pasażer pasażer
1214
BLOG

[f] "Pokłosie"

pasażer pasażer Kultura Obserwuj notkę 8

 


Czy jest jakiś element, który łączy "Pokłosie" i poprzednie filmy Pasikowskiego? Na pozór nie. Inny temat, inna stylistyka, inne środowisko, w którym rozgrywa się akcja. Nie ma strzelanin, latających łusek, bohaterów idoli, blichtru gangsterskiego światka. Na odwrót - jest przyziemnie, rolniczo, buraczano-ziemniaczano. Zdjęcia Edelmana "znormalniały", przyjęły rolę bardziej niż zwykle usługową. Pojawia się postać kobiety, z którą można nawet porozmawiać. A jednak widać znak firmowy reżysera: Pasikowski, w drodze do celu, nigdy nie traci czasu na szukanie wyrafinowanych rozwiązań, nie przebiera w środkach, nie brzydzi się sposobów łopatologicznych i prymitywnych. Nonszalancja lub ostentacyjny kicz to dla niego chleb powszedni. Tyle tylko, że poprzednio robił w dziale "Rozrywka. Męska przygoda", a teraz przeniósł się do departamentu "Polacy - Żydzi. Odszkodowania".


Poziom, na jaki udaje się autorowi "Psów" wznieść w "Pokłosiu", w dobrym przybliżeniu wyznacza rola Macieja Stuhra. Młodszy z braci Kalinów w jego wykonaniu jest początkowo bardzo przekonujący, prawdziwy. Pasikowski intrygująco doprowadza akcję do punktu, gdy ma się odsłonić pierwszy fragment tajemnicy i jest to niestety moment, w którym pryska czar ciekawej narracji. Wyraźnie widać, dlaczego - film skręca w kierunku mrocznych klimatów, horroru, a Maciej Stuhr, ze swoim Józkiem Kaliną, idzie po niezmiennym kursie, jakby ktoś zapomniał go trącić w ramię. Środki wyrazu, odpowiednie dla wcielenia się w rolę zwykłego, prostego rolnika, nie wystarczają, gdy okazuje się, że nie taki znów Józek zwykły, a podejmowane przez niego działania odbiegają daleko od zachowań banalnych. Stuhr nie robi nic, aby uprawdopodobnić to nowe oblicze swojej postaci. Wypowiadane kwestie od tej pory brzmią sztucznie i papierowo.


Wkrótce jednak okazuje się, że to nie błąd, to metoda. Fatygowanie się z uwiarygodnieniem postaci w momencie ujawnienia jej intrygujących sekretów i tak nie miało sensu, bo zwrot w kierunku kina gatunkowego był tylko chwilowy i iluzoryczny. "Pokłosie" ostatecznie przybiera formę kina edukującego, przypominającego fabularyzowane dokumenty. Treści przezeń przekazywane to w przybliżeniu kompilacja trzech znanych książek Jana Tomasza Grossa (choć scenariusz powstał podobno przed publikacją dwóch ostatnich; u Grossa też nie wspomina się prawie w ogóle o przejmowaniu żydowskich gruntów rolnych). Głównych bohaterów, braci Kalinów, używa się tu do różnych zadań - są narratorami-przewodnikami, podającymi informacje wprost w rozbudowanych dialogach, pełnią też rolę Żydów, tak aby ludność miasteczka miała wobec kogo uzewnętrznić swoją antysemicką nienawiść (akcja filmu rozgrywa się prawie współcześnie). Wreszcie, stanowią swoistą reprezentację Polaka, w formie dipola, zawierającego sprzeczne cechy, zmieniającego bieguny w trakcie filmu. Charaktery tych postaci zatem nie są mocno zarysowane ani dobrze określone. Z tego choćby powodu, nie dziwi zupełnie, że Bogusław Linda odmówił udziału w "Pokłosiu" - grał w lepszych i gorszych filmach Pasikowskiego, niektóre były nawet bardzo złe, ale jak wiadomo, zawsze jego bohaterowie to byli indywidualiści i twardziele. Trudno go sobie wyobrazić jako Pana Mądrą Głowę, nauczającego z ekranu, choć może powody, dla których odmówił, były inne.


Wspomniana papierowość, umowność głównych postaci powoduje, że faktycznym bohaterem filmu staje się problem, czyli polskie niewyznane i nieodpokutowane winy wobec Żydów. W jednym z wywiadów, w kontekście pytania o wieloletnie opóźnienie realizacji scenariusza, reżyser mówi: "To jest film, a nie praca naukowa. Niczego nie usiłuję przed ludźmi odkrywać. Film nie ma funkcji poznawczej". Tymczasem projekcja przynosi odczucia zupełnie inne - mimo że Gross wydał już trzy swoje książki, "cel poznawczy" wydaje się właśnie jedynym wyrazistym zamysłem i powodem powstania "Pokłosia", reszta jest miałka, poboczna i pełni rolę służebną. Nawet wstrząsająca w zamierzeniu scena w finale, wcale wstrząsająca nie jest, bo sprawia wrażenie dętej i doklejonej na siłę.


Pasikowski rozkłada akcenty mniej więcej tak, jak Gross. "Twardym" powodem zachowań antysemickich ma być chęć zagarnięcia żydowskiego mienia lub strach przed koniecznością jego zwrotu. Jednocześnie, ten czynnik ma nie przesłaniać antysemityzmu o podłożu kulturowym, "atawistycznego". Centralne miejsce w filmie zajmuje obraz, w którym łopatą wkłada się widzowi do głowy, że prawowitym właścicielem ziem uprawianych dziś przez Polaków mogą być Żydzi. Za pomocą wielu elementów, Pasikowski buduje sugestię, że sprawa restytucji mienia żydowskiego jest w Polsce o tyle jeszcze niezałatwiona, o ile nasz kraj jest wciąż PRL-em. O Niemcach w filmie wspomina się w wymiarze mniej niż symbolicznym, nigdy za pomocą obrazu, a czasem tylko po to, aby początkowo przypisane im zbrodnie mogły okazać się zbrodniami polskimi.


- - - - -

Pokłosie, reż. Władysław Pasikowski, Polska 2012

image



pasażer
O mnie pasażer

Produkty, których reklama pojawia się powyżej, to badziewie. Nie polecam. Zdjęcia: © pasażer. Kopiowanie zdjęć z bloga w celach innych niż prywatny użytek domowy wyłącznie za zgodą autora. Po co się powtarzać: → Prawicowa publicystyka środka w formacji młyna → Szkodliwość promieniowania radioaktywnego - cicha rewolucja → Rura II. Decydujące starcie → Kiedy EU-Salon? W kinach:                      zobacz ->  Więcej filmów Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom     Operacja Argo   Anna Karenina  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura