W tytule nie ma żadnej kpiny czy sarkazmu. "Bitwa pod Wiedniem" to film dla dzieci, zupełnie serio i bez żadnych wątpliwości. Zaskakujące, bo nic w przekazie medialnym o tym nie uprzedza. Nie uprzedzają także krytycy - zamiast skonstatować, że film jest przeznaczony dla młodego widza, wykorzystują ten fakt do sponiewierania produkcji, przyjmując taki oto punkt widzenia, że miał to być normalny film batalistyczno-historyczny dla dorosłych.
Czy jest to dobry film dla dzieci, nie podejmuję się ocenić. Wydaje mi się, że dzieci powinny to oglądać z zainteresowaniem, być może nawet "Bitwa" będzie dla nich pasjonująca. Pewne wątpliwości mogą budzić stosunkowo krwawe sceny batalistyczne, z powodu których zakres wiekowy dla odbiorców wydaje się być mocno zawężony. Inną kwestią jest, czy rodzice chcieliby zabrać na ten film swoje pociechy, z powodów, o których poniżej.
Dorośli mogą trochę się nudzić, ale daje się to oglądać. Wielu widzów będzie na pewno zniesmaczonych następującymi elementami, w kolejności od najważniejszych: silna tendencyjna indoktrynacja prochrześcijańska, mdła, rysunkowa szata plastyczna, ze znacznym udziałem kościelnopozłotkowej kolorystyki, fatalne efekty specjalne i animacje, akcent Alicji Bachledy-Curuś mówiącej po angielsku.
Łezkę podczas biało-czerwonej szarży można jednak uronić.
- - - - -
Bitwa pod Wiedniem, reż. Renzo Martinelli, Polska, Włochy 2012