOLICKIEGO KSIĘDZA, brzmiących następująco: "Jestem od wielu lat pod wrażeniem polityki w wykonaniu premiera Jarosława Kaczyńskiego". Słowa te wypowiada dla partyjnej gazety Prawa i Sprawiedliwości. *
Któż, który kapłan mógł wypowiedzieć te słowa?
Przyznajcie się, jaka była Wasza pierwsza myśl, kogo obstawiacie?
Może ks. Małkowskiego? Lub abp. Głódzia? Może o.Rydzyka?
Otóż takie takie słowa w żadnym wywiadzie nie padły. Już wyobrażam sobie medialny lincz we wszelkich dostępnych mediach. Jak tak można, księdzu nie wolno się tak wypowiadać, itp itd.
Co innego, gdy przeczytamy następujące słowa: "Jestem od wielu lat pod wrażeniem polityki w wykonaniu premiera Tuska [...]" w partyjnej gazetce Platformy. O, to już inna sytuacja. **
Otóż, moi drodzy, takie słowa w wywiadzie padły. Ich autorem jest... ks. Sowa. Nie słyszałam by ktokolwiek wyraził choćby najmniejsze oburzenie z tego powodu.
Jak to mówią: co wolno wojewodzie, to nie tobie... kasztelanie.
Skąd bierze się taki relatywizm? Ksiądz Małkowski nie ma w życiu z górki. Od zawsze i w mediach i wśród władz kościelnych lekko nie ma.
Najpierw jako kapelan Solidarności, przyjaciel ks. Jerzego Popiełuszki, na liście niewygodnych księży w PRL, których dobrze byłoby się pozbyć. Równie dobrze mógłby skończyć jak ks. Jerzy. Zawsze, jak to zauważa Artur Bazak w najnowszym "Uważam, rze", zainteresowany losem wykluczonych (więźniów, umierających, dzieci nienarodzonych). I moim zdaniem właśnie w tym kontekście należy upatrywać jego rolę wśród osób gromadzących się na Krakowskim Przedmieściu wokół krzyża pamięci. Właśnie on miał odwagę, by duchowo się nimi zaopiekować, nie odtrącił ich, nie osądził, ale przygarnął. Nie skazał ich na określenia typu: oszołom, sekciarz, ale sam służąc im, wykluczonym, naraził się na konsekwencje, także, a może przede wszystkim, kościelne.
Inaczej sprawa wygląda w związku z ks. Sową. Stały bywalec medialny, związany z Religia.tv, częsty gość mainstreamowych mediów, znany z sympatii politycznych dla obozu rządzącego. Dla odmiany on nie ponosi żadnych konsekwencji w związku z upublicznianiem swoich poglądów, wręcz przeciwnie. Jest nadwornym specjalistą mediów. Żadne sankcje za naruszenie granicy w pracy kapłańskiej mu nie grożą i grozić prawdopodobnie nie będą.
Widzicie różnicę? Ja, szczerze mówiąc, kompletnie nie ogarniam..
Istnieją dwa wyjścia z sytuacji.
1. Należy zakazać kapłanom, wszelkim, wypowiadania się na tematy polityczne.
Z tym, że tutaj muszę zaznaczyć, że ks. Sowa wyraźnie wyraził poparcie dla PO, podczas gdy ks. Małkowski mówił o swojej niechęci do obozu rządzącego, nie popierając przy tym konkretnego ugrupowania (mi przynajmniej takie wypowiedzi nie są znane).
Ja szczerze mówiąc nie opowiadam się za takim rozwiązaniem, ponieważ ksiądz, tak samo jak każdy obywatel, ma prawo do swoich poglądów i do otwartego ich wyrażania.
Tak, grzmiąca lewico, KSIĄDZ JEST OBYWATELEM, DLATEGO TAKIE PRAWO MA KONSTYTUCYJNIE ZAGWARANTOWANE. Więc skończcie śmiesznie się burzyć w związku z wpływem Kościoła na państwo. Ta instytucja nie powinna was interesować, to wewnętrzna jej sprawa co się w jej środku dzieje. A skoro wy za katolików się nie uważacie, to jako nie związani z tą instytucją - nic wam do tego, co się w niej dzieje.
2. Należy pozwolić mieć księżom własne poglądy i TRAKTOWAĆ ICH RÓWNO, nie faworyzując tylko jednych, tych z poglądami słusznymi.
***
* / **Artur Bazak, Między TVN24 a Krakowskim Przedmieściem, w: Uważam rze, 3/2011, str.20
***
Do tekstu natchnął mnie, skąd inąd bardzo dobry tekst Artura Bazaka dla najnowszego "Uważam rze".
Artur Bazak, Między TVN24 a Krakowskim Przedmieściem, w: Uważam rze, 3/2011, str.20-21
Inne tematy w dziale Polityka