partyzantka partyzantka
2612
BLOG

Biskupi NIE przesadzili. [Robertowi Smoleniowi]

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 230

Przyznam, dawno nie czytałam tekstu wykazującego aż tak wielki brak zrozumienia kwestii, którą autor porusza. Jednak strona główna Salonu24 dostarczyła mi takowy. Myślę o notce Roberta Smolenia pt. Biskupi przesadzili.Chętnie zrobię mu reklamę, by jak najwięcej osób zapoznało się z argumentami autora. Wykazać niezrozumienie tegoż tekstu nie jest rzeczą zbyt ambitną, ale niech mi tam, pokuszę się o to.

Otóż autor na wstępie wyraża wielką troskę o rozwój duchowy wierzących. Po tonie listu oraz przekazie wnioskuję, że z Kościołem ma niewiele wspólnego. Ale jednak o jego wewnętrzne sprawy się martwi. Niewiarygodne. Ubolewa nad faktem, iż biskupi Boże Ciało wykorzystali do poruszenia spraw legalizacji związków parterskich (w różnych wariantach płciowych) a nie zajęli się istotą święta (swoją drogą zastanawiam się, czy autor wysłuchał któregokolwiek kazania w całości i ma pewność, że oprócz poruszanych przez biskupów spraw moralnych nie odniesli się jednak do istoty święta). Wzrusza mnie ta troska o wiernych Kościoła katolickiego. W tym o mnie.

Następnie autor powołuje się na swoje przekonanie, że jest prawdopodobnie tak, jak on to przedstawia pisząc: Zresztą chybamiażdżąca większość ludzi w Polsce uważa, całkiem słusznie, że małżeństwo jest sformalizowaniem więzi społecznej.

No cóż, argument z przekonania ma wielką wartość. Słówko chybadodaje mu powagi i wartości. Autorowi się wydaje, wieć powinno tak być.

Dalej autor pisze tak: Niezależnie od woli hierarchów, związki partnerskie w Polsce będą; taka jest logika modernizacji społeczeństw, która obejmuje akceptacje różnorodności i zrozumienie, że państwo i prawo powinny stać na straży tej różnorodności.

W tym zdaniu autor po pierwsze wykazuje zdolości prorocze, nie wiem na jakiej podstawie wygłasza pewność wprowadzenia w Polsce związków partnerskich. Powołuje się na logikę modernizacji społeczeństw.No cóż, chyba faktycznie nie mamy wyjścia. Jeśli chcemy by uważano nas za państwo światłe i nowoczesne - to chyba musimy. Ale czy chcemy? Autor prawdopodobnie stwierdzi, że miażdżąca większość ludzi w Polscechce.

Następnie autor znów przejawia troskę o Kościół (nie wiem skąd ona u niego): Stając ostro przeciw temu procesowi, Kościół ryzykuje marginalizacją swojej pozycji w społeczeństwie.

Tak, wśród niewierzących na pewno. Nie wiem czy autor się orientuje, ale Kościół nie ma prawa naginać nauki, która nie pochodzi od niego (ale od Boga) do tego, co "wydaje się" większości społeczeństwa. To idzie w odwrotnym kierunku. Ktoś, kto nie akceptuje nauki Kościoła wyklucza się z niego. Kościół nie może dostosowywać swojego nauczania, wartości, które nie są relatywne, by sprawić radość społeczeństwu bądź autorom podobnych tekstów.

Ciekawe swoją drogą, że proces modernizacji społecznejprzebiegł w krajach tradycyjnie katolickich, takich jak Francja i Hiszpania, wcale nie wolniej niż w protestanckich.

Nazwanie zmian, które dokonały się w tych krajach procesem modernizacji społecznejjest zwykłą manipulacją. Wymusza na czytelniku poczucie, że jeśli chce, by jego kraj modernizował się, by się unowocześniał - nie ma wyjścia, musi się zgodzić na zmiany. Autor nie dopuszcza, że ludzie mogą postrzegać modernizację w inny sposób, że dla nich zmiany w wymienionych krajach nie są powodem do dumy i znakiem nowoczesności i nie koniecznie chcą iść ich drogą. Bo czy muszą?

Wrażenie nieuzasadnionej próby ingerencji hierarchów w sprawy świeckie spotęgował list Rady Episkopatu ds. Rodziny, domagający się zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej.

I znów manipulacja. Hierarchowie nie ingerują w sprawy świeckie. Herarchowie przekazują nauczanie Kościoła, które wszyscy wierni mają obowiązek respektować. Jeśli autor nie czuje się częścią Kościoła - to nie musi zwracać uwagi na jego wypowiedzi czy naukę. Nikt autorowi nie każe podporządkowywac się jego nauczaniu. Naprawdę.

Tu także Kościół zdaje się działać wbrew swojemu interesowi.

I to jest najgłupsze (przepraszam, ale naprawdę jest głupie) zdanie w całej notce. Nie mam pojęcia co autor rozumie przez interes Kościoła, ale na pewno nie to co nim jest w rzeczywistości. Otóż Kościół przede wszystkim troszczy się o zbawienie ludzi. I biorąc pod uwagę ten cel ma obowiązek wskazywania swoim wiernym drogi. Od człowieka zależy czy nią podąży czy nie. Ale Kościół musi ją wskazywać. Nie chodzi mu o to, by wszystkim się podobać, by zadowolić np. autora tekstu. Chodzi o ludzi, o ich wieczne szczęście.

Dlatego powtórzę: Kościół wypowiada się w sprawach moralności a nie w sprawach politycznych, jak się to autorowi wydaje. Ponadto, Kościół mówi do tych, którzy są jego członkami (czyli prawdopodobnie nie do autora tekstu, dlatego nie rozumiem poruszenia). Bo Kościół ma obowiązek przypominania swoim wiernym o obowiązkach, które na nich ciążą. A innym, nic do tego. Jak się tak bardzo chcą w sprawy Kościoła angażować, to może niech najpierw do niego wstąpią.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka